Aparaty cyfrowe

Główne cechy aparatu

przeczytasz w 3 min.

Obiektyw - patrząc na ten aparat trudno oprzeć się wrażeniu, że to korpus przyklejony do obiektywu. Szkło robi ogromne wrażenie swoją wielkością. Na dodatek ma dumnie brzmiącą, legendarna nazwę - Leica, co gwarantuje doskonałą jakość odwzorowania obrazu. W liczbach obiektyw wygląda imponująco. Nie tylko zakres ogniskowej, aż 12 krotny zoom optyczny, ale przede wszystkim jasność - przy tym zakresie otwór przesłony 2.8 (3.3) to po prostu rewelacja!

Także mechanicznie jest bez zarzutu. Operacja zmiany ogniskowej przebiega cicho, bardzo precyzyjnie i co najważniejsze - o stały skok. Wielką wadą długich zoom'ów w kompaktach jest często dowolność w ustawianiu ogniskowej, na początku precyzyjnie, a potem coraz gorzej, przy końcowych nastawach mamy do czynienia ze sporymi skokami. W naszym Panasonicu nie ma o tym mowy, produkty Leica to wzór, dla wielu niedościgniony.

To co dotychczas napisałem już wystarczy, żeby zachwycać się tym obiektywem, ale nadal to nie wszystko. Producent mile zaskakuje zastosowaniem aż trzech soczewek asferycznych (małe zniekształcenia), jednak gwoździem programu pod nazwą "obiektyw w FZ5" jest stabilizacja optyczna!

Panasonic we wszystkich swoich aparatach ze średniej i wysokiej półki instaluje stabilizacje optyczną, Do czego to się przydaje? Pozwala wykonywać nieporuszone zdjęcia, przy najdłuższych ogniskowych stosując dłuższe czasy naświetlania. Co potrafi w tej dziedzinie nasza testowana hybryda prezentuje zdjęcie poniżej, wykonane z czasem 1/15s i max zoom'em - jak widać zdjęcie jest w miarę ostre, a zrobiłem je "z ręki". - rewelacja !

Obiektywy o tak znacznym zakresie ogniskowej mają zazwyczaj słabe makro. W FZ5 jest inaczej, ma niezłe makro, co widać poniżej

Jakość obrazów generowanych na matrycę przez to szkło omówię później, teraz w jednym zdaniu wypada napisać podsumowanie wrażeń, jakie na mnie zrobiło szkło w FZ5 - reszta aparatu jest już mało istotna, dla samego obiektywu i stabilizacji warto kupić ten produkt

Matryca i formaty zdjęć - wielokrotnie pisałem już, że o jakości zdjęć nie decyduje tylko ilość pikseli, ale także, a może przede wszystkim fizyczna wielkość matrycy. W naszym aparacie mamy sensor 1/2,5 cala CCD, 5,4 MP (5 MP efektywnych). Jego wielkość jest standardowa w tej klasie sprzętu, choć do tak doskonałego obiektywu przydało by się zastosować powierzchniowo większą matryce, ale wtedy zakres zooma by zmniejszył się - fizyki nie da się oszukać. Wielu producentów stosuje ten trick, zmniejszając powierzchnię matrycy "zwiększa" się zoom, bardzo sprytne.

Wracając do sensora trzeba zauważyć, że mamy do czynienia z tańszym produktem, średnim w ofercie Panasonica, a więc gdzieś muszą być oszczędności w stosunku do topowych modeli. Pierwsza jest na matrycy, której wielkość jest chociażby dwukrotnie mniejsza niż np. w Minolcie A2 - choć to oczywiście dużo droższy aparat. Reasumując mogę powiedzieć, że matryca przedstawia średni poziom w tej klasie, żadnych rewelacji, jest poprawnie.

Na przyzwoitym poziomie prezentuje się także system zapisu zdjęć. Mamy do dyspozycji 6 rozdzielczości, każdy z dwoma poziomami kompresji jpg, a do tego jeszcze bezstratny format tiff, jest nieźle. Rejestracja filmów odstaje nieco od aktualnych standardów, gdyż nie dysponujemy tu rozdzielczością 640x480, a szkoda, jest tylko 320x240. Widocznie testowany Panasonic to w założeniach aparat, a nie pseudo-kamera cyfrowa. Nie jest to duża wada, raczej słabość marketingowa produktu, bo przecież większością cyfraków i tak nikt często filmów nie kręci.

Matryca i formaty zapisu danych prezentują dobry poziom w swojej klasie, z małym minusem za niską rozdzielczość sekwencji video.

Lampa błyskowa - lustrzankowy" korpus FZ5 pozwolił na umieszczenie lampy na samej górze, co więcej, po naciśnięciu magicznego guzika podnosi się ona dość wysoko. To bardzo dobre rozwiązanie, pozwala na równomierne oświetlenie szerokiego kadru.

Poniżej zdjęcie ściany wykonane z ok. 2,5m na najszerszym zoom'ie

Również jej moc jest na przyzwoitym poziomie, pozwala prawidłowo naświetlić kadr nawet do 4,5m w przy długim zoom'ie, to bardzo dobry wynik. Pracuje w następujących programach : Auto, redukcja czerwonych oczu, błysk wymuszony, lampa wyłączona, synchronizacja z długimi czasami, korekta siły błysku +/- 2 EV co 0,3 EV. Szczególnie ten ostatni wart jest pokazania, bo nie we wszystkich aparatach w tym segmencie możemy ręcznie korygować siłę błysku - szczególnie przydaje się to w portretach lub przy doświetlaniu cieni. Lampa błyskowa to kolejny mocny punkt.

System AutoFocus - rozwiązania zastosowane przez konstruktorów aparatu nie odbiegają od przyjętych w tym segmencie. System AF oparty jest na 9 obszarach pomiarowych. Działa szybko i pewnie. W trudniejszych warunkach wspomagany jest specjalną lampką (duża zaleta). Do dyspozycji mamy różne tryby pomiarowe - użycie wszystkich 9 czujników (dokładne, jednak wolniejsze, gdyż automatyka szuka najlepszego ustawienia), następnie możemy ustawić 3 środkowe obszary (rozwiązanie szybsze, szczególnie, kiedy obiekt znajduje się blisko środka kadru), oraz najszybsze, punktowe - przydatne w fotografii obiektów w ruchu, dokładne, jednak pod warunkiem idealnego "wycelowania" w obiekt.

Oczywiście jest też dostępny pomiar ciągły, który o dziwo sprawdza się całkiem nieźle (nie pomoże przy bardzo szybkich zmianach położenia obiektu w kadrze, ale z biegającymi dziećmi na placu zabaw sobie poradzi).

Natomiast bardzo przydatną innowacją jest tzw. "Af trigger" (wstępne ustawienie AF). Po wybraniu tej funkcji w MENU możemy, przy pomocy przycisku FOCUS na korpusie, ustawić ostrość, która nie zmieni się aż do spustu migawki lub ponownego przyciśnięcia przycisku FOCUS. Bardzo przydatne rozwiązanie, kiedy wiemy, w którym miejscu pojawi się interesujący nas obiekt i nie będzie czasu, żeby ostrość ustawić. Uruchamiamy funkcję i czekamy - kiedy kadr będzie odpowiedni przyciskamy spust migawki i mamy extra fotkę. To bardzo mądry pomysł, pozwala zniwelować jedną z największych wad kompaktów - wolne działanie AF