Invisible, Inc. – szpiegowanie w dwóch wymiarach
Gry komputerowe

Invisible, Inc. – szpiegowanie w dwóch wymiarach

przeczytasz w 5 min.

W świecie rządzonym przez korporacje tylko dobrze przemyślana taktyka może pozwolić grupie wywrotowców na cyfrowe kradzieże drogocennych informacji.

Ocena benchmark.pl
  • 3,7/5
Plusy

komiksowa grafika; losowo generowane mapy; rozgrywka wymagająca strategicznego myślenia; możliwość przechodzenia kampanii na różne sposoby; minimalistyczny i elegancki gameplay

Minusy

pretekstowa fabuła; monotonny wygląd lokacji; niewygodny system zapisu i wczytywania gry; mało rozbudowany etap przygotowania do misji

Chyba każdy, kto kiedykolwiek pracował w korporacji, uległ pokusie, żeby przywłaszczyć sobie firmowy długopis lub pliczek kartek. Jednak mało kto wpada na pomysł, żeby z tej banalnej i drobnej przyjemności czerpać inspirację do stworzenia gry komputerowej. Klei Entertainment postanowiło ten niewinny przejaw buntu ze strony pracownika powiększyć do globalnych rozmiarów. Oto mamy przed sobą antyutopijny świat przyszłości, w którym korporacje zastąpiły państwa, a za główny ruch oporu służy niewielka grupa agentów, rabujących skarbce wielkich firm. Połączenie cyfrowego sabotażu i klasycznego przemykania w cieniach to nowatorski sposób na stworzenie komputerowego Ocean's Eleven w klimacie rodem z Blade Runnera.

Choć gra była już od roku dostępna w Steam Early Access, dopiero teraz twórcom udało się doprowadzić ją do finalnego kształtu. Na jakiś czas zrobiono nawet przerwę w sprzedaży, tak żeby dopieścić ostatnie szczegóły i zaprezentować dzieło w kompletnej formie.

Niewidzialna opowieść

Historia opowiedziana w Invisible Inc. zaczyna się wyśmienicie. Zostajemy wrzuceni w sam środek walki między zmechanizowanymi siłami „systemu”, a garstką rebeliantów pragnących wywalczyć sobie odrobinę wolności. Pełne akcji intro ukazuje głównych bohaterów w fatalnym położeniu, kiedy to uzbrojone po zęby oddziały rujnują ich bazę, a oni sami muszą się z niej w pośpiechu ewakuować. Los dzielnych włamywaczy leży od tej pory w rękach gracza! Ten początek może zachęcać do zapoznania się z całą opowieścią o agencji szlachetnych rebeliantów. Szkoda tylko, że jej dalszego ciągu twórcy gry nieco poskąpili.

Niestety, początek opowieści z Invisible, Inc. można równie dobrze uznać za jej koniec, bo później ten obszar gry jest traktowany zupełnie pretekstowo. To zaledwie naszkicowany cienką linią kontur, który służy za ramę kolejnym misjom.

Szkoda też, że twórcy z Klei Entertainment nie wzięli przykładu chociażby z gier taktycznych czasu rzeczywistego, takich jak Commandos czy Desperados i nie położyli większego nacisku na przedstawienie członków naszego zespołu. Wtedy śmierć jednego z nich byłaby znacznie bardziej poruszającym doświadczeniem, niż obecnie. Również oczekiwanie na pojawienie się nowego speca w ekipie wiązałoby się z silniejszymi emocjami.

A nie było to takie trudne do zrobienia, bo przecież już w tutorialu przy pomocy dwóch zdań i komiksowej kreski w bardzo sugestywny sposób przedstawia się nam pierwszego protagonistę Invisible, Inc., agenta Deckera (skojarzenia z Deckardem z Blade Runnera zapewne nieprzypadkowe). Naprawdę żal, że twórcy nie pokusili się o rozwinięcie historii ani tego konkretnego pana, ani jego koleżanek i kumpli z zespołu.

