
Chińczycy płacą swoimi telefonami zupełnie inaczej niż Polacy. Wreszcie miałem okazję poczuć na własnej skórze zalety i wady ich pomysłu.
W Europie rynek płatności mobilnych zdominowany jest przez płatności zbliżeniowe. Ta technologia - choć wygodna i bezpieczna - wymaga użycia specjalnego sprzętu zarówno przez kupującego (smartfon z NFC), jak i sprzedającego (kompatybilny terminal). Choć w większości miejsc w Polsce da się w taki sposób płacić, na rynku wciąż nie brakuje telefonów bez NFC i punktów nieakceptujących płatności zbliżeniowych.
Chińczycy podeszli do tematu inaczej. Zamiast rozwijać technologię płatności, która wymaga modyfikowania telefonów i terminali, zbudowali rozwiązanie w całości bazujące na komponentach obecnych w komórkach od ponad dwóch dekad.
Rynek płatności w Chinach stoi na kodach QR
Dwie najpopularniejsze platformy płatności w Chinach to AliPay i WeChat Pay, które bazują na kodach QR. Według różnych szacunków, rozwiązanie to odpowiada za między 70 a 90 proc. wszystkich transakcji w Państwie Środka, znacznie deklasując płatności zbliżeniowe czy gotówkę.
Za pomocą kodów QR można płacić na dwa sposoby, a podczas ostatniego pobytu w Chinach z okazji premiery gogli vivo Vision miałem okazję wypróbować oba. Korzystałem z aplikacji Alipay z podpiętą wirtualną kartą przepłaconą Revolut.
Sposób pierwszy - klient otwiera aplikację na swoim telefonie i wyświetla kod QR, a sprzedawca go skanuje. Metoda ta wymaga od sprzedawcy posiadania specjalnego terminala, dlatego obecna jest przede wszystkim w sklepach, hotelach czy restauracjach.
Sposób drugi - klient otwiera aparat w aplikacji płatniczej, skanuje kod QR umieszczony przy ladzie, wprowadza kwotę i zatwierdza transakcję PIN-em. Ta metoda jest mniej wygodna, ale sprzedawca potrzebuje jedynie wydrukowanego kodu, co ułatwiło popularyzację tego rozwiązania w mniejszych punktach sprzedaży, wliczając w to bazary.
Uniezależnienie od NFC sprawia, że płatności Alipay i WeChat Pay działają na praktycznie wszystkich telefonach, z uwzględnieniem najtańszych smartfonów i zwykłych komórek. Na tym polu konkurować z tym rozwiązaniem może jedynie nasz BLIK.
Pod względem wygody kody QR nie mają startu do Google Pay czy Apple Pay, ale chińskie płatności wygrywają swoją wszechobecnością. Osiedlowe sklepiki, taksówki, restauracje czy automaty z napojami - nie ma znaczenia. Plakietki z kodami QR do płatności są standardowym widokiem nawet na straganach.
Chiny to chyba jedyny kraj na świecie, w którym podczas czterech wizyt nie trafiłem na ANI JEDNO MIEJSCE, w którym nie dało się zapłacić telefonem. Jak na kraj liczący 1,4 mld mieszkańców to dość imponujące osiągnięcie.
Komentarze
2