Immortals: Fenyx Rising – Assassin’s Creed z przymrużeniem oka
Gry

Immortals: Fenyx Rising – Assassin’s Creed z przymrużeniem oka

przeczytasz w 7 min.

Tak jak książki, tak i Immortals: Fenyx Rising nie należy oceniać po okładce. Wielu uznało ten tytuł za zakamuflowaną kalkę Assassin's Creed Odyssey. Tymczasem może on być czarnym koniem 2020 roku. Jakim cudem? Tego dowiecie się z naszej recenzji Immortals: Fenyx Rising.

Ocena benchmark.pl
  • 4,4/5
Plusy

- ciekawa, oparta na greckich mitach historia i zabawny sposób narracji,; - przyjemna, wręcz bajkowa oprawa graficzna,; - kilka poziomów trudności do wyboru dzięki czemu próg wejścia do zabawy jest dużo niższy,; - dość proste, ale sprawiające frajdę systemy walki i rozwoju bohatera,; - ciekawe, nowe mechaniki powiązane z paskiem wytrzymałości,; - wyjątkowo pomysłowo zaprojektowane i wcale nie takie proste zagadki środowiskowe, łamigłówki i wyzwania,; - świetny klimat,; - system przenoszenia zapisu gry między platformami.

Minusy

- brak polskiego dubbingu,; - trochę zbyt widoczne podobieństwa do Assassin’s Creed Odyssey,; - nieco za dużo najróżniejszego zbieractwa, które niestety wymagane jest do rozwoju bohatera,; - niektóre zagadki i sekcje zręcznościowe, na normalnym poziomie trudności, mogą lekko zirytować,; - miejscami dość kłopotliwa kamera,; - DualSense w wersji na PS5 wypada dość blado.

Przedziwne są czasami losy niektórych gier. I bynajmniej nie mam tu na myśli tak jaskrawych przypadków jak Duke Nukem Forever, na którego czekaliśmy bite 15 lat albo GTA 6, które jakoś w ogóle nie chce się narodzić, bo Rockstar Games woli wciąż odcinać kupony od „piątki” i GTA Online.

Nie, tym razem chodzi o coś zupełnie innego. No bo ilu z Was tak naprawdę od razu kojarzy tytuł Immortals: Fenyx Rising? Pewnie niewielu, choć o pomyśle na grę Ubisoftu, która byłaby czymś w rodzaju Legend of Zelda, tyle że osadzoną w greckiej mitologii, mówiło się już w 2019 roku. No tylko wówczas nosiła ona nazwę Gods & Monsters…i wyglądała nieco bardziej cukierkowo. Ubisoft zmienił ponoć jej tytuł po krótkiej batalii prawnej z producentem energetyków, który zarzucił zbytnie podobieństwo nazwy gry do ich flagowego produktu… czyli znanego chyba wszystkim Monstera. Wiem, ciężko w to uwierzyć, ale jednak… 

Pożegnaliśmy więc Gods & Monsters, czas powitać Immortals: Fenyx Rising. I to oklaskami, bo ten niepozorny tytuł, mimo rzucających się w oczy podobieństw do Assassin’s Creed Odyssey, okazał się zaskakująco przyjemnym doznaniem. Szczególnie, na dobrym telewizorze takim jak pokazany na filmie 65-calowy Samsung Q800T. Immortals: Fenyx Rising wygląda na nim wręcz obłędnie. 

Dla tych, którzy słowo pisane przedkładają wyżej niż materiały wideo przygotowaliśmy poniżej to samo, ale w lekko rozbudowanej wersji.

Ta gra, jej kreatywne podejście do rozgrywki i niesamowicie bajkowy klimat potrafi zresztą obudzić dziecko drzemiące w każdym z nas, nawet w takim dinozaurze jak ja. Nie wierzycie? No to sami zobaczcie jak ta gra wygląda i przeczytajcie, jak daliśmy się oczarować tej młodzieżowej wariacji na temat Zeldy, Assassin’s Creed i mitów greckich.

Od zera do bohatera

Jedno lepiej wyjaśnić już na wstępie – Immortals: Fenyx Rising nie jest nastawione na fabułę. To nie Assassin’s Creed Valhalla, z mocnym, wyrazistym bohaterem, którego dalsze przygody tak naprawdę pchają nas dalej i dalej, w głąb niezwykłej, emocjonującej historii. Tu tego nie ma, a przynajmniej nie jest to aż tak odczuwalne. 

