• benchmark.pl
  • Gry
  • 12 Minutes – trzy osoby, dwa pokoje i kilka godzin główkowania i emocji – w taką grę jeszcze nie grałeś
12 Minutes – trzy osoby, dwa pokoje i kilka godzin główkowania i emocji – w taką grę jeszcze nie grałeś
Gry

12 Minutes – trzy osoby, dwa pokoje i kilka godzin główkowania i emocji – w taką grę jeszcze nie grałeś

przeczytasz w 4 min.

Będąc w środku kryminalnej afery ryzykujemy doszukanie się prawdy, która może nie być dla nas wygodna. W grze zatytułowanej 12 Minutes bohater przez pętlę czasową odkrywa mroczną historię warstwa po warstwie, sprowadzając na graczy coraz więcej zagadek i gęstniejącego klimatu.

Minimalizm kojarzy mi się głównie z grami na telefon. Tytuły na komputery i konsole przyzwyczaiły mnie do zróżnicowanych lokacji, w przypadku produkcji przygodowych, oraz dynamicznej akcji, jeśli chodzi o strzelanki. Okazuje się jednak, że da się zmieścić całą opowieść w jednym mieszkaniu i zrobić z tego hit. Jeśli podobała się Wam „ciasnota” chociażby w filmach „12 gniewnych ludzi” bądź „Rzeź”, to 12 Minutes dostarczy podobną dawkę emocji – i to z gwiazdorską, hollywoodzką obsadą.

Do pokoju wchodzi mężczyzna, kobieta i policjant…

Nie mam pewności jak rozegracie pierwszą scenę w 12 Minutes, ale prawdopodobnie wydarzenia potoczą się w następujący sposób: mężczyzna przychodzi do domu i zaczyna rozmowę z czekającą na niego żoną, która w dobrym nastroju zapowiada niespodziankę. Chwilę później do drzwi puka policjant, oskarżający małżeństwo o morderstwo sprzed lat i zachowujący się w sposób co najmniej wykraczający poza uprawnienia funkcjonariusza.

Gdy akcja przybiera coraz gorszy obrót i zdajemy sobie sprawę, że ktoś tu albo się pomylił, albo jesteśmy po uszy w czymś zgoła nieprzyjemnym… nasz bohater ponownie wchodzi do mieszkania, jakby czas się cofnął. Tak, to pętla czasowa, niczym z innej gry przygodowej, The Sexy Brutale. W 12 Minutes nie będziemy jednak starali się zgrać różnych wydarzeń w czasie, a jedynie w krótkich fragmentach wybierać takie linie dialogowe i operować takimi przedmiotami, aby rozwiązać zagadkę kryminalną.

12 Minutes - atak policjanta

Użyj okruchów na dmuchanej kaczce, by mewa wydobyła zabawkę

Macie jakieś ulubione „nielogiczne” zagadki z klasycznych przygodowych gier „point and click”? Pamiętam, kiedy godziny spędzałem na łączeniu „wszystkiego ze wszystkim” w tytułach takich jak Najdłuższa podróż czy Hopkins FBI. Niestety, w 12 Minutes jedyny mój zarzut tyczy się właśnie „zacinania” się przez to, że nie wpadło mi do głowy by użyć konkretnego przedmiotu na danym elemencie otoczenia. Tu dochodzi jeszcze inna zmienna: wykonywanie czynności w odpowiednim czasie.

Przyznaję jednak, że każdorazowe rozwiązanie małej zagadki, odkrycie nowego okruchu informacji czy odblokowanie kolejnej linii dialogowej wywołuje w 12 Minutes olbrzymią satysfakcję. To, że fabuła w kolejnej pętli czasowej toczy się nieco inaczej, a żona bohatera opowiada o skrywanym wcześniej wydarzeniu z przeszłości sprawiało, że myślałem sobie „mamy to!”. Co nie znaczy, że nie frustrowałem się, gdy trzy razy z rzędu nie potrafiłem zmienić ani odrobiny w przebiegu tej samej, krótkiej historii.

