Samochody elektryczne

Tesla to jednorazowy samochód. Jeśli uszkodzisz baterię, to musisz wymienić całe auto

przeczytasz w 2 min.

Ogniwa Tesli oznaczone numerem 4680 trafiają już do nowych Modeli Y. Mają być bardziej wydajne i generalnie rzecz biorąc - lepsze od poprzednich. Problemem jest natomiast fakt, że w przypadku uszkodzenia - nie da się ich wymienić. Jedynym rozwiązaniem jest wymiana samochodu?

Baterie Tesli typu 4680 nie nadają się do naprawy. Rozwiązaniem wymiana całego samochodu

Pamiętacie sytuację sprzed kilku miesięcy, kiedy to niezadowolony właściciel Tesli Model S postanowił wysadzić ją w powietrzę, bo wymiana baterii była za droga? Wówczas za taką naprawę serwis zażyczył sobie ponad 20 tysięcy dolarów.

Na Teslę narzekała też w ostatnim czasie polska gwiazda, która czekała ponad pół roku na naprawę swojego Modelu 3. No to o co chodzi z tymi Teslami i czy w końcu sytuacja się poprawi?

Wygląda na to, że nie. Wszystko za sprawą ogniw typu 4680, które w teorii są lepsze od poprzedników pod każdym względem. Ogólnie rzecz biorąc - są bardziej wydajne i pozwolą lepiej zarządzać energią w samochodzie. Na ten moment trafiają do Modelu Y, który - jak się okazuje - stał się właśnie jednorazowym samochodem.

Na temat braku możliwości naprawy ogniw 4680 zwrócił uwagę Cory Steuben z kanału Munro Live. W krótkim materiale prowadzący pokazuje, że cztery rzędy baterii stanowią strukturalny element samochodu. Oznacza to, że akumulatory są integralną częścią auta (podłogą), do której montowane są elementy wnętrza (m.in. fotele).

To nie jedyny problem, który budzi wątpliwości w kwestii możliwości naprawy baterii. Dalej jest tylko gorzej. Ogniwa są schowane pod stalową płytą, której demontaż jest wyjątkowo problematyczny i jakby tego było mało - są one oblane poliuretanem, który skutecznie uniemożliwia demontaż i ponowne zainstalowanie ogniw.

Czym kierowała się Tesla wymyślając taką konstrukcję? Hm, pomy$lmy…

Oficjalna wersja jest taka, że baterii 4680 w Teslach nie trzeba będzie wymieniać, bo ich żywotność wystarcza na pokonanie nawet 1,6 mln kilometrów. Okej, to faktycznie ma jakiś sens. Taki dystans jest raczej nierealny dla większości samochodów, bo nawet przy średniej 50.000 km rocznie - 1,6 miliona km na liczniku pojawi się po ponad 30 latach.

Mimo wszystko jednak, ogniwa baterii nie są cudowną technologią, która jest w 100% wolna od jakichkolwiek awarii. Jeśli zatem pojedynczy element baterii ulegnie uszkodzeniu - jego wymiana będzie właściwie niemożliwa.

A co w przypadku niewielkiej kolizji samochodu w wyniku której uszkodzone zostaną ogniwa? No cóż, „zapraszamy do salonu po nową Teslę”? Problemem jest też recykling niewymienialnych baterii (mechaniczno-chemiczny). Jeśli każde, nawet najmniejsze uszkodzenie ogniw będzie wiązać się z koniecznością ich utylizacji - czeka nas spore zanieczyszczenie środowiska - ale przynajmniej pochodzące z elektrycznego środku transportu.