Invisible, Inc. – jedna z plansz

Kto powiedział, że wygląd się nie liczy?

Niewątpliwie jedną z najmocniejszych stron gry jest jej grafika. Obserwujemy tu pewien powrót do starych dobrych gier w 2D, które mimo ograniczeń wynikających z zastosowania tylko dwóch wymiarów, potrafiły nas oczarować tak krajobrazami, jak i wyobrażeniami bohaterów. Choć w pierwszym z tych dwóch obszarów Invisible, Inc. nie oddziałuje na nas szczególnie mocno, drugi z nich został przez twórców przygotowany na medal.

Mimo niewielu informacji biograficznych wizualnie postaci są wyraziste, zróżnicowane i głęboko zapadające w pamięć. Zachwycają nie tylko ich charakterystyczne portrety czy sylwetki, ale też animacje. Już samo obserwowanie, jak jeden ze szpiegów paraliżuje napotkanego strażnika, sprawia niezwykłą satysfakcję. Niestety, miejsca naszych potyczek nie zostały przygotowane w równie imponujący sposób.

Invisible, Inc. – losowa lokacja

Korporacyjna szachownica

W obszarze map, na których przychodzi nam mierzyć się z sługusami systemu, sytuacja nie jest tak jednoznaczna, jak w kwestii fabuły czy wizerunków postaci. Z jednej strony mapy generowane są losowo, co pozwala utrzymać efekt tajemnicy i zaskoczenia nawet przy powtarzaniu danej misji. Nie sposób przewidzieć, gdzie tym razem znajdziemy skarbiec czy uwięzionego agenta będącego celem naszego zadania, ani jak tym razem są rozmieszczeni strażnicy. Z drugiej jednak strony wciąż obserwujemy łudząco do siebie podobne korytarze i salki. Aż chce się zobaczyć ogród na szczycie wieżowca, gdzie na tle nocnego miasta mkną latające samochody! Niestety, takich widoków w Invisible, Inc. nie uświadczymy.

Czy to błąd? Z pewnością nie jest to szczególnie atrakcyjne, jednak pojawia się pytanie, czy powinno takim być? Wydaje się, że twórcy postawili raczej na stworzenie klaustrofobicznych i naszpikowanych kamerami, robotami czy fotokomórkami przestrzeni, gdzie będą mogły rozwinąć się w pełni zdolności taktyczne gracza. Jak gdyby chcieli dać znać, że w tej grze nie chodzi o podziwianie widoków, ale o czysto intelektualną analizę sytuacji i taktyczne planowanie działań.

Przychodzi na myśl pewien minimalizm, który możemy obserwować chociażby w Starcraft II czy kolejnych odsłonach Counter Strike'a, czyli wszędzie tam, gdzie był położony mocniejszy nacisk na rozgrywkę, niż na walory czysto estetyczne. Skoro mamy do czynienia z trochę bardziej rozbudowaną wersją szachów, trudno wymagać, żeby szachownica była upstrzona kolorami, a nie podzielona na czarne i białe kwadraty.

Invisible, Inc. – rozgrywka

Czas zawodowców

Czas w nowej produkcji Klei Entertainment odgrywa niezwykle istotną rolę. Starczy powiedzieć, że długość kampanii nie jest określona ilością misji do wykonania, ale liczbą godzin pozostałych do końca. To od gracza zależy, jak je wykorzysta i jak uda mu się przygotować do kolejnej rozprawy z obstawą korporacji. Również podczas wykonywania misji musimy dobrze szacować, ile tur wykorzystamy na zrealizowanie celu, bo każda z nich powoduje wzrost poziomu zabezpieczeń. To wprowadza aspekt nerwowości do rozgrywki, ale też wiąże się z bardzo ożywczym narastaniem napięcia.

Jeszcze jednym elementem wprowadzającym spore ożywienie do rozgrywki jest system Incognita. To hackerskie oprogramowanie, za pomocą którego przychodzi nam przełamywać zabezpieczenia korporacyjnych systemów, otwierać zamki sejfów czy też przejmować kamery przeciwników. Tylko odpowiednia koordynacja tego systemu z działaniami naszych bohaterów pozwala na realizację postawionego celu i przechytrzenie tropiących nas ochroniarzy.

