• benchmark.pl
  • Gry
  • Draugen – intrygująca mini-historia ze skandynawską melancholią
Draugen – intrygująca mini-historia ze skandynawską melancholią
Gry

Draugen – intrygująca mini-historia ze skandynawską melancholią

przeczytasz w 4 min.

Piękno norweskich fiordów, atmosfera tajemniczości i bogate dialogi dwójki bohaterów, odkrywających tajemnicę miasteczka Graavik – oto części składowe Draugen. Brzmi to jak początek świetnego thrillera psychologicznego, ale efekt końcowy nieco wypacza pierwsze wrażenie.

Ocena benchmark.pl
  • 3/5
Plusy

- Namacalny, surowy klimat norweskiej wioski,; - Dobra oprawa audiowizualna, z przykuwającymi widokami i dobrze dobraną muzyką,; - Dialogi miewają swoje mocne momenty.

Minusy

- Zdecydowanie zbyt krótka,; - Sztuczne hamowanie gracza i liniowość,; - Przewidywalność fabuły i kiepskie połączenie wątków.

Ragnar Tørnquist – oto najprostszy sposób na to, jak w dwóch słowach zareklamować grę i zapewnić jej spore grono potencjalnych nabywców. Jeśli nic nie mówi Wam to nazwisko, to sprawdźcie kto jest odpowiedzialny za stworzenie trylogii przygodówek, na którą składają się: Najdłuższa podróż, Dreamfall oraz Dreamfall: Chapters.

Poczuliście się zachęceni? Nic dziwnego, w moim osobistym rankingu gier z najlepszą fabułą, przygody April Ryan są w ścisłej czołówce. Pamiętam, że jako kilkunastoletni dzieciak z wypiekami na twarzy notowałem ołówkiem w zeszycie kolejne wskazówki i przeżywałem jej przygody. 

Jasne, zdaję sobie sprawę, że gry się zmieniają i miejsca na staroszkolne przygodówki jest już na rynku coraz mniej, ale liczyłem na „starą szkołę” chociaż w wersji fabularnej, z nowocześniejszym typem rozgrywki. Zresztą, od pierwszego trailera wiedziałem, że tym razem dostanę przygodę zgoła inną.

Tak, jak prezentuje to zwiastun, tak też wygląda produkt końcowy. Draugen można więc określić popularnym hasłem „symulator chodzenia”. Nie uznałem tego w żadnym wypadku za minus. Krótki i liniowy Firewatch jest jedną z tych produkcji, którą swego czasu uznałem za nowatorską, zapadającą w pamięć i godną powtórzenia. W tego typu grach liczy się historia – i na to liczyłem uruchamiając najnowsze dzieło Tørnquista.

Draugen - norweska wioska

Zderzenie z rzeczywistością

Na samym początku przywitała mnie naprawdę dobra oprawa audiowizualna. Budująca klimat melancholijna muzyka i wiosłowanie wzdłuż wybrzeża norweskiej wyspy podczas malowniczej jesieni to świetne otwarcie. Szkoda tylko, że sekundę później odezwała się moja towarzyszka podróży, niejaka Alice, która – mówiąc otwarcie – jest niezwykle irytująca.

Tak, jak w Firewatch rozmowy protagonistów były dla mnie mistrzostwem narracji, tak w Draugen przez długi czas nie mogłem pojąć, dlaczego na wspólną wyprawę zdecydowały się osoby o tak różnych temperamentach. 

Draugen - na łódce

Cała opowieść opiera się na poszukiwaniu przez Edwarda Hardena swojej siostry, dziennikarki z Nowego Jorku, która wybrała się do Norwegii. Tyle tylko, że naszemu bohaterowi rzeczywiście zależy na znalezieniu bliskiej osoby, a Alice chyba zwyczajnie postanowiła się dobrze pobawić.

Oczywiście, nie byłoby intrygującej historii, gdyby coś nie poszło źle. W miasteczku Graavik, gdzie miała się udać zaginiona Betty, dzieje się bowiem coś dziwnego. Gospodarzy, którzy mieli przyjąć nas pod dach, nie ma na miejscu, a wspomniana towarzyszka ma często odmienne od naszego bohatera zdanie, w sprawie tego co robić dalej. W efekcie czeka nas parcie przed siebie, słuchanie nieustannych komentarzy i poznawanie dwuwątkowej historii.

