Nie tylko Zwift! Jaką aplikację do jazdy na trenażerze wybrać?
Ciekawostki

Nie tylko Zwift! Jaką aplikację do jazdy na trenażerze wybrać?

przeczytasz w 5 min.

Trening kolarski w domowym zaciszu? Owszem! Wystarczy trenażer i odpowiednie oprogramowanie. Sprawdźmy jakie aplikacje do jazdy na trenażerze warto rozważyć.

Jesień stała się faktem i choć są tacy, którzy tę porę roku naprawdę lubią, trzeba przyznać wprost, że nie jest to najlepszy czas dla zapalonych kolarzy amatorów. Wiadomo, zima jest jeszcze gorsza, ale to już jesienią często zawieszamy rower na wieszakach w domach i mieszkaniach, opatulamy go kocem w garażu, czy innej szopie. I co robimy? Czekamy na wiosnę. A to błąd! Wystarczy bowiem trenażer i właściwa aplikacja, by móc z powodzeniem kręcić w domowym zaciszu. Sprawdźmy zatem jakie aplikacje do jazdy na trenażerze są warte rozważenia i przygotujemy się na całoroczną przygodę rowerową!

Po pierwsze: trenażer smart

Poszukiwania aplikacji do jeżdżenia na trenażerze trzeba zacząć od kupna odpowiedniego trenażera. Gwoli ścisłości, możemy do roweru wpiętego w prosty trenażer z ręczną regulacją oporu podłączyć czujniki kadencji, prędkości czy pomiar mocy i sparować je z aplikacją, by jeździć wirtualnie z innymi kolarzami. Cóż jednak z tego, skoro immersja będzie ograniczona tym, że ręcznie będziemy musieli ustawiać sobie poziom oporu, tym samym symulując podjazdy. To działa, ale jest niewygodne i nieprzyjemne. 

Dla tych, którzy mają trenażery, które nie komunikują się bezpośrednio z aplikacją i nie ustawiają automatycznie oporu, symulując warunki na trasie, lepiej będzie postawić na aplikacje dołączone do urządzeń lub jeździć offline. Lepiej pod kątem treningowym rzecz jasna, taka jazda będzie bowiem bardziej efektywna niż nieudolna symulacja, na którą jesteśmy skazani bez konkretnego sprzętu. Innymi słowy, jeśli nie macie jeszcze trenażera i możecie sobie pozwolić na zakup nieco droższego sprzętu - wybierzcie trenażer smart, który automatycznie ustawia opór, symulując nachylenie na trasie - to pozwala na wirtualne kręcenie z możliwie zbliżonymi do naturalnych odczuciami. W wyborze pomóc może artykuł odpowiadający na pytanie, jak wybrać trenażer, do którego lektury zapraszam, a nawet i zachęcam.

Trenażer smart to urządzenie wyposażone w pomiar mocy, które łączy się z komputerem po Bluetooth lub ANT+ i potrafi automatycznie zmieniać obciążenie podczas jazdy z wykorzystaniem odpowieniej aplikacji.

Po drugie: aplikacje dla wybranych

Stawiamy na uniwersalne rozwiązania, więc nie będziemy się rozpisywać o platformach treningowych oferowanych przez firmy produkujące trenażery, jak Tacx czy Elite. Te bowiem raz działają na urządzeniach innych marek, a raz nie (raczej działają) i są na tyle generyczne, że prędzej czy później większość i tak poszukuje innych rozwiązań. W końcu czytacie ten tekst pewnie dlatego, że szukacie ciekawszej apki do jazdy niż ta dołączona do trenażera. Po co zatem rozpisywać się o czymś, od czego większość i tak ucieka?