Źródło: insideevs.com

Komentarze

27
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    KENJI512
    21
    Auto idealne... :3

    (zdaniem zarządu, akcjonariuszy, księgowych, działu marketingu i ogólnie branży samochodowej)
    • avatar
      BariGT
      11
      Jak uszkodzisz baterie to wpierw musisz wymyslić jak taką Teslę ugasić XD A tak serio to jedynym powodem tej propagandy EV jest abyście musieli wymieniać samochody co 3-4 lata bo tyle zyje bateria a w praktyce nie będzie was na to stać więc bedziecie mogli sobie tylko samochody wynajmować. " Nie będziesz miał nic i będziesz szczęśliwy" - to nie są żarty, pora to zrozumieć.
      • avatar
        pablo11
        6
        Od dawna powtarzam, że Tesla, jak przystało na Amerykańską motoryzację. Produkuje najbardziej badziewne samochody elektryczne. Jedyne co w Tesli jest najlepsze, to PR i reklama... W kwestii technologii konkurencja jest zwykle dużo do przodu. Szczególnie tanie samochody Tesli są bez sensu. I to nie koniecznie w kwestii baterii. Silniki (szczególnie w tańszych wersjach), są reliktem przeszłości.
        • avatar
          piterk2006
          5
          Przecież tesla wymienia całe podwozie.
          • avatar
            piomiq
            4
            Zapewne względy oszczędnościowe spowodowały taką decyzję, bo integralne części łatwiej i szybciej się montuje.
            Z drugiej strony Amerykanie znani są z produkcji jednorazówek, a ze doszedł do tego samochód.... no cóż kto bogatemu zabroni.
            • avatar
              angelboy
              3
              z reguły jednorazowe rzeczy są tańsze :P a póki co wszystkie znaki na niebie stwarzają elektryki autami bez sensu ...
              • avatar
                Użytkownik101
                3
                Cóż 100 razy wolałbym auto na wodór niż ta ekoscieme..
                • avatar
                  Stashqo
                  3
                  Co do kolizji to nie chcę nic mówić, ale jeśli zderzenie jest na tyle poważne, że naruszona jest płyta podłogowa to auto i tak nadaje się jedynie do kasacji. Tylko u nas się to jeszcze naprawia i prostuje auta, wspawuje ćwiartki i wprowadza takie jeżdżące trumny z powrotem do ruchu.

                  To też jeden z popularnych mitów o pojazdach elektrycznych w Norwegii i zach. Europie, niektórzy wskazują że są tam całe cmentarzyska wypełnione elektrykami bo nie opłaca się ich naprawiać. No a to niekoniecznie prawda, ich po prostu nie wolno naprawiać bo uszkodzona jest konstrukcja nośna pojazdu i istnieją takie same złomowiska aut spalinowych, których nie naprawia się z identycznych powodów.
                  • avatar
                    zack24
                    2
                    ECO, EKO WTF?
                    • avatar
                      maciek2555
                      0
                      Ktoś tu mija się z prawdą
                      https://youtu.be/FXpfU6I_T3w
                      • avatar
                        Dexterr
                        0
                        Nie ważne że produkuje jednorazowe samochody... ważne że będzie walczył o wolność słowa na twitterze... :). Ludzie to tacy naiwni durnie...
                        • avatar
                          oreonoreon
                          0
                          To tak jak MacBooki.
                          • avatar
                            Konto usunięte
                            0
                            zlutowane, zalane glutem. no fajnie. przypomina mi to produkty takie jak współczesny macbook, czy ms surface.
                            na szczęście tesla to nie jedyny elektryk na rynku.
                            • avatar
                              Teodor
                              0
                              1,6 mln kilometrów, to żaden spalinowy nie przejedzie, a jak już, silnik z trzy razy trzeba wymienić. Nie ma już starych niezniszczalnych beczek, zostały kolorowe śmieci, których elektronika się zepsuje, zanim pomyślimy o jeździe.
                              W Smartach silnik jest do 100 000, potem wymiana silnika, czyli złomowisko, w Renaultach i Daciach silniki wytrzymują trochę ponad 100 000, a potem solidna naprawa itd.

                              Przy dalszym rozwoju motoryzacji elektrycznej będą jeszcze trwalsze, a potem tańsze samochody.
                              Mimo wszystko, brak możliwości naprawy to duży problem. Elektronika jest zawodna i czasem ulega awarii. Zobaczymy, jak na razie cena Tesli jest tak astronomiczna, że większość tu czytających może tylko marzyć o takim samochodzie. Myślę, że na miejsce Tesli na rynek aut elektrycznych wejdzie niejedna firma, która nie będzie kopiować błędów.