Gry

Płatne wersje demonstracyjne

przeczytasz w 1 min.

Do niedawna każda większa produkcja, która miała aspirację by liczyć się na rynku, otrzymywała darmową wersję demonstracyjną. W zamierzeniach twórców miały one stanowić przedsmak tego, co czeka graczy w pełnej grze. Nie ma co ukrywać, że dema były także świetną reklamą i darmową promocją dla wydawcy. Były, bo wiele wskazuje na to, że już wkrótce mogą całkowicie zniknąć. Przynajmniej w takiej formie jaką do tej pory znaliśmy. Już teraz deweloperzy bardzo często rezygnują z przygotowywania dema twierdząc, że jest to dla nich nieopłacalne.

Jeden z szefów niemieckiego studia CryTek, Cevat Yerli, stwierdził niedawno że wersje demonstracyjne gier to luksus, na który producenci gier nie mogą sobie już pozwolić. Dlatego właśnie tak chętnie podchwycona została nowa inicjatywa koncernu Electronic Arts zmierzająca do wydawania specjalnych, obszerniejszych dem w formie płatnych DLC. Miałyby one dotyczyć produkcji niepewnych, których ewentualne dalsze losy zależałyby właśnie od powodzenia i kasowego sukcesu udostępnionych wersji testowych. Widać już jednak pierwsze oznaki sporego zainteresowania tym pomysłem całej branży elektronicznej rozrywki.

To, co według EA dotyczyć miało produkcji ryzykownych, zaczyna powoli dojrzewać jako kolejne rozwiązanie problemu spadających zysków. Twórcy pokroju wspomnianego wyżej CryTeka już wyrazili zainteresowanie płatnymi wersjami demonstracyjnymi. Na szczęście na razie pomysł EA rodzi zbyt wiele pytań i kontrowersji, by spodziewać się jego szybkiej realizacji. Choć z drugiej strony premiera Crysis 2 ma mieć miejsce jeszcze w tym roku, a to właśnie ten tytuł najprawdopodobniej pierwszy doczeka się płatnego dema. Nie trzeba chyba mówić czym „grozi” ewentualny sukces takiego przedsięwzięcia.