Czy Uber jest bezpieczny?
Aplikacje mobilne

Czy Uber jest bezpieczny?

przeczytasz w 8 min.

Aplikacja Uber jest tak popularna, że wizyta w nieznanym dużym mieście bez uzbrojonego w nią telefonu uchodzi za nierozsądną. Czy korzystanie z aplikacji Uber jest rzeczywiście bezpieczne?

Aplikacja Uber kojarzy się z usługa transportową i dostawcą pożywienia w miejskiej dżungli. Rzeczywiście, z przejazdów za pośrednictwem Ubera możemy korzystać w Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Aglomeracji Śląskiej, Szczecinie, Trójmieście, Warszawie i Wrocławiu. W wielu mniejszych miejscowościach poprzestaje na dostawie największych emocji, czyli Uber Eats. To jednak nie koniec. Uber to także przejazdy hulajnogami i Uber Green.

W skali świata jest jeszcze ciekawiej. Zamiast samochodem, przejazd Uberem oznaczać może poruszanie się motorem, helikopterem, a nawet rikszą i motorówką. Wbrew obiegowym opiniom za sukces Ubera nie odpowiadają niskie ceny, ani bogactwo oferty. Są one możliwe w każdym zakątku świata, ponieważ Uber przede wszystkim oferuje bezpieczną platformę wspierającą łatwe przemieszczanie się w mieście.

Jak działa Uber?

Ludzi potrafi połączyć wiele rzeczy. Między innymi podobno robią to media społecznościowe. Pół godziny na Twitterze lub Instagramie ma jednak prawo budzić zwątpienie co do wartości takich połączeń. Problemem jest przede wszystkim brak realnej celowości podejmowanych tam kontaktów. Uber działa zupełnie inaczej. Aplikacja łączy ze sobą dwoje ludzi poszukujących danej usługi - czyli użytkowników, który potrzebują transportu, lub chcą zamówić swoją ulubioną potrawę w dostawie - z usługobiorcą - partnerem-kierowcą lub dostawcą, który oferuje swoje usługi za pośrednictwem platformy.

Bez jakichkolwiek konsekwencji w rzeczywistości możemy w aplikacji Uber sprawdzić dostępność pojazdów w okolicy, w której się znaleźliśmy, ceny i ofertę Uber Eats. Zaznaczenie, że interesuje nas propozycja konkretnego kierowcy lub pobliska hulajnoga, rozpoczyna łańcuch zdarzeń dużo bardziej znaczących, niż niezobowiązujące zaznaczenie obserwuj na YouTube.

Jak Uber wykorzystuje dane użytkowników?

Te konsekwencje powodują, że nasz udział w społeczności Uber musi być zweryfikowany w sposób, który oznaczy naszą lokalizację, potwierdzić wypłacalność i przekroczenie określonego wieku. To duża ilość danych, ale niezbędna, aby nasz kontakt w świecie realnym przebiegał zgodnie z tym, po co został podjęty. Co więcej, sposób, w jaki aplikacja Uber zatrzymuje te dane dla siebie, jest dużo bardziej ekonomiczny, niż większość usług Google’a i Facebooka.

aplikacje Uber

One oferują tylko wirtualne treści i żeby robić to trafnie, wystarczyłaby im nasza deklarowana lokalizacja. Co złego się stanie, jeśli skłamiemy, że jesteśmy na Malediwach, a nie w Warszawie? Kierowca Ubera starci na nas cenny czas i niepotrzebnie zwiększy ruch na drodze. Facebook i Google wyświetlą nam reklamę, która będzie tańsza i nic więcej.

Uber nie śledzi też nas cały czas. Wyszukiwani jesteśmy dopiero, jeśli wejdziemy z aplikacją w interakcje. Samo sprawdzenie dostępnych kierowców lub obejrzenie oferty Uber Eats nie pozostawia jednak śladu na naszym koncie. Dezaktywacja lokalizacji, jeśli akurat niczego nie zamówiliśmy, ani nie uczestniczymy w przejeździe, spowoduje, że aplikacja Uber zachowa się jak zdezaktywowana.