Trenazer

Kiedy liczą się waty, postaw na aplikacje treningowe

Zaznaczmy, że każda właściwie z aplikacji na trenażer ma rozbudowany tryb treningowy i pozwala na przeprowadzanie pełnoprawnych treningów kolarskich w wirtualnym świecie, w domowym zaciszu. To warto wiedzieć. Są jednak na rynku rozwiązania, które nie próbują naśladować najlepszych i nie wprowadzają elementów społecznościowych, symulujących prawdziwą jazdę na rowerze ze znajomymi czy ustawki z lokalną koniną, a skupiają się na aspekcie czysto treningowym. Spędzenie z takim softem kilku miesięcy to w mojej ocenie sposób na zahartowanie w sobie rowerowej pasji, wyrobienie twardych pośladków i nadrobienie zaległości serialowych z ostatniej dekady, ale jak to mawiają mądrzejsi ode mnie: „jeden lubi rybki, drugi akwarium”.

Trainerroad

Najpewniej najlepsza aplikacja treningowa do kolarstwa stacjonarnego, jaką świat widział. Mnogość schematów treningowych o różnym poziomie zaawansowania jest zachwycająca, a możliwość przygotowania się pod sezon w oparciu o owe schematy to dla ścigających się prawdziwy sztos. Super apka dla trenujących, kosztująca w okolicach 20 dolarów miesięcznie i niestety mocno monotonna.

Kinomap

Soft bazujący w gruncie rzeczy na filmach użytkowników, na które nakładane są profile wysokości, coby symulować jazdę w realnych warunkach. Apka jest stosunkowo tania, bo kosztuje 10 euro miesięcznie i może być najlepszym wyborem dla tych kierujących się stosunkiem ceny do możliwości. 

Kinomap

Źródło: Kinomap.com

FulGaz

Aplikacja podobna do Kinomap, nieco droższa (13 dolarów za miesiąc), ale chyba oferująca lepszej jakości filmy wideo, a tym samym trasy, po których jeździmy. Podobnie jak w przypadku Kinomapa jazda w trybie reaktywnym, kiedy to film dostosowuje się do naszej prędkości bywa mało przyjemna - filmy tracą płynność i potrafią klatkować.

Warto dać szansę Rouvy?

Rouvy to w zasadzie główny konkurent Zwifta, czyli aplikacji, która zdominowała rynek. Oferuje przyjemny interfejs, taki łatwy w obsłudze, prostą konfigurację i możliwość pojeżdżenia na prawdziwych trasach. To dość ciekawe rozwiązanie, gdyż na Rouvy oglądamy sobie zapis wideo z realnych dróg, na które nałożone są sylwetki kolarzy, banery graficzne i informacje o nachyleniu - ot taka, rzeczywistość rozszerzona. Jak działa to w praktyce? Bardzo przyjemnie. Tras jest dużo, są ciekawe i potrafią być wymagające. Możemy również wrzucić sobie w Rouvy jakiś plan treningowy, a to wszystko za klasyczne w tym świecie 15 dolarów miesięcznie. Program śmiga na wszystkich popularnych platformach (od iOS po Windows), a nawet na Apple TV. Dodajmy jeszcze, że baza tras jest tu rozwijana przez samych użytkowników, choć filmy te są często umiarkowanej jakości.

Rouvy

Źródło: Rouvy.com

Minusy? Jeden i to spory. Kosztuje tyle, ile Zwift, a drastycznie odstaje od niego pod kątem społecznościowym i rywalizacyjnym. Z Rouvy korzysta mniej graczy, mniej kolarzy i zdarzają się sytuacje, że odpalając jakąś trasę, przejedziemy ją samemu, nie mijając nikogo po drodze. Jako symulator kolarstwa wypada to zatem tak średnio, bym powiedział.

Jeśli ktoś planuje jeździć całą jesień i zimę w domu to prędzej czy później, odpali Zwifta!

Czas na Zwift! Czy król jest tylko jeden? 

