Fascynacja zamienia się w panikę. Czy Polacy są gotowi na rewolucję?
Ciekawostki

Fascynacja zamienia się w panikę. Czy Polacy są gotowi na rewolucję?

przeczytasz w 6 min.

W jednym z mailingów wyczytałem, że Polacy trochę chcą zmian płynących z rozwoju AI, a trochę ich nie chcą. Przeczytałem wiadomość dwa razy i nie udało mi się jej do końca zrozumieć. Machnąłem sobie więc felieton, by pomóc wam ogarnąć coś, czego sam nie ogarniam.

Cieszy mnie rozwój AI. Tak po dziennikarsku daje mi radość, bo zapewnia pracę, podrzuca mi co i rusz jakiś temat, który mogę sobie zgłębić, przeanalizować (bardziej lub mniej wnikliwie) i podzielić się opinią z szerokim światem. Ciekawe to w sumie, bo pewnie ze dwa lata już nawijam wszem i wobec, że AI pozbawi nas roboty, a póki co, jak na złość, więcej mam przez to AI pracy niż dawniej. Chichot losu, czy co?

Mimo mojej sympatii do informacyjnej bańki nabrzmiałej wokół AI, tego balonika, który naszym polskim zwyczajem dmuchamy sobie raźnie bez opamiętania, odczuwam pewną irytację, kiedy tak uzmysłowię sobie, ile jest tu dezinformacji. Jak wiele nie wiemy, nie rozumiemy i nie próbujemy zrozumieć. Jak wiele nam umyka tylko dlatego, że ktoś, kto tematyką zajmuje się zawodowo karmi nas problematycznymi do interpretacji danymi. I do danych będę się dziś odnosił, a konkretnie do wyników badań, z których coś wynika w ujęciu jednostki problemowej i nic nie wynika w tej perspektywie, która za oceanem zwie się big picture.

Chcemy AI czy nie chcemy? Co na to badania?

Raport PRCN pt. „Polacy o sztucznej inteligencji”, który wpadł mi w ręce, liczy sobie 2 strony. Konkretnie to informacja, która do mnie dotarła, oparta na raporcie liczy 2 strony. Jakieś 600 słów i 5000 znaków ze spacjami. Nie, to nie jest żart. Opracowanie raportu o sztucznej inteligencji i naszym do niej podejściu, którym karmieni są dziennikarze jest krótsze niż wiadomości przesyłane przez szefa na Slacku. 

Czy można coś z tego 2-stronnicowego opracowania wyciągnąć? No, nie można. Więcej nawet, mój wewnętrzny akademik się zagotował, jak to przeczytał, a jakby jakiś student mi podrzucił taką pracę zaliczeniową przed laty, to mógłbym podczas oceny, w trakcie egzaminu zachować się nieetycznie. Ale, że tak krawcowa kraje, jak jej materiału staje (czy jakoś tak), to lećmy z tematem. 

W opracowaniu do raportu stoi, że niemal 27% badanych chciałoby wprowadzenia inteligentnych systemów, które usprawniłyby zarządzanie oświetleniem w domu, ogrzewaniem czy bezpieczeństwem. Nie mam pojęcia, o co tu dokładnie chodzi, więc idźmy dalej.

Rewolucja

Walcząc z opracowaniem wspomnianego raportu, dowiedziałem się też, że 1/4 ankietowanych z chęcią korzystałaby na co dzień z “robotów sprzątających, kuchennych i innych robotów do prac domowych” - to cytat, bo nie mogłem się powstrzymać. Po tym fragmencie dotarło do mnie, że inaczej postrzegam rewolucję AI. No, bo, na logikę - nie korzystamy z robotów sprzątających już od lat? Nie korzystamy z termomiksów i inteligentnych multicookerów? Z robotów koszących, myjących okna? A co z asystentami, które włączają nam Spotify i zasuwają rolety na noc, coby żaden grasant nam nie wparował w nocy na chatę?

Rozumiem politykę bicia piany - dobrze, jak jest głośno, dobrze, jak coś się dzieje, ale próbujmy, chociaż zachować jakąś logikę narracji. Jakąś jej zasadność. Zresztą, co się będę pastwił nad tym jednym fragmentem. Dalej jest tylko lepiej, bo z opracowania raportu możemy wyczytać, że 22,5% badanych chciałoby porad prawnych udzielanych przez AI, 21,4% - konsultacji zdrowotnych udzielanych przez AI, a 21,3% badanych przyjęłoby pomoc automatycznego kasjera, zmniejszającego kolejki do kas w supermarketach czy innych dyskontach.