Inaczej wygląda weryfikacja użytkowników Ubera, którzy korzystają z aplikacji jako kierowcy i dostawcy. Są oni zobowiązani do potwierdzenia swojej tożsamości z wykorzystaniem biometrii i udokumentowania swoich uprawnień oraz stanu technicznego pojazdu. Muszą więc dostarczyć zdjęcia siebie i samochodu oraz dokumenty. Część procedury weryfikacji wymaga też od nich powtarzania codziennie. W różnych rejonach świata poziom i sposób weryfikacji może być odrobinę inny, ale efekt jest podobny.

Pojawienie się Ubera na miejscu odbioru sprawia, że aplikacja prosi pasażera o potwierdzenie czy zgadza się numer rejestracyjny auta oraz zdjęcie kierowcy. Informacje, które w tym momencie widoczne są w aplikacji, poparte są zweryfikowanymi zdjęciami. Nie ma dużych szans, że ktoś się pod kogoś podszywa, ponieważ kierowca musi przesłać swoje selfie przy każdym uruchomieniu aplikacji. Jeśli nie jest ono prawidłowe i czytelne, nie może realizować zleceń, a zamawiający nie widzą jego oferty.

Dla pasażera oznacza to bezpieczną podróż. Chociaż poznaje tylko imię kierowcy i numer rejestracyjny samochodu, to ma wszystkie informacje, żeby wsiąść do auta, które rzeczywiście zamówił. Informację o trasie przejazdu można też przesłać do kogoś znajomego, kto może śledzić trasę w czasie rzeczywistym. Dostaje on kontrolę, ale tylko niezbędne dane do jej sprawowania.

Podobnie bezpieczny jest kierowca. Poznaje on mniejszą ilość danych pasażera, ale w przypadku jakikolwiek niepożądanych zdarzeń na jego koncie także pozostaną informacje pozwalające jednoznacznie zidentyfikować osobę, którą podwoził. Choć użytkownicy są dla siebie w dużej mierze anonimowi, to nigdy nie jest tak, że nie wiadomo kto i z kim podróżował.

Czy Uber udostępnia dane użytkowników?

Historia przejazdów, jaką w Uber pozostawiają użytkownicy, nigdy nie jest w pełni udostępniana. Korzystając z aplikacji, warto jednak mieć świadomość, że ważniejszy od naszej anonimowości może być interes społeczny. Na przykład kierowcę Ubera, który spowoduje wypadek obowiązują te same przepisy, co pozostałych użytkowników dróg. W przypadku takich zdarzeń Uber wspiera działania policji oraz służb porządkowych, a trasa, którą pokonuje kierowca, jest monitorowana zawsze, kiedy jest on w pracy. Chociaż inny uczestnik ruchu drogowego nie otrzyma na ten temet informacji, to Uber może udostępnić je wnioskującej o to policji lub prokuraturze.

Za współpracę z tymi organami odpowiada LERT, czyli dedykowany zespół, którego zadaniem jest przekazywanie niezbędnych informacji w celu wyjaśnienia okoliczności danych zdarzeń. Dzięki efektywnej kooperacji Uber jest w stanie na przykład pomóc w przypadku poszukiwań osób zaginionych, różnego rodzaju przestępstw lub wypadków, których użytkownicy aplikacji mogli być świadkami.

Jakie dane użytkowników zbiera Uber?

Istnieje jednak pewne ograniczenie dotyczące przetwarzania danych, którego Uber przestrzega, choć potencjalnie nie musi. Bez przyczyny nie analizuje dużych baz danych. Jest to bardzo specyficzne, ponieważ Facebook, Google i mnóstwo Chińczyków nawet się nie zastanawiają czy przypadkiem nie warto się powstrzymać.

Uber musi się nad tym zastanawiać bardziej, ponieważ dysponuje danymi, których użycie może mieć bezpośredni wpływ na zdrowie i życie ludzi. Posiada miliony użytkowników oraz informacje o ich aktualnej lokalizacji wraz z planami przemieszczania się. Są możliwe do pobierania i analizowania w czasie rzeczywistym w skali całego globu, a to jest odbezpieczona broń, a nie tylko wirtualna informacja, że zarabiamy mniej, niż wydajemy.

Centra Bezpieczeństwa Uber

Wartość danych Ubera powoduje, że firma stosuje bardzo restrykcyjną politykę dostępu do danych. Także wszystkie schematy działania aplikacji powstają na skutek informacji o reakcjach i zgłoszeniach użytkowników, a nie ich nieświadomych działań. Jest to możliwe, ponieważ propozycję automatyzacji i określenie jej celowości jest zadaniem Centrów Bezpieczeństwa Uber, które połączone są z regionalnymi centrami obsługi.

