Gry

Nowe zabezpieczenia DRM

przeczytasz w 2 min.

W miarę rozwoju branży i powstawania coraz to nowych, doskonalszych produkcji piractwo zaczęło stanowić spory kłopot dla wielu producentów gier. Wraz z wydawcami upatrywali przyczyn słabej sprzedaży w rosnącym nielegalnym kopiowaniu ich tytułów. Z pewnością było w tym sporo racji i trudno dziwić się branży, że poszukiwała skutecznego sposobu walki z tym procederem.

Światełkiem w tunelu okazały się nowe zabezpieczenia antypirackie DRM (Digital Rights Managment), które w założeniach miały utrudnić życie piratom. Niestety, w którymś miejscu coś poszło nie tak i cały ciężar nowych systemów DRM spadł na legalnych użytkowników. Pamiętacie zapewne głośną sprawę drakońskich zabezpieczeń w grze Spore (PC), umożliwiających jedynie 3-krotną instalację gry, po wykorzystaniu których niezbędna była ponowna aktywacja gry. O tym jednak, czy jej funkcjonalność zastanie przywrócona, decydować miał pracownik Electronic Arts. Nie trzeba być geniuszem, żeby przewidzieć reakcje graczy na takie ograniczenia. DRM w Spore został bardzo szybko złamany, a koncern po jakimś czasie przyznał się do porażki. Niestety, najwyraźniej lekcja ta niczego wydawców nie nauczyła.

Najnowsze zabezpieczenie zaproponowane przez Ubisoft poszło jeszcze dalej w utrudnianiu życia legalnym użytkownikom. Gry francuskiego giganta wymagają nie tylko ich związania z naszym kontem na Ubi.com, ale również posiadania stałego łącza internetowego, dzięki któremu utrzymywane jest nieprzerwane połączenie z serwerami DRM. Jak łatwo się domyślić, utrata komunikacji uniemożliwia dalszą zabawę. I choć Ubisoft wychwala swoje nowe rozwiązanie jako najskuteczniej opierające się zakusom piratów,  to nie dla nich stało się prawdziwym utrapieniem. Piraci złamali część zabezpieczeń Ubisoftu w 72 godz. od premiery pierwszej gry wykorzystującej nowy system (stworzenie w pełni działającego obejścia DRM zajęło im ponad miesiąc). Tymczasem legali użytkownicy nie mogli przez długi czas korzystać z zakupionych przez siebie gier w związku z nawracającymi problemami z serwerami DRM.

Ubisoft poinformował graczy, że przyczyną takiego stanu rzeczy jest zmasowany atak hackerów. Nie wiadomo ile w tym prawdy, ale cała sytuacja uwidoczniła kuriozalność tego zabezpieczenia, które zamiast stwarzać problemy piratom odbiło się na bogu ducha winnych legalnych użytkownikach. Co gorsze, inni wydawcy już zaczęli sięgać po podobne rozwiązania, np. EA w Command & Conquer 4. Ciekawe jak to się skończy.