Oprogramowanie

Norton Internet Security 2011

przeczytasz w 3 min.

Najważniejsze funkcje pakietu:

skaner antywirusowy (heurystyka i ochrona behawioralna)
firewall
moduł antyspamowy
moduł antyphishingowy
wykrywanie spyware'u, rootkitów i botów
ochrona przeglądarki i skanowanie stron WWW
skanowanie w czasie rzeczywistym
ochrona rodzicielska
częste aktualizacje
narzędzie do bezpiecznego przechowywania haseł i numerów kart

Interfejs graficzny z jakim użytkownik ma do czynienia w przypadku Nortona można określić jako funkcjonalny, ale niekoniecznie intuicyjny i uporządkowany. Pod względem nawigacji wewnątrz menu poprzedni pakiet (PC Tools) wypadł o wiele lepiej.

Dostępu do podstawowych informacji jednak nie brakuje – to dobrze. Główne okno podzielone zostało na kilka głównych sekcji. Zaczynając od lewego górnego rogu otrzymujemy szybki dostęp do skanowania antywirusowego, które działa w trzech trybach – szybkim, pełnym lub niestandardowym (ręczny wybór lokalizacji). Przejrzeć możemy też historię, czyli archiwum poprzednich skanów oraz sprawdzić aktualny stan kwarantanny.

Powyższe elementy można jednak określić jako typowe i spotykane w większości innych pakietów zabezpieczających. Nietypowym elementem i według nas bardzo ciekawym jest „Norton Insight”. Jest to bardzo użyteczna funkcja pozwalająca wyraźnie zaoszczędzić na zasobach systemowych wykorzystywanych przez Nortona w czasie skanowania. Insight przeszukuje uruchomione procesy w poszukiwaniu aplikacji dobrze mu znanych i niejako „zaufanych”.

W tym przykładzie Norton wykrył 76% aplikacji „zaufanych” i tylko 24% takich, które zdecydował się nadzorować. Co to oznacza dla użytkownika? Otóż tyle, że jego komputer nie będzie dodatkowo (niepotrzebnie) obciążony ciągłym skanowaniem aplikacji, które na 99% są bezpieczne. Procesy te naturalnie będą brane pod uwagę podczas szybkiego i pełnego skanowania.

W sekcji „ochrona sieci” odnaleźć można funkcję powiadamiającą o ochronie luk w zabezpieczeniach popularnych programów użytkowych (np. Adobe Acrobat miał 4 luki, a Internet Explorer aż 90). Luk tych pilnuje Norton Internet Security, starając się nie dopuścić do ich wykorzystania.

Sekcja „Ochrona w Internecie” daje dostęp między innymi do kontroli rodzicielskiej i danych logowania, czyli tak zwanego „sejfu”. W nim Norton trzymał będzie wszystkie newralgiczne dane użytkownika potrzebne do logowania na stronach WWW.

Ciekawe funkcje znajdują się w prawej części okna głównego.

Odnajdziemy tam aż 11 elementów, a każdy z nich odpowiedzialny jest za inną kwestię związaną z bezpieczeństwem. Funkcje domyślnie są włączone, ale możemy je wyłączyć jednym kliknięciem (mały „suwak” z prawej strony). Wśród wspomnianych elementów znalazły się następujące:

  • Ochrona Insight – sprawdza reputację programów i ogranicza zakres skanowania do tych nieznanych
  • Ochrona Antywirusowa – skaner antywirusowy z monitorowaniem w czasie rzeczywistym
  • Ochrona przed spywarem – wykrywa i usuwa aplikacje „monitorujące” poczynania użytkownika
  • Ochrona SONAR – prewencyjne wykrywanie nieznanych zagrożeń na podstawie sposobu działania aplikacji
  • Inteligentna zapora – prosty w konfiguracji firewall
  • Zapobieganie włamaniom – blokowanie ataków internetowych oraz lokalnych
  • Ochrona poczty elektronicznej – skanowanie załączników pocztowych
  • Sejf tożsamości – chroni dane wykorzystywane do logowania w Internecie
  • Ochrona przeglądarki – uniemożliwia szkodliwym programom wykorzystanie luk w przeglądarkach internetowych
  • Bezpieczne przeglądanie internetu – wykrywa fałszywe witryny internetowe i ostrzega użytkownika przed nimi
  • Download Intelligence – podaje informację o „reputacji” pobieranych plików i określa, czy ich instalacja może wiązać się z zagrożeniami

Norton bardzo często się aktualizuje. Ściąga paczki z nowymi definicjami nawet co 5-15 minut, podczas gdy konkurencja robi to co około godzinę, a niektóre pakiety zaledwie kilka razy dziennie. Małym minusem takiej sytuacji jest podwyższony ruch sieciowy (transmisja danych), która może być dokuczliwa dla osób korzystających z „mobilnego internetu”.

Kolejnym elementem w programie, który zasługuje na pochwałę jest panel ustawień. Jest bardzo przejrzysty, a ustawienia wszystkich narzędzi są w jednym miejscu, pod oddzielnymi zakładkami. Początkujący nie będą się czuli przytłoczeni nadmiarem rzadko używanych opcji, a bardziej doświadczeni znajdą wszystkie funkcje jakich potrzebują. W panelu ustawień można włączyć nieaktywną standardowo funkcję kontroli rodzicielskiej. Aby wyłączyć niektóre z modułów nie trzeba nawet sięgać do ustawień - można to zrobić w głównym oknie programu.

Strony WWW są filtrowane w sposób właściwy. Szkoda tylko, ze Norton w dalszym ciągu słabo wspiera niektóre przeglądarki – np. popularnego obecnie Chrome'a. Daje sobie jednak radę z Internet Explorerem, do którego (oprócz filtrowania) dodaje swój pasek narzędziowy z menadżerem haseł. Dobrze współpracuje też z Firefoksem.

Norton Internet Security 2011 to jeden z „ojców chrzestnych” tego typu rozwiązań, więc trudno nazwać go przeciętniakiem. Pakiet ma wiele mocnych stron, ale największym plusem jest z całą pewnością rozbudowana funkcjonalność i bardzo częste aktualizacje. Norton ma potężne zaplecze i od wielu lat korzysta z niego w pełni. Poczynania firmy Symentec pochwalić można też z powodu lepszej szybkości działania oprogramowania i mniejszej „zasobożerności” w porównaniu do poprzedników. Na 64-bitowym Windowsie 7 pakiet sprawował się bardzo dobrze.

Strona producenta: pl.norton.com/internet-security/

  Podsumowanie 
 plusy:
wysoka skuteczność wykrywania zagrożeń
przyzwoita zasobożerność
unikalne mechanizmy oceny reputacji plików i procesów
ochrona rodzicielska
bardzo częste aktualizacje
prewencyjne alerty o wydajności

 minusy:
słaba integracja z niektórymi przeglądarkami WWW

Moja ocena:
Ogólna ocena: 
Orientacyjna cena w dniu publikacji testu: 180 zł (3 stanowiska)