Jedno z kilku takich centrów bezpieczeństwa Uber zlokalizował w Krakowie. Głównie obsługuje ono Polskę i kraje ościenne, ale jego działanie miewa wpływ na całą infrastrukturę informatyczną Ubera. To w Krakowie powstawały schematy kontaktu ze służbami sanitarnymi w trakcie epidemii oraz rozwiązania dla kierowców, których Uber dotował podczas kwarantanny. Tym jednak zająć się może każde centrum na świecie i nie muszą być one rozsiane po całym globie.

Centrum Bezpieczeństwa Uber, KrakówCentrum Bezpieczeństwa Uber, Kraków

Uber zdecydował się na regionalne rozwiązania, ponieważ dzięki temu specjaliści mogą zająć się kwestiami, które są istotne na danym rynku. To, czym żyje dział obsługi, jest tym, czego potrzebują użytkownicy w obsługiwanym przez nie regionie.

Taki sposób postępowania z danymi może wydawać się niezasadny ekonomicznie. Analiza odpowiednio dużej bazy danych, także dostarczy odpowiednich informacji. Jednak oszczędne wykorzystywanie tego narzędzia jest możliwe i zdecydowanie bardziej etyczne, niż polityka bezpieczeństwa wielu serwisów społecznościowych.

Dlaczego nie opłaca się założenie fałszywego konta Uber?

Dobrym przykładem jak ważne są działania Centrów Bezpieczeństwa Uber, mogą być mechanizmy weryfikacji, które stosuje aplikacja. Zakładając konto w serwisie, wszystko wydaje się nam bardzo proste, ale tak naprawdę jest misternym planem mającym na celu bezpieczeństwo.

Nawet dobrze przemyślana weryfikacja użytkowników każdej platformy społecznościowej może zostać ominięta. Jednak założenie fałszywego konta kierowcy Uber jest bardzo trudne. Musi zgadzać się zdjęcie kierowcy i sporo dokumentów potwierdzających jego uprawnienia (prawo jazdy, licencję taksówkarską oraz dodatkowe zaświadczenie o niekaralności), a stosowana biometria jest w stanie odróżnić bliźniaków jednojajowych. Dodatkowo użycie fałszywych dokumentów jest przestępstwem, a są one potwierdzane w zewnętrznych źródłach.

Odrobinę łatwiej mają pasażerowie korzystający z Ubera. Na przykład sprytny 12-latek z kartą płatniczą na swoje nazwisko, może pobrać aplikację i z sukcesem założyć konto. Trudno mu będzie jednak zostać trollem, a na pewno się nie opłaca. Zamówienie przejazdu i rezygnacja kosztuje go 10 zł. Nawet wypożyczenie hulajnogi może mieć krótkie nogi. Wystarczy, że zgłosi go dowolny właściciel aplikacji Uber, który idzie po ulicy, a jego konto zostanie zablokowane. Nie wspominając już o tym, że na pewno zrobi to kierowca na widok niepełnoletniego.

Po blokadzie założenie alternatywnego profilu pasażera nadal jest możliwe, ale wymaga nowego numeru karty kredytowej. Ta, której użyto na zablokowanym koncie jest uznawana za podejrzaną w całej infrastrukturze informatycznej Ubera. Wszystko to ogranicza możliwość kombinowania.

Chociaż Uber jest w gruncie rzeczy serwisem społecznościowym, to działa w sposób, który wykorzystuje wszystkie mechanizmy społeczne. Łącznie z tymi, które działają tylko w rzeczywistości. Przesłanie wiązanki ciepłych słów przy pomocy komunikatora jest dużo łatwiejsze, niż zrobienie tego samego twarzą w twarz. Nie trzeba tego wymuszać, ani nakazywać, abyśmy sami z siebie zachowywali się bezpieczniej, niż na Wykopie.

Czy społeczność Uber to bezpieczne towarzystwo?

Duże miasta to nie słoneczne przedszkole, a Uber to transport odbywający się w dużych aglomeracjach. Przejazd przez zakorkowane miasto w godzinach szczytu ma prawo być frustrujący niezależnie od tego, jaka faktycznie jest jakość usługi, za którą płaci pasażer. Tego nie zmieni nikt, a słynne gwiazdki służące do oceny kierowcy słusznie budzą dużo kontrowersji.