12 Minutes - roślina

Na szczęście, momentami bohater podpowiada nam, wypowiadając swoje myśli. Zdarza się więc, że na początku pętli słyszymy „no tak, tylko co mogłoby przekonać [tę osobę] do wykonania [tej czynności]?”. Jeśli skojarzymy odpowiedni przedmiot, to całość staje się dość logiczna. Choć muszę przyznać, że po dwóch długich wieczorach samodzielnie wpadłem na jedynie dwa zakończenia 12 Minutes – po kolejnych pięć (z czego dwa nie ukazują napisów końcowych, a są jedynie alternatywnym przerwaniem pętli) musiałem już sięgnąć do poradników.

Tak jednak wyszło, że nie byłem w pełni usatysfakcjonowany żadnym z proponowanych finałów. Gdy już dowiadujemy się o co w tym wszystkim chodzi, tajemnica może budzić… niesmak. Nie będę psuł Wam tej opowieści, jednak żadna z postaci nie jest tu czarno-biała i każdy ma swoje za uszami w całej tej kryminalnej historii. Ciężko więc pod koniec komukolwiek w pełni kibicować. Wciąż jednak odkrywanie kolejnych fragmentów układanki potrafi wciągnąć.

12 Minutes - dramatyczny przebieg wydarzeń

Co trzy głosy, to nie jeden

Łącznie w postacie wciela się sześciu aktorów, jednak to trzy nazwiska, które odpowiadają za głosy głównych bohaterów, powinny przyciągnąć Waszą uwagę: James McAvoy, Daisy Ridley i Willem Dafoe. Jeśli nic Wam to nie mówi, to podpowiem - są to kolejno: główny antagonista ze „Split” i aktor prywatnie uzależniony od gry Oblivion, następnie filmowa Rey z trzech ostatnich Gwiezdnych Wojen oraz jeden z popularniejszych amerykańskich aktorów, znany chociażby z Lighthouse, Świętych z Bostonu, a także z parodiowania brzmienia jego nazwiska w serialu Jak poznałem waszą matkę. 

Zatrudnienie takiej obsady sprawiło, że linii dialogowych w 12 Minutes słucha się z olbrzymią przyjemnością. Głosy wypadają genialnie i sprawiają, że całość jest niezwykle udanym przedstawieniem. Z kolei perspektywa z lotu ptaka (poza małymi wyjątkami) jest dość oryginalna i choć początkowo bałem się takiego zabiegu stylistycznego, to w praktyce dość łatwo dzięki temu nawigować postacią i odnajdywać przedmioty. Co ma niemałe znaczenie, jeśli chcemy zmieścić się ze wszystkimi akcjami w ciągu tytułowych dwunastu minut.

12 Minutes - policjant na korytarzu

Do tego wszystkiego dochodzi ścieżka dźwiękowa. Ta jest tak dobra, że już po ukończeniu Twelve Minutes uruchamiałem ją osobno. Soundtrack, który skomponował Neil Bones z łatwością znajdziecie na YouTube czy Spotify - polecam. Niecała godzina utworów doskonale komponuje się z akcją rozgrywającą się na ekranie. Twórcy nie poszli na łatwiznę i nie zapętlili jednego kawałka o długości krótszej niż kwadrans – a przecież mogli i z uwagę na specyfikę gry nikt nie miałby o to pretensji.

12 Minutes - kolacja

Soundtrack, który skomponował Neil Bones do 12 Minutes z łatwością znajdziecie na YouTube czy Spotify - polecam!

12 Minutes – czy warto kupić? 

Luis Antonio, dyrektor kreatywny studia odpowiedzialnego za 12 Minutes stwierdził w jednym z wywiadów, że jeśli miałby porównywać rozwój gier do kinematografii, to ciągle jeszcze jesteśmy na etapie filmów niemych i czarno-białych. Do niedawna wiele produkcji było tworzonych głównie tak, by strzelać, skakać i nabijać punkty, jednak powoli twórcy odkrywają, że mogą iść w inną stronę. I właśnie jego gra miałaby stać się krokiem w kierunku czegoś nowego.

