Samochody elektryczne

Ktoś w końcu wymyślił świetny sposób na ładowanie elektryków. Jedyny problem? Jest całkowicie bez sensu

przeczytasz w 2 min.

Ładowanie elektryka z paneli fotowoltaicznych zamontowanych na dachu samochodu. Projekt takich ładowarek zaprezentowała amerykańska firma EV Solar Kits. Zestawy można już zamawiać w pre-orderze, ale ceny… nie napawają optymizmem - przynajmniej dla Polaków.

Dachowe ładowarki do elektryków EV Solar Kits

Na ten dość innowacyjny pomysł wpadło amerykańskie przedsiębiorstwo EV Solar Kits z Austin w Teksasie. Zadaniem dachowych (ale nie tylko, bo w ofercie pojawił się również rozkładany zestaw do umieszczenia obok samochodu) jest usprawnienie ładowania elektryków.

Na ten moment jedynym sposobem doładowania akumulatorów w samochodach elektrycznych jest ich podłączenie do prądu. To wymaga znalezienia odpowiedniej infrastruktury lub posiadania takowej w aktualnym miejscu zamieszkania.

W przypadku paneli EV Solar Kits - samochód może się ładować bez konieczności podłączania do wolnostojącej ładowarki.

EV Solar KitSami przyznacie, że paneli na dachu praktycznie nie widać

EV Solar Kits pozwala ładować baterie w samochodzie w niemal każdym miejscu - bez potrzeby podłączania auta do ładowarki.

Na ten moment producent skupia się głównie na Teslach (to nie powinno dziwić, gdyż w Ameryce to najpopularniejsze elektryki), a konkretniej: Modelu 3 i Y. Do sprzedaży trafił również uniwersalny zestaw, który można rozłożyć obok samochodu - ten jednak nie jest tak wygodny, jak wariant montowany na stałe na dachu.

Wydajność paneli EV Solar Kits niestety jest daleka od zadowalającej

Dachowe zestawy EV Solar Kits są w stanie uzyskać maksymalnie 0,6 kW mocy w najlepszych warunkach (czytaj: takich, których przez zdecydowaną większość czasu nie uzyskamy).

Jak te 0,6 kW przekłada się na zasięg samochodu? Tak, że po dwóch godzinach wtłoczymy do akumulatorów 1,2 kWh, a więc jakieś… 5 km zasięgu.

EV Solar KitDodatkowy, rozkładany zestaw paneli - ten niestety trzeba rozłożyć samodzielnie

Przy założeniu, że w ciągu 8 godzin panele będą wyeksponowane na silne promieniowanie słoneczne, samochód będzie mógł przejechać ok. 20 km.

Problemem jest też cena zestawów. Najtańszy wariant wyceniono na 1.599 dolarów (dla Tesli Model 3), co jest równowartością ok. 6.500 zł, natomiast wersja dla większej Tesli Model Y: 1.699 dolarów (ok. 6.800 zł).

A może warto dokupić rozkładany zestaw za 15.000 zł?

Pomijając fakt, że rozkładając za samochodem mini-elektrownię wartą w przeliczeniu na złotówki ok. 15.000 zł zajmujemy strasznie dużo miejsca, to… warto choćby z uwagi na moc ładowania, która w tym przypadku wzrasta do 1,6 kW.

Nadal nie jest to zachwycająca wartość, ale zdecydowanie lepsza w porównaniu z pojedynczym panelem zamontowanym na dachu.

EV Solar KitSzkoda, że rozkładany zestaw zajmuje tak dużo miejsca

Czy panele EV Solar Kits w ogóle się do czegoś nadają?

Są warte uwagi - to z pewnością. Uważam, że to rozwiązanie ma naprawdę duży potencjał, ale technologia nie jest jeszcze na tyle rozwinięta, aby tego typu panele stały się standardem w każdym elektryku.

Fakt, że ładowanie auta jest możliwe w każdej chwili, kiedy ten stoi - bez podłączania go kablami do ładowarki zdecydowanie zwiększa sens istnienia elektryków w ogóle.

Na ten moment jest to jednak rozwiązanie, które przyda się w kilku przypadkach - kiedy samochód stoi na zewnątrz przez dłuższy okres lub pokonujemy dziennie dokładnie takie odległości, które jesteśmy w stanie uzyskać przez cały dzień ładowania przez EV Solar Kits na dachu.