W Immortals opowieść o walce z Tyfonem, straszliwym potworem, którego boi się nawet sam Zeus, jest bowiem jedynie pretekstem do eksploracji baśniowego świata i stawiania czoła najróżniejszym wyzwaniom. Oczywiście, do tego potrzebny był nam heros. Stąd też tytułowa Fenyx, która wedle naszego życzenia może być nawet kobietą z brodą albo i mężczyzną, bo twórcy zostawili nam i taką możliwość. 

Immortals: Fenyx Rising - Zeus z Prometeuszem

Co najlepsze jednak, cała opowiadana w grze historia, która idealnie wpisuje się w schemat „od zera do bohatera”, to tak naprawdę opowieść, którą snują wspólnie Zeus i Prometeusz. Ten pierwszy jest w kropce, bo nie potrafi poradzić sobie z Tyfonem, ten drugi, przywiązany do skały, przedstawia nam wizję tego co nastąpi zapowiadając bohatera, który nie tylko pomoże znanym bogom odzyskać dawną postać, ale i ostatecznie rozprawi się z odwiecznym wrogiem Olimpu. 

To co oglądamy na ekranie to właśnie część owej wizji, która niby tworzy się na naszych oczach i jest ochoczo komentowana przez Zeusa. Zresztą wymiana zdania między obu bogami, czynione sobie przez nich przytyki, to jedna z lepszych rzeczy tejże gry. Przykład? A choćby koniec gry w 10 minut po jej rozpoczęciu i dość niezwykłe napisy końcowe. Albo świetny komentarz Zeusa na widok planszy tytułowej, która niczym w serii Assassin’s Creed pojawia się po kilku godzinach zabawy. Widać, że Ubisoft potrafi śmiać się także sam z siebie. I dobrze, bo właśnie dzięki takim zabiegom cała serwowana nam tutaj opowiastka nie jest drętwa, nawet jeśli poziom niektórych sprzedawanych nam w ten sposób żartów może czasem wydać się niski. 

Immortals: Fenyx Rising na telewizorze Samsung Q800T
PlayStation 5 i odpalona na telewizorze Samsung Q800T gra Immortals: Fenyx Rising

Napnij mięśnie, wytęż wzrok i rozgrzej szare komórki 

Historia, historią, ale jak właściwie się w to gra? Czy tak jak w greckiej odsłonie serii Assassin’s Creed? Wszak nie da się nie zauważyć podobieństw czy to w kreacji świata, walce z przeciwnikami czy samej bohaterce. Przyznam szczerze, że bałem się trochę czy aby Immortals: Fenyx Rising nie będzie po prostu ugrzecznioną wersją Assassin’s Creed Odyssey, skrojoną na potrzeby młodszego odbiorcy.

O dziwo jednak Ubisoft zafundował nam tym razem naprawdę miłą niespodziankę. Bo choć to wciąż gra dla nieco młodszych odbiorców albo przynajmniej dla tych z nas, którzy czują się młodsi duchem, to jednak rozgrywka skupia się bardziej na rozwiązywaniu licznych łamigłówek i zagadek środowiskowych. Całkiem niegłupich zresztą, bo niektóre z nich potrafiły zabić mi niezłego ćwieka. 

Immortals: Fenyx Rising - zagadka z kulami

Co więcej, prawie każda znajdźka w grze, czy będzie to na przykład nowy pancerz dla naszej bohaterki, broń czy kryształy potrzebne do ulepszania arsenału, wymaga od nas czegoś więcej niż tylko machania mieczem czy toporem. Trzeba uważnie się rozglądać i kombinować, nawet podejmując się jednego z wielu dostępnych tu wyzwań.

Może to być na przykład strzelanie z łuku i kierowanie strzały tak aby przeleciała przez wszystkie cele albo przesuwanie klocków i układanie z nich układanki. Może też być zapamiętywanie krótkich melodii, by później odtworzyć je na dużej lirze zyskując w ten sposób obole Charona potrzebne do odblokowywania nowych umiejętności naszej bohaterki. Takich specyficznych zadań jest w Immortals bez liku.

Immortals: Fenyx Rising - zagadka liry

Każde zejście do podziemi, które często łączy się z zadaniami fabularnymi, to osobna, całkiem złożona łamigłówka, w której prócz tęgiej głowy przydają się zręczne palce. Skakanie po platformach, wystrzeliwanie kul do celu, akcje na czas czy wykorzystywanie strug powietrza by dostać się wyżej są tutaj na porządku dziennym.

