Gry

Fabuła grubymi nićmi szyta

przeczytasz w 2 min.

No właśnie, jaka znowu fabuła? Ze zdziwieniem odkryłam, że UTIII ma kampanię. No dobrze, poprzednie odsłony serii też w prawdzie miały singleplayer, ale sprowadzało się to bardziej do rozgrywania meczy w towarzystwie botów, niż jakiejś konkretnej fabuły. W tym przypadku jest inaczej, tłem trzeciej części jest wojna. To już nie brutalne mecze rozgrywane między kolonistami, a walka o przetrwanie, bo ludzkość znowu musi przeciwstawić się obcej inwazji, tym razem niejakich Necris. Cała historia skupia się wokół grupy najemników zwanych Roninami, którzy chcą zemścić się na tych, którzy zniszczyli ich kolonie. Właściwie nie ma o czym za bardzo pisać, wątek fabularny naszkicowany jest słabo i potraktowany raczej z przymrużeniem oka. Sprowadza się, jak poprzednio, do rozgrywania meczy na kolejnych mapach i w różnych trybach. Działania gracza tylko teoretycznie mają jakieś odzwierciedlenie w historii i tylko umownie łączą się w jakąś spójną nić fabularną. W grze, co prawda pojawia się kilka ciekawych postaci, a aktorzy, którzy użyczyli im głosów starają się jak mogą, by nadać im duszę, ale strzępki opowieści, którą przedstawiają, to trochę za mało by przyciągnąć na dłużej.

Całej sytuacji nie pomaga fakt, że zaledwie po kilku godzinach gry, mapy zaczęły się powtarzać, choć nie wykorzystana została jeszcze ich cała pula, a urozmaicenie sprowadzało się tylko i wyłącznie do walki z innego rodzaju przeciwnikiem. Odniosłam wrażenie, że twórcy sztucznie starali się przedłużyć tryb singleplayer, co w efekcie sprawia, że przejście kampanii to przyjemność raczej wątpliwa, monotonna i nudna. Nawet przerywniki filmowe pojawią się w grze zdecydowanie za rzadko, aby przyciągnąć uwagę, a jeśli już, to wyglądają one dość nieatrakcyjnie, szczególnie przy wysokich rozdzielczościach. Sztuczna inteligencja botów za to, stoi na wysokim poziomie, trudno spodziewać się czegokolwiek innego po Epic. Ich poziomy trudności są wyważone, nawet na niższych ustawieniach zachowywały się logicznie i stawiały konkretny opór, na wyższych z kolei były trudne do pokonania, ale nie było to niemożliwe. Niestety jednak, boty kompletnie nie radziły sobie na większych mapach, zwłaszcza z udziałem pojazdów, gdzie wymagana jest koordynacja i działanie drużynowe. Podstawowe rozkazy, które można im wydać, nie zawsze wystarczały, aby opanować sytuację, co czasami kończyło się przegraniem meczu.

Z tego powodu, jeśli ktoś zastanawia się nad kupnem gry z zamiarem grania tylko w kampanii, szczerze bym to odradzała. Gra kierowana jest przede wszystkim pod multiplayer, tam sprawdza się najlepiej i tam pokazuje największe zęby. Trudno się nie zgodzić, że nic nie zastąpi przeciwnika, który jest żywą myślącą istotą. Nie wiem dlaczego Epic zdecydował się umieścić taką pseudo historię w swojej grze, ale jest to pomysł zdecydowanie chybiony i to jak kulą w płot. Tym bardziej irytuje, że aby mięć dostęp do niektórych skinów, trzeba najpierw przejść niektóre części kiepskiej kampanii.