Invisible, Inc. – mapa

Co ciekawe, choć poszczególne misje wydają się być mało zróżnicowane, borykanie się z nimi wcale nie jest czynnością monotonną. Pod jednym warunkiem – że zaangażujemy w to całą energię naszego umysłu i zaczniemy z niemal matematyczną dokładnością opracowywać plan działania. W innym przypadku szybko ulegniemy zapewne znudzeniu i frustracji. Zresztą sama gra wymusza od nas nie lada gimnastyki umysłowej, bo nawet na najniższym poziomie trudności zadania są całkiem wymagające.

Od gracza wymaga się umiejętnego planowania aż w dwóch obszarach. Z jednej strony konieczne jest przemyślenie poszczególnych misji, z drugiej zaś – szersze spojrzenie na sytuację i decydowanie, które z nich zdąży się wykonać podczas kampanii. Może stąd właśnie ta ostatnia jest nam prezentowana w tak skondensowany sposób i wprost domaga się przechodzenia jej wciąż od nowa, żeby poznać wszystkie możliwe ścieżki prowadzące do finału (chodzi rzecz jasna o rozwiązania czysto taktyczne, a nie fabularne).

Invisible, Inc. – podgląd

Licencja na hakowanie

Invisible, Inc. to produkcja skierowana raczej do wytrawnych wielbicieli taktyki, niż do przeciętnych zjadaczy gier. Elementy takie jak fabuła, opisy bohaterów, czy cele poszczególnych misji zostały uproszczone do minimum, toteż całość może wydawać się mało atrakcyjna dla osób mniej zainteresowanych główkowaniem, a bardziej całościowym doświadczeniem gry. Do tego dochodzi jeszcze stosunkowo wysoki poziom trudności oraz skomplikowany system zapisu, który nie ułatwia powtarzania poszczególnych zadań.

Podejście to wydaje się zrozumiałe, jednak szkoda, że twórcy nie zrobili też ukłonu w stronę tej drugiej grupy graczy. Starczy przypomnieć X-COM: Enemy Unknown, gdzie połączono wyzwania taktyczne z niezwykle atrakcyjną oprawą. A Klei Entertainment przecież posiadało potencjał pod postacią niesamowitej komiksowej grafiki. Aż szkoda, że ta niezwykle ciekawa koncepcja posłużyła do stworzenia gry dla wybranych, a nie dla wszystkich.

Invisible, Inc. – przerywnik

Widoczne jest pewne pękniecie w intencji autorów. Trudno określić, czy Invisible, Inc. powstała dla masowego odbiorcy, czy jedynie dla wielbiciela taktycznych turówek. Nie zmienia to faktu, że jest to gra tak wciągająca, jak i wymagająca. Brakuje jednak w nowej produkcji Klei Entertainment rozbudowania niektórych elementów, takich jak chociażby możliwość bardziej kompleksowego przygotowania drużyny do kolejnych misji. Niemniej całość sprawia wrażenie nieźle przemyślanej turówki, która ma kilka niedociągnięć i nie do końca przejrzystych rozwiązań, ale z pewnością jest ona oryginalną i godną uwagi propozycją. Mimo że nie każdego usatysfakcjonuje w pełni.

Ocena końcowa:

  • komiksowa grafika;
  • losowo generowane mapy;
  • rozgrywka wymagająca strategicznego myślenia;
  • możliwość przechodzenia kampanii na różne sposoby;
  • minimalistyczny i elegancki gameplay
     
  • pretekstowa fabuła;
  • monotonny wygląd lokacji;
  • niewygodny system zapisu i wczytywania gry;
  • mało rozbudowany etap przygotowania do misji
Grafika: dobry
Dźwięk: zadowalający plus
Grywalność: dobry

Ocena ogólna:

75%

Komentarze

0
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.

    Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!