Zresztą nawet poruszanie się po świecie czy pozornie prosta walka wymaga tu od nas znacznie więcej uwagi niż na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać. Dlaczego? A pamiętacie, jak wspominałem, że Immortals: Fenyx Rising to wariacja na temat Zeldy i Assassin’s Creed? No to właśnie dlatego. Twórcy gry dorzucili tu bowiem pasek wytrzymałości, który, dość powiedzieć, zmienia wszystko. 

I tak na przykład chcecie wspiąć się na skały. W Assassin’s Creed było czymś bajecznie prostym. Tu zaś to całkiem spore wyzwanie. Przynajmniej na początku, gdy nie mamy jeszcze rozwiniętej postaci, wystarczą 3-4 sekundy wspinaczki i już lecimy w dół, bo nasza bohaterka straciła siły. To samo dotyczy pływania – lepiej zapomnijcie o długich pływackich maratonach, bo to spore ryzyko utonięcia i konieczności zaczynania gry od „sejwu”. A wspomniałem już, że Fenyx dysponuje skrzydłami Dedala, które pozwalają jej latać? No to one zużywają wytrzymałość jeszcze szybciej.

Podobnie jest z ciosami specjalnymi, które podczas walki nie raz potrafią uratować nam skórę, szczególnie z bardziej wymagającymi przeciwnikami takimi jak choćby legendarne zwierzęta czy wysyłane przez Tyfona upiory greckich bohaterów. Dlatego zarządzanie wytrzymałością i rozwijanie jej to jedna z kluczowych rzeczy, o którą trzeba w Immortals zadbać. Zaraz obok paska zdrowia, arsenału czy nowych umiejętności. A jak to zrobić? Cóż, trzeba eksplorować, eksplorować i jeszcze raz eksplorować… po to by wyzbierać po drodze cała masę najróżniejszych znajdziek.

Immortals: Fenyx Rising - zagadka środowiskowa

Od przepychu głowa boli

I tak odnajdywanie piorunów Zeusa pozwala zwiększyć pasek wytrzymałości, zbieranie rozsianej po mapie ambrozji wpłynie na wielkość naszego zdrowia, a pozamykane w skrzyniach kryształy pozwolą ulepszyć broń i pancerz. Do tego dochodzą jeszcze najróżniejsze owoce i ziółka służące do produkcji eliksirów, obole Charona, którymi płacimy za nowe umiejętności oraz wyzwania Hermesa, za które otrzymujemy srebrne monety pozwalające zakupić przedmioty kosmetyczne. Dużo tego, prawda?

I choć podnoszeniu statystyk naszej bohaterki w Siedzibie Bogów towarzyszą za każdym razem całkiem niezłe animacje, na widok których banan sam pojawia się na naszej twarzy, to jednak z czasem daje się odczuć zbytnie przeładowanie zbieractwem. Zresztą wystarczy przyjrzeć się mapie gry albo lepiej – przy użyciu dalekiego widzenia zacząć odkrywanie interesujących punktów z jakiegoś wysoko położonego miejsca. 

Coraz mocniejsze wibrowanie gamepada podpowiada nam wówczas, gdzie mamy szukać. Tu też niestety objawiła się zaskakująca przypadłość DualSense – zamiast wibrować serwuje nam jedynie dziwne podrygiwania. Do przeszukiwania mapy dużo lepiej nadaje się pad Xbox Series X (testowałem grę na obu konsolach nowej generacji). Ilość generowanych przez niego wibracji pozwala szybko ujawnić na mapie wszystkie okoliczne sekrety. I, wierzcie lub nie, można złapać się za głowę widząc, ile tych punktów tak naprawdę jest.

Immortals: Fenyx Rising - Afrodyta

Ale ten nieco nadmierny przepych jeszcze można przeboleć, bo Immortals: Fenyx Rising takie drobnostki nadrabia pomysłową, ciekawą rozgrywką. Znacznie bardziej zirytować mogą niektóre zagadki przestrzenne i wyzwania zręcznościowe, których poziom skomplikowania potrafi popsuć całą zabawę. Oczywiście, wszystko zależy od wybranego poziomu trudności, których gra oferuje na starcie aż 4. Co więcej, wpływają one nie tylko na początkową moc naszej bohaterki czy prostszą walkę z przeciwnikami, ale także, o dziwo, na występujące w grze łamigłówki. Nie czynią ich jednak mniej skomplikowanymi, a jedynie oferują większe wsparcie w ich rozwiązywaniu. Pytanie tylko czy to starczy by nie zniechęcić młodszych graczy, skoro ja, stary koń grający co prawda na normalnym poziomie trudności, miałem parę razy chwilę zwątpienia. 