Na koniec zostawiłem dla was oczywistego króla tego wąskiego segmentu, jakim są aplikacje na trenażer. Wiele bowiem możemy powiedzieć miłych i ciepłych słów o wymienionych w tekście alternatywach, ale to właśnie multiplatformowy Zwift dominuje na rynku od lat i końca jego absolutnej supremacji nie widać. Zresztą ten soft pozwala również na bieganie na bieżni w trybie smart - jeśli mamy taką bieżnię - co sprawia, że jest naprawdę kompleksowym rozwiązaniem dla wszystkich, którzy swoje aktywności sportowe chcą przenieść pod dach podczas niesprzyjającej aury. 

Co oferuje Zwift? Mamy tu różnorodne mapy, w tym nawet takie inspirowane klimatem Kraju Kwitnącej Wiśni oraz trasy, których profil jest żywcem przeniesiony z realnego świata. Takie choćby Alpe Du Zwift to nic innego jak zdigitalizowana trasa na L`Alpe d`Huez, czyli jeden z najbardziej kultowych podjazdów w świecie kolarstwa szosowego! Tak, ten podjazd potrafi sprawić, że „uda zapłoną”, wyciskając z nas pot do ostatniej kropli i łzy… Też do ostatniej kropli. To nie jest przyjemny podjazd, to nie jest trasa, którą przejedziemy, rozmawiając sobie ze znajomym o tym, jaki rower planujemy kupić na nowy sezon. To kwintesencja kolarskiej harówki, istna męczarnia, czyli coś, co niektórzy z nas po prostu uwielbiają i coś, czego inni nie potrafią zrozumieć. 

Zwift

Poza różnorodnością wirtualnych tras, od tych wspinaczkowych, po płaskie odcinki, Zwift kusi czymś jeszcze. Konkretnie dwoma głównymi czynnikami. Pierwszym jest prostota - ten soft obsłużymy z zamkniętymi oczami. Interfejs jest banalny i obłędnie przyjazdy dla użytkownika, a konfiguracja zestawu rower + trenażer + Zwift trwa dosłownie moment. Drugim ze wspomnianych czynników (choć przewag Zwifta jest znacznie więcej), jest aspekt społecznościowy. Ze Zwiftem jeżdżą tysiące ludzi, codziennie, bez względu na to, o której godzinie zalogujemy się do gry. Owszem, do gry, bo Zwift jest w gruncie rzeczy grą. To, że jeździmy wśród ludzi walczących ze swoimi słabościami w swoich domach, że możemy się z nimi ścigać, sprawdzać swoje możliwości, konkurować i poczuć tę euforię związaną z rywalizacją, to prawdziwy game changer. To cecha, którą Zwift wyprzedza konkurencję o lata świetlne. 

Możliwość pogadania z kimś mijanym na trasie, przesłania wiadomości czy wyrazów uznania za osiągi, połączona z chęcią dołączenia do tych najlepszych sprawia, że kiedy już mamy trenażer smart, taki co to się komunikuje z aplikacjami, mierzy generowaną moc, kadencję i takie tam - Zwift będzie bezsprzecznie najlepszym wyborem. Ma minusy? Cóż, miesięcznie kosztuje w okolicach 70 zł (w zależności od aktualnych kursów dolara lub euro) i to jego jedyna wada. No ewentualnie można wspomnie o tym, że jest to gra, nie ma tu filmów z prawdziwych tras, ale to już czepialstwo. Taka wszak jest formuła Zwifta.

Zwift statystyki

Rzecz jasna, pozostałe aplikacje, które pojawiły się w tym artykule również warto rozważyć (zwłaszcza Rouvy!), ale prawdą jest, że jeśli ktoś planuje zapiąć rower na trenażer i zdjąć go dopiero w kwietniu przyszłego roku, to z olbrzymim prawdopodobieństwem, prędzej czy później, odpali Zwifta! Chyba, że będzie jeździł wyłącznie treningowo, liczył waty i kalorie, robił nogę na nowy sezon. Wtedy może taki ktoś wytrzyma miesiące oglądania seriali i kręcenia samemu ze sobą, ale w mojej czysto subiektywnej ocenie, jest to umiarkowanie przyjemne doświadczenie.

