• benchmark.pl
  • Mobile
  • Tak, Xiaomi zbiera dane o użytkownikach smartfonów. W czym problem, skoro tylko niektóre i zgodnie z prawem?
Mobile

Tak, Xiaomi zbiera dane o użytkownikach smartfonów. W czym problem, skoro tylko niektóre i zgodnie z prawem?

przeczytasz w 3 min.

Xiaomi zostało oskarżone o zbieranie bardzo szczegółowych danych na temat tego, w jaki sposób jego klienci wykorzystują smartfony. Tłumaczenia są dość obszerne, ale wydaje się, że nie wszystkich zadowolą.

Xiaomi tłumaczy się ze szpiegowania użytkowników smartfonów

Dwa dni temu pisaliśmy o odkryciach redakcji Forbes i ekspertów zajmujących się badaniem bezpieczeństwa. Sformułowano na tyle poważne zarzuty, że smartfony tego chińskiego producenta określono jako „backdoory z funkcjonalnością telefonu”. Xioami bardzo szybko odniosło się do tych rewelacji, zareagował także polski oddział producenta, który przesłał nam oficjalne oświadczenie w tej sprawie.

Xiaomi jest zaniepokojone tym co przeczytało w artykule opublikowanym przez Forbes. Firma uważa, że została źle zrozumiana w związku z tym, co przekazała odnośnie zasad związanych z polityką prywatności danych. Prywatność i bezpieczeństwo internetowe naszych użytkowników są najwyższym priorytetem w Xiaomi. Jesteśmy przekonani, że ściśle przestrzegamy i stosujemy się do lokalnych przepisów i regulacji. Jesteśmy w kontakcie z Forbes, by wyjaśnić tę niefortunną, błędną interpretację.

Xiaomi przyznaje się do zbierania niektórych danych. Zapewnia jednak, że wszystko jest zgodne z prawem

Centrala Xiaomi jest bardziej wylewna i faktycznie odnosi się do zarzutów, jakie wystosował Forbes. Zapewne domyślacie się, z jakim tonem mamy tu do czynienia. Xiaomi twierdzi, że artykuł będący tu w centrum zainteresowania jest fałszywym przedstawieniem faktów, a „prywatność i bezpieczeństwo użytkowników mają najwyższy priorytet”. Zapewnia też, że ściśle przestrzega przepisów i regulacji dotyczącymi ochrony prywatności użytkowników w krajach i regionach, w których działa.

Od ogółu do szczegółu, Xiaomi potwierdza zbieranie danych dotyczących aktywności użytkowników, ale tylko tych, na które udzielono zgody. Dodatkowo podkreśla, że zapewnia anonimowość i szyfrowanie całego tego procesu. Wszelkie dane, określane tu mianem danych statystycznych, są wedle zapewnień wykorzystywane do wewnętrznej analizy i nie ma tu mowy o żadnych danych osobowych. Nie zawahano się przy tym podkreślić, że tego typu praktyka jest powszechnym rozwiązaniem przyjętym przez firmy technologiczne na całym świecie i ma na celu poprawę ogólnego komfortu użytkowania smartfonów.

Mi Browser Pro i Mint Browser nadal na cenzurowanym, pojawiła się błyskawiczna aktualizacja

Powyższe tłumaczenia odnoszą się między innymi do przeglądarek Mi Browser Pro i Mint Browser. I jeśli są dla kogoś wystarczające, to wciąż pozostaje jedna wątpliwa kwestia. Chodzi o tryb incognito. Tutaj przepychanki ekspertów Forbes i zapewnienia Xiaomi zauważalnie się rozbiegają.

Ujawnione dowody pokazały, że w przypadku wspomnianych przeglądarek tryb incognito ma niewiele wspólnego ze swoimi założeniami. Mimo stosownych zapewnień, Mi Browser Pro i Mint Browser zostały błyskawicznie zaktualizowane. Wprowadzono nową opcję w ustawieniach, która pozwala na wyłączenie zbierania zagregowanych danych statystycznych w trybie incognito. Nie, opcja nie jest domyślnie aktywna.

Mint Browser
Nowa opcja w ustawieniach przeglądarki Mint Browser (źródło: androidpolice)

MIUI 12 nastawione na, a jakże, prywatność

Artykuł opublikowany przez Forbes skupiał się jednak nie tylko na wymienionych przeglądarkach internetowych. Wspomniano tam również o nakładce MIUI, bo i ona wykazała się w testach sporą aktywnością. I tu, podtrzymując powyższe zapewnienia o zgodności z prawem i zapewnieniu anonimowości, Xiaomi przyznaje się do zbierania danych, np. informacji o systemie, preferencjach, wykorzystaniu funkcji interfejsu, wydajności, wykorzystaniu pamięci czy awariach.

Jednocześnie następuje płynne przejście do najnowszej wersji nakładki. Wraz MIUI 12 przyjęto podobno najbardziej rygorystyczne i przejrzyste w branży środki ochrony prywatności. Zwłaszcza wspomnienie o przejrzystości powinno cieszyć, pozwoli uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości.