Najbardziej zastanawia mnie jednak brak pełnej polskiej wersji językowej Immortals: Fenyx Rising. Wszak był nawet całkiem fajny zwiastun fabularny z polskimi aktorami głosowymi, które świetnie pasowały do klimatu i humoru tejże gry. Niestety, w finalnym produkcie musimy zadowolić się jedynie napisami. Szkoda, bo to z pewnością utrudni zabawę najmłodszym graczom. Utrudni, ale nie popsuje. No bo czy można oprzeć się tak bajkowym klimatom? 

Immortal: Fenyx Rising – czy warto kupić?

Mogło się wydawać, że mało znany Immortal: Fenyx Rising zginie pośród ogromu najróżniejszych tegorocznych hitów. Tymczasem tytuł ten nie tylko jest w stanie się wybronić oferując zaskakująco świeże podejście do eksploracyjnej zabawy, ale także mocno podbić stawkę w wyścigu o miano cichego faworyta 2020 roku.

Jasne, nowej grze Ubisoftu można sporo zarzucić - że jest odtwórcza, zbyt podobna do Assassin’s Creed Odyssey, że ma mało porywającą fabułę, prosty system rozwoju postaci i olbrzymi otwarty świat przesadnie wypchany całą masą najróżniejszych znajdziek, które nie do końca są opcjonalne.  

Mimo to jednak twórcy Immortals potrafili zbudować z tych znanych już elementów coś w co naprawdę przyjemnie się gra, nieważne czy masz lat 8 czy 108. Jeśli więc szukałeś gry na prezent pod choinkę dla swojego dziecka to już możesz przestać. Immortals: Fenyx Rising świetnie sprawdzi się w tej roli… o ile tylko wspólnie z dzieckiem usiądziesz do zabawy pomagając mu w trudniejszych momentach. A wiecie co jest najlepsze? Że sam też się będziesz przy tym fantastycznie bawić.  

Immortals: Fenyx Rising - zaklęci bogowie

Ocena końcowa Immortals: Fenyx Rising

  • ciekawa, oparta na greckich mitach historia i zabawny sposób narracji
  • przyjemna, wręcz bajkowa oprawa graficzna
  • kilka poziomów trudności do wyboru dzięki czemu próg wejście do zabawy jest dużo niższy
  • dość proste, ale sprawiające frajdę systemy walki i rozwoju bohatera
  • ciekawe, nowe mechaniki powiązane z paskiem wytrzymałości
  • wyjątkowo pomysłowo zaprojektowane i wcale nie takie proste zagadki środowiskowe, łamigłówki i wyzwania
  • świetny klimat
  • system przenoszenia zapisu gry między platformami
     
  • brak polskiego dubbingu
  • trochę zbyt widoczne podobieństwa do Assassin's Creed Odyssey
  • nieco za dużo najróżniejszego zbieractwa, które niestety wymagane jest do rozwoju bohatera
  • niektóre zagadki i sekcje zręcznościowe, na normalnym poziomie trudności, mogą lekko zirytować
  • miejscami dość kłopotliwa kamera
  • DualSense w wersji an PS5 wypada dość blado
     
  • Grafika:
     dobry
  • Dźwięk:
     dobry plus
  • Grywalność:
     dobry plus

Ocena ogólna:

88% 4,4/5

Dobry Produkt

Immortals: Fenyx Rising na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od od firmy Ubisoft Polska

Oto co jeszcze może Cię zainteresować:

Komentarze

3
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Onix5
    1
    Mitologia grecka doprawiona szczyptą humoru. Jak dla mnie super, zapowiada się fajna gra.
    • avatar
      Scrappy Coco
      -1
      Gra o kant tyłka i to nie mytego,nieudolne naśladowanie Zeldy więcej nie ma co pisać.
      • avatar
        jsq.olecko
        0
        Ogólnie zawiodłem się srogo. Kupiłem za 40zł używkę na PS5 i żałuję. Współczuję tym, którzy od premiery płacili za ten gniot 250+. Ogólnie grafika na poziomie X360. Irytujące, wcale nie śmieszne komentarze. Nic ciekawego. Nie polecam.