A jakie jest Wasze zdanie? Dajcie znać w komentarzach.

Źródło: evsolarkits.com

Komentarze

26
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    15
    20 km :D Już pomijając, że 8 godzin silnego promieniowania słonecznego to w Polsce niekiedy przez tydzień nie ma.
    • avatar
      michael85
      13
      Elektryki aktualnie to absurd.
      • avatar
        Alfred
        7
        Lepsza hybryda plug-in i instalacja na dachu domu, to ma większy sens, kosztuje podobnie tak te "wynalazki", a ma dużo większą moc. Panele ogólnie są trochę bez sensu - podobno do ich wyprodukowania zużywa się 2-3x więcej energii niż są one w stanie dostarczyć w ciągu 20 lat pracy...
        • avatar
          TitoBandito01
          1
          XD :)))
          • avatar
            SerwusX
            1
            Cudów nie ma, przecież nawet przy sprawności 100% tych ogniwek nie dałoby rady w sensownym czasie naładować samochodu.
            • avatar
              que_pasa
              1
              Po jakim czasie koszty środowiskowe się zwrócą przy produkcji tych paneli?
              • avatar
                Marek1981
                -1
                Ciekawe, że ktoś wziął starą technologię (ponad 150lat)w nowe opakowanie i sprzedał światu jako nowość i że to dopiero raczkuje..
                • avatar
                  fonzie
                  -1
                  Już lepiej wymyślili by rower z zainstalowanym generatorem zamiast tylnego koła (stojący na jakimś stelażu).
                  Jeśli pedałowanie 8h pozwoliło by na przejechanie 50km to już było by git...
                  • avatar
                    awesome1337
                    -4
                    >Przy założeniu, że w ciągu 8 godzin panele będą wyeksponowane na silne promieniowanie słoneczne, samochód będzie mógł przejechać ok. 20 km

                    czyli w słoneczny dzień mógłbym spokojnie jeździć z domu do pracy bez ZANDEGO innego ładowania baterii, dla mnie spoko
                    • avatar
                      piomiq
                      0
                      > Ktoś w końcu wymyślił świetny sposób na ładowanie elektryków. Jedyny problem? Jest całkowicie bez sensu
                      No to mamy starego/nowego autora od clickbajtów. Brawo.
                      No ale skoro jest bez sensu, to może nie jest świetny ten pomysł, co?
                      • avatar
                        youkai20
                        0
                        Patrząc na różnego rodzaju „technologie jutra”, uważam, że najlepszym sposobem ładowania „elektryków” (pomijając to, że dla mnie nie mają sensu i są ślepą uliczką niczym 3D w TV) będą... „Indukcyjne drogi”. Już bodajże w 2015 roku sporo o nich czytałem. Jakkolwiek brzmi to może niczym abstrakcja, tak od lat takie rozwiązania są testowane, i to w kilku krajach (m.in. Izrael, Niemcy, Szwecja, Włochy, USA...). Pomyślcie tylko – drogi zbudowane z... paneli słonecznych(sic!), do tego pokryte zapewniającym przyczepność materiałem. Gdyby takie coś weszło do powszechnego użytku być może skończyłoby się szukanie miejsca do ładowana, a takie pojazdy być może nabrałyby sensu. No bo pomyślcie – ładowanie podczas samej jazdy. Problemem są (a jakże!) pieniądze, skomplikowanie technologii i brak chęci wsparcia rządów na rozwój takiej technologii (a to i tak wierzchołek góry lodowej). W każdym razie pomysł jest ciekawy i wbrew pozorom w pewnej części faktycznie realizowany. Więcej info o nim poczytacie, gdy wynajdziecie na necie frazę „Solar Roadways” i podobne.
                        • avatar
                          Konto usunięte
                          0
                          Tonie jest wcale taki nowy pomysł, już jeżdżą ciężarówki z fotowoltaiką na naczepach. N razie jeżdżę yaris w hybrydzie to odpada mi ładowanie, ale zobaczymy, jak będzie więcej stacji, pewnie się zdecyduje
                          • avatar
                            Konto usunięte
                            0
                            Francuzi już pokazali, że samochód elektryczny najlepiej naładować agregatem na olej napędowy :)