The Outer Worlds – więcej niż tylko Fallout w kosmosie
Gry

The Outer Worlds – więcej niż tylko Fallout w kosmosie

przeczytasz w 5 min.

Skłamałbym mówiąc, że zapowiedź The Outer Worlds nie zrobiła na mnie wrażenia. Skąpane w retro futurystycznych klimatach kosmiczne RPG, za którym stoją twórcy pierwszego Fallouta i Fallout New Vegas – oj, to może być naprawdę coś. Zamknięty pokaz gry tylko mnie w tym utwierdził.

Ocena benchmark.pl
  • 4,7/5
Plusy

- fantastyczne uniwersum wykreowane od zera,; - świetnie napisany scenariusz i dialogi,; - zadania obfitujące w dylematy i alternatywne ścieżki,; - żywe i ciekawe postaci,; - rozbudowany system rozwoju głównego bohatera,; - niezła oprawa audio,; - dużo absurdalnego humoru wysokich lotów,; - świetna polska lokalizacja.

Minusy

- brakuje prawdziwie oryginalnych rozwiązań,; - archaiczny interfejs potrafi zirytować...; ...podobnie jak wiele, wiele innych równie archaicznych rozwiązań,; - grafika nie zawsze staje na wysokości zadania.

Chyba nie ma gracza, który nie kojarzyłby studia Obsidian Entertainment. Zespół ten od lat wykazuje się niesamowitą wręcz pasją do tworzenia świetnych gier RPG. I to takich, które co rusz trafiają do wielu rankingów gier. Wystarczy wspomnieć kilka tych najsłynniejszych tytułów takich jak choćby Tyranny, Pillars of Eternity, South Park: Kijek Prawdy czy absolutną legendę wśród fanów Fallouta – Fallout: New Vegas.

Co najlepsze jednak, ślady tego ostatniego widać też w najnowszym dziele „Obsidianów”, dopiero co szykującym się na swoją premierę - The Outer Worlds, o czym zresztą naocznie przekonałem się podczas specjalnego pokazu gry. 

Nie myślcie jednak, że The Outer Worlds to po prostu kosmiczny Fallout, ladniejszy, nowocześniejszy i przyobleczony w nieco bardziej stylowe, ciuszki retro science fiction. Oj, co to to nie. Po ponad dwóch godzinach spędzonych na wykonywaniu zadań, prowadzeniu rozmów z napotkanymi postaciami, radosnym strzelaniu i poznawaniu całkiem rozbudowanych mechanik rządzących tym tytułem, mogę powiedzieć jedno:

The Outer World to coś jak Fallout, BioShock i Borderlands w jednym. Brzmi nieźle, prawda?

Dokładne opowiadanie teraz jak wyglądała moja rozgrywka trochę mija się z celem. Wszak zapewne każdy miłośnik gier RPG chciałby sam przeżyć tę niesamowicie zapowiadającą się przygodę od początku, bez żadnych znaczących spojlerów. 

Tego samego zdania są i twórcy, którzy, chcąc uniknąć ewentualnych psujących zabawę przecieków, prosili o zachowanie niektórych fragmentów pokazu w tajemnicy. Przynajmniej do czasu, gdy gra wyląduje na półkach sklepowych.Dlatego też w dalszej części skupię się wyłącznie na tym co urzekło mnie w The Outer Worlds i na tym czemu przydałoby się jeszcze trochę pracy. Bo choć gra już teraz wygląda wyjątkowo zachęcająco twórcy nie ustrzegli się pewnych uproszczeń i nie do końca przemyślanych rozwiązań.

The Outer Worlds - przeciwnicy

To co mi się podobało

Fenomenalny klimat retro science fiction – pierwsze moje skojarzenie na widok tutejszych statków kosmicznych, pancerzy i przeciwników to, nie zgadniecie, Kajtek i Koko w Kosmosie. Wiem, dinozaur ze mnie, skoro wywlekam na światło dzienne pokryte tak grubą warstwą kurzu starocie. Nic jednak nie poradzę, że świat The Outer World, z jego czarownymi archaizmami, przywołał wspomnienia kart tego komiksu. Jak dla mnie to strzał w dziesiątkę. Mam tylko cichą nadzieję, że ów klimat nie rozmyje się gdzieś po drodze.

Humor – może i czasami zbyt dosadny, a czasami drastyczny, najważniejsze jednak, że jest i potrafi sprawić, że banan sam pojawia się nam na twarzach. Nie chce zdradzać zbyt wielu szczegółów, bo The Outer World próbuje rozbawić nas już od samego początku gry. Poprzestanę więc może na nieco dalszym fragmencie rozgrywki, w którym otrzymujemy zadanie odszukania zaginionych prochów pewnego, raczej średnio rozgarniętego dilera, którego „genialny” pomysł dostaw z pomocą lokalnej odmiany szczurów okazał się niewypałem. Już sama rozmowa z tym indywiduum potrafi nieźle rozśmieszyć.