Draugen - opuszczona wioska

Ładnie, krótko, ale czy intensywnie?

Jedno muszę twórcom Draugen oddać – minimalizm w tworzeniu środowiska przekuli w największą zaletę. Surowe otoczenie i rewelacyjnie oddany krajobraz sprawiły, że niemal czułem na swojej twarzy mroźne, norweskie powietrze. Niestety, na tym pozytywy się kończą. No prawie…

Gdy po dwudziestu minutach zabawy wysunąłem osobistą teorię na temat tego jak skończy się ta intryga i co dokładnie wydarzyło się z bohaterami, powiedziałem to na głos w formie żartu. Po nieco ponad trzech godzinach zobaczyłem napisy końcowe, a wszystkie moje podejrzenia się sprawdziły. Niestety, przewidywalność odebrała mi sporo radości z zabawy.

Draugen - Alice na pomoście

Rozumiem, że gry mogą być krótkie, jeśli tylko są wypakowane emocjami. Tak było w przypadku wspomnianego już Firewatch. Jednak Draugen jest na siłę liniowe i nie daje miejsca na eksplorację i odkrywanie interesujących smaczków. 

Najbardziej uderzającym dla mnie był moment, w którym miałem wyjść na zewnątrz domu. Postanowiłem jednak pójść na piętro, które wcześniej było sztucznie zablokowane. Na stole leżał otwarty dziennik, gdy jednak chciałem go przeczytać, ikona aktywacji była przekreślona. Nic dziwnego, skrywał on wszystkie tajemnice fabuły i mogłem przyjrzeć mu się dopiero w następnym rozdziale. Gorzej po prostu nie dało się tego rozwiązać.

Oczywiście, w Draugen są też pozytywy. Jeśli dobrze wczujemy się w historię, można przejąć się losami niektórych postaci. Problem jest też taki, że wątek osobisty głównego bohatera i opowieść o mieszkańcach wyspy nijak się nie zazębiają. 

Gdy już docieramy do podsumowania, możemy sobie także uświadomić, że sedno tajemnicy zostało częściowo ujawnione już w… zwiastunie. Dlatego też w tej recenzji celowo umieściłem jego krótszą wersję, bez jakichkolwiek szczegółów fabularnych.

Draugen - przeglądanie zapisków

Draugen – czy warto to kupić?

Wbrew moim narzekaniom, Draugen jest grą, przy której pod kilkoma warunkami można spędzić całkiem miły wieczór. Oczywiście jeśli lubimy klimat osamotnienia i podziwianie pięknych widoków. Być może nie wszyscy domyślą się zakończenia, wtedy zwrot akcji ma szansę okazać się sporym zaskoczeniem, pozostając dzięki temu w pamięci na pewien czas. 

Szkoda, że zabrakło tu błyskotliwych dialogów. Żarty językowe wyłapałem dokładnie dwa, a gracze nieco słabiej radzący sobie z językiem angielskim mogą w ogóle ich nie wychwycić. Brak tu też zagadek logicznych, a jedyne poprawne ścieżki interakcji są wyraźnie oznaczone, tak byśmy na pewno nie zabłądzili. 

Draugen - rozmowy z Alice

Jeśli jednak te wszystkie niedociągnięcia cię nie zrażają, a masz ochotę na interaktywny film połączony z podziwianiem widoków, możesz dać Draugen szansę. Ja natomiast mam nadzieję, że ewentualna kontynuacja, niejasno zapowiedziana w napisach końcowych, da mi nieco więcej wrażeń i zwrotów akcji, zamiast obecnego przerostu formy nad treścią. 

Draugen - Edward Harden

Ocena końcowa Draugen:

  • namacaln, surowy klimat norweskiej wioski
  • dobra oprawa audiowizualna, z przykuwającymi widokami i dobrze dobraną muzyką
  • dialogi miewają swoje mocne momenty
     
  • zdecydowanie za krótka
  • sztuczne hamowanie gracza i liniowość
  • przewidywalność fabuły i kiepskie połączenie wątków
     
  • Grafika:
     dobry plus
  • Dźwięk:
     dobry
  • Grywalność:
     zadawalający plus

Ocena ogólna:

60% 3/5

Egzemplarz recenzencki gry Draugen w wersji PC otrzymaliśmy bezpłatnie od wydawcy Red Thread Games

Komentarze

0
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.

    Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!