Samochody elektryczne

Dyson stworzył „pogromcę Tesli”, ale… co z tego?

przeczytasz w 2 min.

Co z tego, że elektryczny samochód Dyson to „pogromca Tesli”, skoro nie wyjedzie na drogi (bo niestety nie wyjedzie)? Ano to z tego, że mimo wszystko może mieć istotny wpływ na rozwój tej gałęzi motoryzacji.

Elektryczny samochód Dyson potrafi zaimponować

Ponad 960 kilometrów na jednym ładowaniu – to właśnie cecha, którą najbardziej imponuje prototypowy samochód elektryczny Dysona – producenta kojarzonego raczej z suszarkami do włosów, odkurzaczami i wentylatorami. To prawie dwa razy tyle, co Tesla Model X, co upoważnia nas do nazywania go jego potencjalnym „pogromcą”. 

Wprawdzie „elektryk” Dysona – znany jako N526 – ani nie osiąga większych prędkości, ani też nie przyspiesza szybciej niż Model X Tesli, ale różnice są na tyle małe, że dla nikogo nie byłby to chyba problem. Konkretnie prototypowe auto rozpędza się do 200 km/h, a „setkę” osiąga po upływie niespełna 5 sekund. To wciąż imponujące wyniki jak na przeszło 2,5-tonową maszynę z 7 miejscami siedzącymi. 

Samochód Dyson N526 nie wyjedzie na drogi, bo to się nie opłaca

Dyson realizował projekt swojego elektrycznego samochodu przez kilka lat. W tym czasie pochłonął on około 500 milionów funtów z osobistego budżetu sir Jamesa Dysona. I choć efekt może się podobać, porzucono wszelkie plany związane z wypuszczeniem auta na rynek. Powodem są olbrzymie straty, z jakimi wiązałoby się sprzedanie każdego egzemplarza – każdy musiałby wygenerować 150 tysięcy funtów, by na siebie zarobić, a taka cena raczej nie zachęcałaby do zakupu. 

Po co więc gadać o tym aucie? Okazuje się, że jest sens. Chodzi o jego akumulator

Sekret samochodu Dyson N526, a konkretnie jego niesamowitego zasięgu, tkwi w wyjątkowym rozwiązaniu, jakim jest półprzewodnikowy akumulator. Wymieniając jego atuty, sir James Dyson, wspomniał o większej efektywności, mniejszych gabarytach, większej gęstości energii i stanowieniu mniejszego zagrożenia w porównaniu do obecnie stosowanych ogniw litowo-jonowych. 

I tu dochodzimy do kluczowej informacji: sir James Dyson jest otwarty na pomysł, by producenci samochodów elektrycznych wykorzystywali jego półprzewodnikowe akumulatory w swoich modelach. Nie są znane zasady, na jakich miałoby się to odbywać i nie wiadomo też, czy firmy będą zainteresowane tym rozwiązaniem. 

Na pewno jednak jest to coś, co warto mieć na uwadze. Wsza ograniczony zasięg pozostaje jednym z podstawowych problemów, uniemożliwiających popularyzację samochodów elektrycznych w wielu częściach świata, ze słabiej rozwiniętą siecią stacji ładowania. 

Źródło: Dyson, The Times, Engadget, informacja własna

Czytaj dalej o samochodach elektrycznych: 

Komentarze

30
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    ElFi_
    6
    A co to jest ten półprzewodnikowy akumulator?
    • avatar
      .Alx.
      3
      Kolejny dowód, że da się zrobić pojemniejszy akumulator, tylko koncernom się to nie opłaca.

      Na benchmarku znalazłem ponad 20 artykułów z ostatnich lat o nowych rozwiązaniach w tej dziedzinie, który były "gotowe do wdrożenia" i oczywiście NIC z tego nie wyszło. Poniżej dwa przykłady (na prośbę podam wszystkie linki). Przeczytajcie w nich ostatnie zdania :

      https://www.benchmark.pl/aktualnosci/ryden-akumulator-dual-carbon-wegiel-rewolucja.html
      https://www.benchmark.pl/aktualnosci/solidenergy-opracowano-nowe-wytrzymalsze-baterie-do-smartfonow.html

      Dyson już zapowiedział, że samochodu nie będzie, ja tylko dodam, że o tym półprzewodnikowym akumulatorze również więcej nie usłyszymy.
      • avatar
        Konto usunięte
        3
        Pisanie o nowych super bateriach - tanich, pojemnych i już gotowych do produkcji - powinno być zabronione. Takie wiadomości należy traktować jako fake newsy i powinny być za nie kary dla firm, które kłamią i wprowadzają w błąd. Dopiero można pisać o bateriach, które zaczęto produkować i można je kupić.

        W ten sposób nie byłoby ściemniania o dziesiątkach nowych bateriach, których istnienie skończyło się wraz z jedną informacją.
        • avatar
          Kapitan Nocz
          2
          z naszym Hyperloop historia będzie taka sama, koś się nachapie na kasie od inwestorów i potem stwierdzi, ze produkcja się nie opłaci ale jak ktoś będzie chciał to mają super rozwiązanie do kupienia :) Tyle w temacie.
          • avatar
            michael85
            2
            Samochody elektryczne to droga porażka. Przejściowa technologia pomiędzy paliwami kopalnymi a wodorem. Zmusza się nas jednak do niej w imię ekologii po ot żeby ktoś dobrze zarobił.
            • avatar
              silvver
              1
              Jaki pogromca jak nie wchodzi do seryjnej produkcji?
              • avatar
                Wenezo
                1
                Ktoś dobrze płaci żeby spowalniać prace nad akumulatorami.
                • avatar
                  kitamo
                  1
                  Dyson po to pokazuj eto auto bo są liderem w urządzeniach bezprzewodowych ale niekoniecznie samochodach ;)
                  • avatar
                    wolak
                    1
                    Żeby znaleźć klientów na dobre akumulatory, nie trzeba zrobić auta?.
                    Jak znam życie cena nieadekwatna do produktu wiec nikt nie jest zainteresowany
                    • avatar
                      gromzjasnegonieba
                      1
                      Dyson byl od zawsze dymany przez korporacje. Nie zdziwilbym sie gdyby teraz tez ktos wmieszal sie w projekt.
                      • avatar
                        Kenjiro
                        -2
                        A jakiż to zasięg posiada owo auto? Czy autor mógłby się pokusić i zbudować informację z pełnią danych, a nie tylko częścią? Chyba że chodzi o to, byśmy częściej czytali Timesa lub Engadget, zamiast Benchmarka...