Osobiście zawsze mówię „tak” nowym pomysłom, choć nie znaczy to, że nie lubię włączyć kolejnej części Call of Duty i pobawić się w starym stylu. Nowe rozwiązania i gry niezależne mogą jednak iść w parze z klasycznymi produkcjami. W tym wypadku 12 Minutes ma szansę wzbogacić graczy o nowe wrażenia estetyczne i doświadczenia. Choć ani format gry przygodowej, ani schemat pętli czasowej nie są nowe, to gwiazdorska obsada głosowa, ciekawa fabuła i umiejscowienie akcji w jednym mieszkaniu sprawiają, że warto po ten tytuł sięgnąć. Szczególnie, że gdy możemy w niego zagrać za darmo na pecetach i konsolach Xbox, w ramach posiadanego abonamentu Xbox Game Pass.

12 Minutes - zegar

Ocena 12 Minutes:

  • interesujące i dynamiczne wykorzystanie pętli czasowej
  • dobrze wyważony zagadki w stylu "starych", klasycznych przygodówek
  • genialna gra aktorska
  • ciekawa perspektywa wizualna
  • świetna oprawa dźwiękowa
     
  • momentami można się zaciąć na zagadkach
  • nie do końca satysfakcjonujące zakończenia

Ocena końcowa

84% 4.2/5

  • Grafika:
    • 3.5 / Dostateczny plus
  • Dźwięk:
    • 5.0 / Super
  • Grywalność:
    • 4.0 / Dobry

  • Wyróżnienie "Dobry Produkt" - benchmark.pl

Grę 12 Minutes na potrzeby recenzji ogrywaliśmy w ramach usługi Xbox Game Pass Ultimate

Komentarze

3
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    2
    Mnie ta gra porwała do tego stopnia, że po rozpoczęciu przygody i oczywiście pewnym zacięciu się przez wyczerpanie pomysłów, kolejnego dnia na tyle o grze jeszcze myślałem, że nie wyczekałem do wieczora, aby sprawdzić nowe pomysły na to, jak pchnąć wątek do przodu :D

    Obsada aktorska robi w tym konkretnym tytule niesamowitą robotę, zwłaszcza wybór głosu głównej postaci. James znany jest z tego typu ról i świetnie się w tej tutaj odnalazł. Oczami wyobraźni widziałem nawet jego twarz podczas wypowiadania co bardziej znaczących kwestii (forma graficzna gry w sumie sprzyja takim wizualizacjom). Bardzo polecam i cieszę się, że po całkiem dobrym polskim The Medium mamy kolejną nowoczesną i świetną grę Point and Click.
    • avatar
      kkastr
      -3
      Gra opowiada w sumie o trzech głęboko patologicznych rodzinach. 1. Samotny ojciec, który morduje innych ludzi dla kasy. 2. Małżeństwo podszyte fałszem i obłudą w którym ona jest po przejściach a on jest mordercą. 3. Małżeństwo w którym on zdradza i swoim postępowaniem doprowadza żonę do śmierci i innych problemów. Mamy tu też standardowy podział na pozytywne postacie kobiece i negatywne męskie. Kobiety, nawet jak zdarzy im się zrobić coś złego, to zwykle przez otaczających je mężczyzn (np. przez okrutnego ojca). Mężczyźni nawet jak chcą zrobić coś dobrego to zwykle kończy się to krwawą łaźnią. Gra jest niezwykle przygnębiająca, gdyż w przekonujący sposób pokazuje absolutną beznadzieję relacji damsko-męskich.
      • avatar
        wizdar
        0
        Ja ograłem to na Xbox game pass i wg.mnie to najlepsza opcja. Nie ma sensu kupować tej gry, bo jak się pozna historię to już nie zaskakuje. Jasne, są alternatywne zakończenia ale niewiele wprowadzają, żeby grać w to dłużej niż kilka dni.