Nie każdy też ma świadomość, że jego opnie, mają wpływ na ludzkie życie. Szczególnie pasażerowie traktują Uber jako pełnowymiarową usługę i mają oczekiwania typowego klienta. I słusznie. Mamy prawo oczekiwać, że jedziemy z osobą, która ma aktualne prawo jazdy, poruszamy się sprawnym i ubezpieczonym autem.

Nie możemy jednak wymagać, że to kierowca uzmysłowi nam, że wybraliśmy sobie na przejazd godziny szczytu. Co więcej, chociaż to fajne, kiedy jest komunikatywny, to wcale nie musi. Znajomość języka polskiego także nie jest potrzebna, żeby bezpiecznie dowiózł nas z punktu A do punktu B.

Pewnym balansem w społeczności Uber jest fakt, że wszystko działa w dwie strony. Dla kierowcy niskie noty to mniejszą opłacalność, ale także pasażer nie zawsze jest na 5 gwiazdek. Zbyt spektakularny powrót z imprezy może odjąć nam sporo prestiżu, a notoryczny stan ziejącego smoka na pokładzie na prawo spowodować, że Uberem nie pojedziemy już nigdy.

Mimo to tam, gdzie jest człowiek, tam jest chaos, a Uber nigdy nie rzuca użytkownika na głęboką wodę opinii społecznej. Na przykład drastyczne oceny są weryfikowane, a głupie żarty powstrzymywane. Jeśli pasażer wykombinuje, że doskonałym pomysłem będzie uziemienie kierowcy na pół dnia, może zgłosić, że jeździ on z uszkodzonym lusterkiem. Kierowcy mają jednak do dyspozycji system, który automatyzuje zgłaszanie napraw i weryfikowanie technicznego stanu pojazdu.

Być może takie zgłoszenie na chwilę go zatrzyma, ale jeśli zgłoszenie jest wyssane z palca, to udowodni on to w kilka minut. Na koncie złośliwego pasażera także pojawi się informacja, że nie jest to zachowanie, które wróży mu dozgonną możliwość korzystania z aplikacji Uber.

Czy Uberem jedzie z nami robot?

Podróżując Uberem jedzie z nami nie tylko robot, ale cała ich zgraja solidnie musi się napracować, żebyśmy mogli bezpiecznie rozpocząć jakąkolwiek przejazd. To one pełnią kluczowe funkcje dotyczące weryfikacji użytkowników. Kompletnie zautomatyzowane są także wszelkie komunikaty wychodzące. Wirtualny robot na przykład przypomina kierowcy o kończącym się ubezpieczeniu lub wygasaniu prawa jazdy.

Automaty obsługują także wszystkie zgłoszenia przychodzące. Wstępnie to one są pierwszymi kandydatami, żeby zareagować na tysiące problemów użytkowników aplikacji Uber. Na przykład zgłoszenie przez kierowcę zmiany samochodu nie wymaga ludzkiej weryfikacji. Robot dużo szybciej zaktualizuje dane auta i zweryfikuje numer rejestracyjny ze zdjęcia. To wystarczy, aby kierowcę dopuścić do ruchu.

Wirtualny robot Ubera jest efektywny, ale nie nadgorliwy. Bezbłędnie odżegnuje się od zajmowania się zgłoszeniami, w których pojawia się coś, co może go zaskoczyć. Na przykład zgubienie telefonu w Uberze to bardzo częsty problem, który automat może samodzielnie załatwić. Bardzo często jest go w stanie odszukać zgubę szybciej, niż kierowca, w którego aucie ją zostawiliśmy. Całość zgłoszenia jest jednak w stanie załatwić tylko, jeśli użytkownik zrobił wszystko zgodnie z jedynym słusznym scenariuszem. Każde odstępstwo powoduje, że robot daje sobie spokój i przesyła problem do człowieka.

Podobnie automatycznie to do człowieka trafią wszelkie drastyczne i nietypowe sytuacje. Wypadki, złe samopoczucie, emocje nie są czymś, na czym robot się zna. Najbardziej brutalnym działaniem, jakie może zainicjować to wykluczenie z ruchu auta podejrzanego o uszkodzenie. Jego decyzję kierowca może jednak cofnąć przesłaniem jednego zdjęcia.