Nie takie oczywiste, a najtańsze?

Na koniec mały tip. Jeśli ktoś ma w swoim posiadaniu, gdyż nabył drogą kupna trenażer smart, a do tego jest właścicielem licznika rowerowego od Wahoo lub Garmina (raczej wyższe modele), to najpewniej będzie w stanie sparować ów licznik z trenażerem po Bluetooth i sterować urządzeniem z poziomu licznika. Darmowe to, a pozwala na planowanie i odbywanie treningów, a tym samym dbanie o formę. Może warto rozważyć taką opcję, zanim zdecydujecie się na abonament w jednej z płatnych aplikacji?

Komentarze

4
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Ad_Lou
    2
    w tym przypadku ankieta przydałaby się jako multiselect, fajnie gdy wieczorem po pracy można odpalić zwifta zamiast myśleć o nocnej rajzie, ale też miło w weekend pozwiedzać okolicę, słuchając jak śnieg trzeszczy pod kołami :)
    • avatar
      pawluto
      0
      Bzdety - W zimie rower wisi na ścianie a nie takie udawanie jazdy...
      Ale jak ktoś ma warunki i kasę to czemu nie - może popedałować w pokoju...
      • avatar
        Bambo1983
        0
        W tej chwili używam Rouvy, głównie ze względu na możliwość dzielenia subskrypcji..
        Jest jeszcze kilka innych powodów, w tym to, że dosłownie tylko kilka aplikacji - w tym Rouvy - pozwala na update Training Statusu i Training Load + update cycling VO2Max z Garminem.
        Ale próbowałem prawie wszystkiego co jest na rynku - jest tego trochę - i często próbując porównywać np. na tych samych (jeśli było to możliwe) znanych trasach.
        Przy wcale nie jakoś super ułożonym planie treningowym w 4 miesiące udało mi się "wyrobić" 15% wyższe FTP, co przełożyło się na lepsze wyniki na zewnątrz... zatem dla mnie działa :)
        • avatar
          cattani43
          0
          Może dla zawodników czy też poważnych amatorów kolarstwa wspomniane aplikacje są przydatne. Wychwalany Zwift nie daję jak i inne możliwości jazdy
          z innymi na poziomie czysto rekreacyjnym. Po zainstalowaniu Zwift wpisaniu parametrów, a zwłaszcza wiek 60+ brak w przeszłości kontaktu z rowerem poza dziecinnym wiekiem, warunki zdrowotne opisane aplikacje nie biorą tego zupełnie pod uwagę jak wspomniany Zwift, który na powitanie serwuje mi podjazd 8%. Wsiadłem na rower 4 lata temu, gdyż całe swoje życie uprawiam sport. Biegałem długie dystanse teraz z uwagi na stan moich stawów pozostał rower. Nie WATY są dla mnie ważne bo nie mogę ćwiczyć mocy nóg na siłowni ale ilość zaliczonych kilometrów. W pażdzierniku tego roku po blisko 4 latach mam przejechane ponad 17 000 km zwłaszcza w mieście ale tras też kilka zaliczyłem nawet takich ponad 100 km. Uniwersalność zachwalanego oprogramowania jest ograniczona, aplikacja co jest jej największą wadą jest bez polskiego języka, a płacimy za nią tak samo jak ci co mają ją w swoim rodzimym języku. Tak jest w wielu dziedzinach i to jest apel do twórców i tych co później dane programy rozprowadzają w kraju pomijając obowiązujące przepisy. Zyję w Polsce i chcę wszystko po polsku, a nie na kres życia mam się uczyć angielskiego żeby korzystać z wszelakiego rodzaju asystentami głosowymi poza tym z Googla, który jest w ojczystym języku. Pozdrawiam jeżdżących