Myszki

Logitech G5

przeczytasz w 3 min.

Jakiś czas temu miałam styczność z Logitech G7, więc testy rozpoczęłam z nastawieniem typowo sceptycznym oraz powiedzmy pewnym zboczeniem - bo wszystko musiałam sprawdzić po kilka razy. Od razu zaznaczam, że żadna mysz nie ucierpiała w trakcie recenzji. 

Rozdzielczość:2000cpi
Sensor:Laserowy ADNS-6010
Próbkowanie:6.4 Mpix/sek
Reakcja:2ms (500Hz)1ms (1000Hz)
Prędkość maksymalna:114cm/s
Akceleracja:20g
Przyciski:5+3
Profilowanie:dla praworęcznych
Sterownik:Logitech SetPoint

Logitech G5 - okablowany Logitech G7?

Przyznaję się bez bicia, że właśnie tak pomyślałam. A w istocie jest nieco inaczej. Spody myszy nie różnią się prawie, z tą istotną różnicą, iż w G5 nie ma oczywiście, baterii. W jej miejsce możemy umieścić zestaw ciężarków, regulując tym samym wagę myszy. Przekształceniu w sznurówkę uległ kabel myszy. Wygląda jak kawałek materiału ze sklepu z pasmanterią. Nie poczytuję tego za plus, ani za minus. Mówiąc krótko, zauważam taki detal.

W dotyku Logitech G5 różni się diametralnie od Logitech G7. Jego boki są zdecydowanie bardziej chropowate, lecz trudno powiedzieć, by było dzięki temu mniej śliskie. Antypoślizgowy jest za to plastik z trzykolorowym nadrukiem na grzbiecie myszy. Do tego zdał on test na drapanie damskim paznokciem :)

Przyciski główne rozmieszczone są w sposób dobry, pracując jak u Logitecha, czyli szybko i przyjemnie. A że jest ich aż osiem, problemów z ich ilością z pewnością nie będzie. Rolka czasem hałasuje, lecz w ogólnym rozrachunku sprawuje się przyzwoicie. Przycisk pod nią ukryty wciska się łatwo, ale w ferworze walki myszy zdarzyło się nie zarejestrować jego kilkukrotnego, szybkiego użycia, co uważam za dziwne.

Ślizgacze fanom RTS nie przypadną do gustu, bo są to nadal wielgachne płaty teflonu, zwalniające mysz. Zwolennicy FPP będą z tego powodu zapewne podzieleni. O kształcie celowo nie wspominam w ogóle, bo przerabialiśmy już go przy okazji Logitech G7.

Trochę lepszy laser

Przeglądając oficjalną witrynę Logitech trudno nie zauważyć, że Logitech G5 ma ze strony swojego producenta znacznie większe wsparcie software'owe, aniżeli Logitech G7. Niedawno mysz doczekała się firmware w wersji 1.2, który w porównaniu z odsłoną 1.0 jest krokiem naprzód, jeśli chodzi o precyzję produktu. Jej poprawa jest wyczuwalna nawet dla laika. Niemniej jednak akceleracji wstecznej nadal nie udało się wyeliminować do końca. Przy gwałtownych ruchach na średnio-niskiej prędkości kursora objawia się w całej okazałości, natomiast przy kreśleniu szlaczka nieco wolniej niż zazwyczaj, problemów nie ma.

Otwierając Mouse Rate Checker byłam pewna, że otrzymam wynik ok. 500 Hz. Tak się złożyło, że screen załączony poniżej, pokazuje dokładnie tą standardową dla sensora ADNS-6010 w wykonaniu Logitecha wartość.
Trybu uśpienia nie stwierdziłam, przekonując jednocześnie, że Logitech G5 działa na każdym rodzaju podłoża. Te fakty z pewnością zawstydzają Logitech G7 i jej twórców, którzy powinni w tym momencie ślęczeć nad opracowywaniem nowego firmware.

Całkiem przyjemna rozgrywka

Logitech MX518 oraz Logitech G7 obsługiwał sterownik Logitech SetPoint, więc trudno, by tym razem było inaczej, zwłaszcza że, G5 i G7 to konstrukcje bliźniacze. Nie mam w zwyczaju się powtarzać, tym samym odsyłam do opisu możliwości Logitech SetPoint w poprzednich przypadkach.

Jak się gra na Logitech G5? Odpowiem, że to zależy od gry. Obsługa Warcraft III: The Frozen Throne wymagała kilku dni przyzwyczajenia. Na wstępie pozbyłam się ciężarków, bo moim subiektywnym zdaniem i bez nich mysz waży swoje. Nie powiem, iż za dużo, ale nie jest lekka, a jak wielokrotnie podkreślałam, do RTS-ów zdecydowanie wolę małe, lekkie gryzonie. Logitech G5 takim nie jest, nie znaczy to jednak, że mysz ta nie sprawdzi się w strategiach czasu rzeczywistego. W większych dłoniach produkt powinien sprawdzić się całkiem nieźle, bo by wykorzystywać wszystkie możliwości myszy potrzeba pewnej dozy męskiej siły. Mnie niestety jej brakuje, dlatego szybkie leczenie jednostek i ich przemieszczenia nastręczyło mi małych problemów, które przeniesione do świata zawodowców, mogą zadecydować o wyniku bitwy.

Ciężarki przydały mi się dopiero w Quake III. Dzięki nim wygodnie przemieszczałam środek ciężkości oraz wedle upodobania dociążałam i odciążałam mysz, poszukując najlepszego dla mnie ustawienia. Testy zajęły mi kilka godzin, ale było warto, bo uzyskałam dokładnie taki rezultat, jaki zamierzałam, a przecież o to właśnie chodzi. Precyzja Logitech G5 firmware w wersji 1.2 wystarczała mi do komfortowej gry bez przekłamań kursora, z którymi miałam styczność raz, czy dwa podczas całych testów. Było o niebo lepiej niż w przypadku Logitech G7, lecz zdecydowanie gorzej niż w MX518, co znaczy, że tzw. "oldschool" góruje nad nowym, laserowym i w tym przypadku.