Automat nigdy też nie wyklucza z serwisu Uber użytkownika, który ma kiepskie noty. Takie sytuacje się zdarzają, ale zablokowanie konta zawsze jest potwierdzane przez człowieka. Dzieje się tak, ponieważ na tym etapie zasadność niskich ocen użytkownika jest dodatkowo weryfikowana. Automat tego nie zrobi, ponieważ przygotowanie mu scenariusza jest niemożliwe. Żeby trafnie ocenić sytuację trzeba być w kulturze, a do takiej finezji jest zdolny tylko człowiek.

uber

Chociaż regulamin Ubera jest jednoznaczny, to obraźliwe lub nieprzyzwoite zachowanie może być względne nawet w obrębie niewielkiej Europy. Na przykład zwyczaj gwizdanie na widok blondynki mijanej na ulicy jest całkiem w porządku we Włoszech. W Polsce identyczne zachowanie znamionuje troglodytę i seksistę. Mimo to bywa wybaczane, jeśli występuje w połączeniu z chwiejnym krokiem.

Są też wyjątki ponadkulturowe, ale należy je różnie rozpatrywać. Dzieje się tak na przykład w przypadku bardzo drażliwego w USA problemu posiadania broni. Korzystając z platformy Uber, nie może jej mieć przy sobie ani kierowca, ani pasażer. Dla wielu mieszkańców USA jest to niezgodne ze zwyczajem. Mimo to, pojawienie się z bronią na pokładzie Ubera nie jest akceptowane. Nawet jeśli kierowca uzna, że dostarczy nas do wskazanego miejsca, możemy się spodziewać, że do domu Uberem już nie wrócimy. Czy jednak zostaniemy zablokowani na stałe, czy czasowo, może być względne.

Korzystając z Ubera warto mieć świadomość, że robot to nie wszystko i nasze ewentualne wybryki każdorazowo weryfikuje człowiek z kraju, w którym do zdarzenia doszło. Jednak jeśli nasze konto zostanie zablokowane w Indiach, to blokada będzie obowiązywała na całym świecie. Chociaż mechanizm ten może prowadzić do absurdów, to ostatecznie najefektywniej chroni społeczność.

Czy Uber jest bezpieczny?

Uber w mieście potrafi być bezpieczniejszy, niż poruszanie się własnym samochodem i bezpieczniejszy, niż wiele alternatywnych usług transportowych. Korzystając z klasycznej taksówki dajemy bardzo duży kredyt zaufania kierującemu pojazdem. Ma on tysiące możliwości pojechania okrężną drogą, urochomienia droższej taryfy, a po zakończonym kursie niemożliwe jest odwołanie się od jedgo działań. W trakcie przejazdu pasażer jest na ryzykownej pozycji negocjacyjnej. Znalazł się w samochodzie z osobą spotkaną na ulicy. 

Chociaż możemy znać numer licencji taksówkarza, oznaczenie pojazdu, a przejazd zamawiamy za pośrednictem korporacji taksówkowej, to szczegóły kursu ostatecznie ustalamy twarzą w twarz. Jeśli coś nam nie odpowiada, mamy słowo przeciwko słowu. Poruszając się Uberem tego problemu nie ma, bo w przejeździe uczestniczy aplikacja i jedzie z nami pamiętliwy robot.

Nawet wiele dni po zakończonym kursie Uber jest w stanie zweryfikować wszystko, co dotyczyło usługi, z której korzystaliśmy. Od trasy przejazdu, po cenę i naszego kierowcę lub pasażera. W ten sposób aplikacja gwarantuje, że nie spotkają nas niespodzianki, a jednocześnie nikogo nie odziera z prywatności. Anonimowość użytkoników jest tylko z jednej strony układanki, która w całości sprawia, że nigdy się nie zgubimy.

Komentarze

2
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    cocolino
    0
    Korzystanie z żadnej aplikacji nie jest tak naprawdę bezpieczne. Najważniejsze to to na co aplikacjom pozwalamy i co w nich robimy :) W przypadku UBER'a nie mamy za wiele do wyboru, ale jednak.
    • avatar
      frankowski84
      0
      Może na początku mieli niskie ceny, potem sukcesywnie zaczęli je podnosić. Ostatnio jak chciałem zamówić przejazd to porównywałem te same trasy w różnych appkach i wyszło mi najtaniej w opti taxi. Mamy w końcu wolny rynek.