The Outer Worlds - walka z fauną

Wybór umiejętności i decyzje mogące zawarzyć na przebiegu gry – może i brzmi to jak trywializm, wszak w dobrej grze RPG podejmowane przez nas decyzje muszą mieć jakiś konkretny skutek przekładając się na opowiadaną historię. W The Outer World jednak tę nieliniowość widać na wielu poziomach – od rozmów, na które wpływają rozwijane przez nas atrybuty i umiejętności, po sam przebieg misji, w których niektóre przejścia bądź możliwości mogą być niedostępne dla naszej postaci. 

Przykład? Misja, w której musimy w jakiś sposób pozbyć się właściciela pewnej fabryki produkującej puszki z mięsem dziwacznych stworzeń przypominających przerośnięte i silnie zmutowane świnie. Opcji jest tu całkiem sporo. Możemy więc albo po prostu przedrzeć się przez wszystkich strażników by na końcu ukatrupić jegomościa albo zakraść się po cichu i wyeliminować tylko jego. 
Możemy też sfałszować księgi narażając kierownictwo na całkiem poważne konsekwencję. To ostatnie wymaga jednak dostępu do zaszyfrowanych plików, a to z kolei pociąga za sobą dość wygórowane wymagania, jeśli chodzi o inteligencję i dodatkowe umiejętności naszego bohatera. 

The Outer Worlds - opcje dialogowe

Spore możliwości personalizacji naszego bohatera – skoro już o umiejętnościach mowa to nie sposób nie wspomnieć ni słowem o parametrach opisujących naszą postać. W The Outer Worlds oprócz typowych atrybutów pokroju siły, zręczności, inteligencji, percepcji, uroku i temperamentu mamy jeszcze pakiet umiejętności i całkiem spory wachlarz dodatkowych atutów. 

Oczywiście awansując rozwijamy wybrane przez nas umiejętności i atuty, a te przekładają się na wzrost podstawowych atrybutów. Ja najchętniej korzystałem w kłamstwa i perswazji. Weszło mi wręcz w krew, bo dzięki tym umiejętnościom udało mi się wybrnąć z niejednej opresji. Warto jednak wiedzieć, że kłamstwo miewa krótkie nogi i czasami odbijało się to na reputacji u określonej frakcji. Tak, tak, to też w The Outer Worlds się liczy.

System wad – jak dla mnie ten patent był sporym zaskoczeniem. Gra sprawdza bowiem cały czas jak nam idzie i jeśli zbyt często ponosimy w czym porażki proponuje przyjęcie wady. Tak, dobrze przeczytaliście – „proponuje przyjęcie” a nie zmusza nas do pogodzenia się z nieprzyjemnym faktem. 

W moim przypadku była to Paranoja, bo zbyt często dałem się przyłapać strażnikom w obszarach zastrzeżonych. Jej przyjęcie oznaczałoby umniejszenie atrybutów osobowości o jeden punkt w zamian za jeden punkt atutu. Kuszące, ale nie skorzystałem. Za bardzo polegałem na wspomnianej już perswazji i kłamstwie, które zależały właśnie od osobowości.

The Outer Worlds - rozmowa ze statkiem

Strzelanie daje sporo frajdy – co prawda w udostępnionym fragmencie gry dysponowałem jedynie kilkoma rodzajami broni oraz umiejętnością spowalniania czasu, ale już tu dało się zauważyć, że twórcy celują w jak najbardziej widowiskowy, a jednocześnie zapewniający największą frajdę system walki. Możemy więc być niczym Rambo rozprawiając się z przeciwnikami pośród wybuchów, świstu kul i łoskotu przeszywających powietrze ładunków energetycznych bądź też eliminować ich po cichu, skradając się w wysokiej trawie. Co więcej, udostępniony na E3 zwiastun sugeruje, że w The Outer Worlds znajdą się też akcje rodem z Borderlands czy Bulletstorm.

W pełni interaktywni kompani jak w rasowej grze RPG – o ile jeszcze nie wiecie, w The Outer Worlds pojawiają się postacie, które możemy dołączyć do naszej drużyny. W rozgrywanym przeze mnie fragmencie gry były to dwie, mocno różniące się charakterem dziewczyny. Co ciekawe, ochoczo włączały się one do rozmów. 

Dysponowały także własnymi rozwijanymi atutami i ekwipunkiem. Miały też swoje misje, które, o dziwo, wcale nie były jakoś szczególnie oznaczone. Gdyby w pewnej chwili nie naszła mnie chęć do sprawdzenia jak to jest z towarzyszącymi mi dziewczynami i nie zagadnąłbym jednej z nich, nigdy pewnie nie dowiedziałbym się o trapiących ją rozterkach i czekającym mnie wyzwaniu. Możliwe, że w ten sposób twórcy będą chcieli skłonić nas do częstszego zagadywania naszych towarzyszy.