Xiaomi lepsze, Xiaomi bezpieczne

Tytuł publikacji jest tutaj delikatną ironią, ten nagłówek również. Każdy może zapoznać się z argumentami obydwu stron i ocenić samemu, po której z nich wypada się opowiedzieć. Nie da się ukryć, że obydwie strony mają swoje racje.

Trudno oczekiwać, że sprawa skończy się dla Xiaomi wielkimi problemami. Sporo (bo absolutnie nie wszystko) zostało przecież wyjaśnione, a wśród komentarzy pojawia się wiele głosów, iż identyczne praktyki stosują inni producenci. Co zresztą Xiaomi też sugeruje. Dodaje nawet, że dla dodatkowej przejrzystości zawsze z zadowoleniem przyjmuje oparte na faktach zapytania i dyskusje ze strony społeczności. Pozwalają one bowiem producentowi stale ulepszać swoje produkty i usługi.

Źródło: Xiaomi, blog.mi, androidpolice

Warto zobaczyć również:

Komentarze

21
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    kombajn
    5
    Tak generalnie to po pierwsze jestem zdania że wszystkie firmy robią podobne numery i Xiaomi w żaden sposób nie wybiega przed szereg. Na pewno też nie sprzedają "backdora z funkcjonalnością smartphona". Albo inaczej mówiąc jeśli oni to robią, to wszystkie inne telefony też należało by tak nazwać. Po drugie Amerykanie najpierw dowalili największej chińskiej firmie telekomunikacyjnej czyli Huawei oskarżając ich o szpiegostwo i bóg wie co jeszcze. A teraz Forbes (też amerykański jakby ktoś nie zauważył) torpeduje wiarygodność drugiej z ich największych firm. Przypadek? Nie sądzę. Raczej kolejna runda wymiany ciosów w wojnie gospodarczej USA-Chiny. Nic więcej, nic mniej.
    • avatar
      develoop
      3
      Największą bronią człowieka jest... informacja, ten kto ma informację ten ma władzę.
      • avatar
        Franz
        3
        Niestety mamy takie czasy, że powinniśmy czepiać się nie tylko Xiaomi, ale praktycznie każdego producenta sprzętu, oprogramowania, czy usługi, które łączą się z siecią - w mniejszym lub większym stopniu wszyscy zbierają o nas dane, gromadzą je, przetwarzają, sprzedają dalej... Jedni jawnie, inni bez naszej zgody.

        A my mamy wybór albo zaprzestać całkowicie korzystania z sieci, albo pogodzić się z tym - na pomoc państw i polityków nie mamy co liczyć, bo sami chętnie gromadzą dane o nas, by nas kontrolować.
        • avatar
          3
          Ludzie nie czytają treści umów (bo są za długie i nieprzyjazne), więc zgadzają się na byle co. A potem producent mówi... "No przecież się zgodziliście, więc jest legalnie!".
          • avatar
            Konto usunięte
            1
            ,,Jesteśmy przekonani, że ściśle przestrzegamy i stosujemy się do lokalnych przepisów i regulacji.'' Tu nie chodzi o przestrzeganie przepisów i regulacji, tylko chęć i dobrą wolę ze strony producenta, aby wcale tych danych nie zbierać. Gdyby regulacje pozwalały na więcej, to więcej by zbierali.
            • avatar
              kalkulatorek
              1
              Tak sobie czytam i jestem pod wrażeniem ilu rodaków mentalnie ma już umysł niewolnika....
              • avatar
                Aranda
                -15
                Ale szanowna redakcja sama zaczyna gmatwać sytuację. Teraz w tym artykule piszecie: " Sformułowano na tyle poważne zarzuty, że smartfony tego chińskiego producenta określono jako „backdoory z funkcjonalnością telefonu”
                Ktoś czytając ten tekst może odnieść wrażenie że jakieś tam gremium odpowiedzialne za bezpieczeństwo zasiadło, obradowało i na podstawie dowodów ustaliło że telefony Xiaomi są backdoorami. A tymczasem cofając się dwa dni wstecz czytamy: "Obracając całą sytuację w żart stwierdził on (jakiś Gabriel Cirlig) , iż smartfon Xiami to „backdoor z funkcjonalnością telefonu”. Niestety, jak twierdzi, nie tylko jego, ale każdy." Chcecie nadać swoim artykułom większej dramaturgii? No sama postać Cirliga jest kreowana jak by był jakimś guru w tym środowisku. A to koleś który studia skończył w Rumunii. Cała karierę w zasadzie w Rumunii dopiero od kwietnia 2019 siedzi w Londynie w jakiejś firemce. Więc musiał zabłysnąć i opowiedzieć światu o tym o czym wszyscy wiedzą. Tyle że on sprowadził to do tylko firmy xiaomi żeby narobić wokół siebie mnóstwo szumu. Generalnie zrobiona burza
                w szklance wody.
                • avatar
                  Konto usunięte
                  0
                  20 lat temu wszyscy psioczyli, że Windows drogi. Teraz za to mamy wszystko za darmo.Tylko, że to my jesteśmy ceną. Chore jest to, że nawet nie ma żadnej alternatywy.
                  • avatar
                    Konto usunięte
                    0
                    do tej pory chińskie Huawei było be, za to chińskie Xiaomi cacy. teraz i Xiaomi jest be, ale Google i Microsoft są cacy