The Outer Worlds - retrofuturystyczne klimaty

I to co nie za bardzo

Sztucznie wydłużane misje – to chyba mój największy zarzut wobec The Outer Worlds. Możliwe, że w finalnej wersji gry będzie inaczej, ale w udostępnionym nam fragmencie gry spory zawód sprawiła mi właśnie misja wykonywana na prośbę jednej z towarzyszek. Miałem odwiedzić grób jednego z jej dawnych kompanów zabitych przez królową Modliszyc.

Liczyłem na widowiskowe starcie z prawdziwym olbrzymem, wcześniej starłem się bowiem z całkiem sporymi przedstawicielkami tego gatunku, a dostałem..figę. Po dotarciu na miejsce okazało się bowiem, że muszę wcześniej poprosić o pomoc pewnego tropiciela, który oczywiście znajduje się kawał drogi ode mnie.

The Outer Worlds - strzelanie do przeciwnika

Częste powroty do tych samych lokacji – bieganie po mapie wymusza niestety konstrukcja gry opierająca się na swego rodzaju hubach, którymi tutaj będą osady czy miasta. Otrzymujemy więc zadanie, po czym udajemy się we wskazane miejsce, wykonujemy je i wracamy do zleceniodawcy. Niby standard, ale gdy okazuje się, że tuż obok była miejscówka z kolejnej misji, robi się już mniej przyjemnie.

Nierówna oprawa wizualna – niektóre elementy The Outer Worlds błyszczą, inne – rażą prostotą i powtarzalnymi teksturami. Oczywiście rozumiem, że niekiedy trzeba coś poświęcić, ale jak na wersję pecetową dość często brakowało tu czegoś spektakularnego. Być może finalny produkt jeszcze czymś nas zaskoczy, jakby nie patrzeć, akcja rozgrywać się ma na kilku planetach, ale na tą chwilę grafika powali pewnie jedynie największych pasjonatów gier RPG. 


A oto i nagrane fragmenty mojej rozgrywki. Zwróćcie uwagę, że to już polska wersja językowa The Outer Worlds

The Outer Worlds – nasza wstępna opinia

Przyznam szczerze, że po pokazie jestem więcej niż zaintrygowany The Outer Worlds. Ten tytuł co prawda od początku jawił mi się jako coś innego, oryginalnego pośród całej masy przygotowywanych erpegów, ale teraz czuje, że może to być czarny koń tej jesieni.

Dobrze widzieć, że Obsidian Entertainment potrafi nie tylko wziąć co najlepsze ze swoich dotychczasowych gier, ale i doprawić to czymś nowym i interesującym. I choćby dlatego warto czekać na premierę The Outer Worlds. W moim osobistym rankingu tytuł ten wskoczył właśnie do pierwszej 10-tki najgorętszych gier 2019 roku.

The Outer Worlds - Modliszyca

Ocena wstępna The Outer Worlds

  • intrygujące tło fabularne całej przygody
  • spora ilość najróżniejszych umiejętności i atutów
  • nieźle zapowiadająca się mechanika wad jako jedna z metod szybkiego awansu
  • spora dowolność w sposobach wykonywania zleconych zadań
  • ciekawy system awansu postaci
  • umiejętjości i zdobywana reputacja mają wpływ nie tylko na opcje dialogowe, ale i dostępne metody realizacji zleceń
  • oryginalna i całkie sympatyczna stylistyka retro science-fiction
  • reagujący na nasze poczynania kompani z własnymi charakterami, umiejętnościami i misjami
  • humor
     
  • wydłużane na siłę misje
  • konieczność powrotu do tych samych lokacji
  • czasami nierówna oprawa graficzna
  • nieco dziwnie działający system szybkiej podróży

84% 4,2/5

Komentarze

10
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    3
    Grafika wrażenia wielkiego nie robi. Może grywalność chociaż będzie.
    • avatar
      pawluto
      3
      Przebajerowana - Jestem na NIE.
      • avatar
        Xivos
        2
        Nie ma się co napalać jeszcze ponad rok do premiery, a grafika w dobrym RPG to element trzecioplanowy.
        • avatar
          Marucins
          1
          A te ruchy postaci i walka tak samo drętwa jak w Faillout 4 :(
          • avatar
            HardCorak
            0
            Przecież ta gra skopiowała okładkę No Man's Sky
            • avatar
              xxx.514
              0
              Wydaje się miło skomplikowana i cudnie rozbudowana, oby doszlifowali ten brylancik - bo jest na co czekać.