Boimy się sztucznej inteligencji. Boimy się jej wielowymiarowo, bo nie rozumiemy, co przyniosą ze sobą kolejne powszechnie dostępne iteracje popularnych modeli językowych i asystentów wszelkiej maści.

Żeby otrzymać odpowiedź, trzeba zadać pytanie

Nie jest dobrze ze zrozumieniem tematu badania. Nie jest dobrze z wyciąganiem wniosków z badań. Nie jest dobrze z naszym rozumieniem sztucznej inteligencji i rewolucji, która dzieje się na naszych oczach. To rewolucja nierychła, taka ospała trochę, bo dokonująca się na wielu płaszczyznach jednocześnie, ale jednak iście przełomowa. Nie jest też dobrze z udostępnianiem informacji z rzekomych raportów i nie wiem, czy to problem wewnętrzny branży sondażowej/badawczej, czy po prostu AI brało udział w opracowywaniu opracowania do raportu. Może i tak było faktycznie, że ktoś wrzucił tabletkę do ChataGPT i przykazał mu wyplucie opracowania, by później tymi bredniami karmić dziennikarzy? Nie chciałbym w to wierzyć, ale wcale bym tego niestety nie wykluczał.

Konkluzja “nie jest dobrze” jest konkluzją złożoną. Z jednej bowiem strony mamy raport, który absolutnie nic nam nie mówi, bo na równi zestawia ze sobą korzystanie z robotów sprzątających i z porad prawnych udzielanych przez AI. Mamy raport, który w takim wydaniu wprowadza mnóstwo chaosu, mnóstwo dezinformacji do potężnego zbioru rozważań nad AI, w którym siedzą i dziennikarze, i naukowcy, i politycy, i licealiści bawiący się po szkole ChatemGPT w wersji 3.5. 

Rewolucja AI

Żeby udzielić odpowiedzi, trzeba zrozumieć pytanie

Postrzeganie rewolucji AI, która dzieje się wokół nas i dzieje się teraz, jest utrudnione przez źle sformułowane pytania i naszą niechęć do ich zrozumienia. Trochę jesteśmy już nauczeni, że nic nie musimy, że w zasadzie to życie nie każe nam reflektować nad codziennością. Żyjemy w pewnych cyklach, przywróciliśmy cykliczny porządek świata, odrzuciwszy w naszych mikrokosmosach czas linearny. Idziemy do pracy - myślimy ile trzeba - wracamy z pracy - wyłączamy głowy. Wszystko, co dzieje się, kiedy możemy już wyłączyć głowę, kończy się mniej więcej tak, jak przytaczane w tym tekście wyniki badań. I to błąd, bo działając bezrefleksyjnie, sami na siebie kręcimy bat.

Uczepiłem się wątku reflektowania nad światem, bo mocno wydaje mi się, że do odpowiedzi na pytania, których efektem są przytaczane wyniki badań, ankietowani podchodzili na hurra. Jest pytanie - jest odpowiedź - nie ma namysłu. Inaczej nie wytłumaczę sytuacji, w której z jednej strony mamy wątek robotów sprzątających, a z drugiej porady zdrowotne. Rzecz jasna, nie wiem, jakie pytania były zadawane. Nie wiem, czy ktoś źle poprowadził badanie, ktoś źle je opracował, a jeszcze inny ktoś źle przemielił opracowanie w ChacieGPT. A może po prostu ankietowani raczej nie byli członkami Mensy i stąd takie odpowiedzi? 

Bagatelizujemy sztuczną inteligencję, dlatego, że się jej boimy.

Jest dobrze, ale jeszcze nie beznadziejnie

Kończąc wątek czepialski i opuszczając nieszczęśnikowi, który pracował nad opracowaniem raportu, zwrócę uwagę na jeden niesłychanie niepokojący aspekt. Naprawdę chcemy porad prawnych udzielanych przez AI? Naprawdę chcemy pytać takiego Gemini od Google czy ChataGPT od OpenAI: “co to za krosta na języku”? Albo: “piłem mleko 3,2% i mam wzdęcia - co robić”? Chcemy iść w tym kierunku?

Jestem starym dziadem, przynajmniej mentalnie, ale mam jakąś wyobraźnię dziejową, która podpowiada mi, że medyczne, prawnicze i bór szumiący wie, jakie jeszcze AI, to nasza przyszłość. Ale dziś, kiedy AI to najlepiej radzi sobie z generowaniem sztucznych influencerek, ktoś wpada na pomysł, by wątek ten poruszyć? 

Oddanie sztucznej inteligencji systemów eksperckich, czyli np. zawodów zaufania publicznego, pewnych obszarów, z których korzystamy z pomocą przewodników, którzy to całe życie uczą się swojej pracy, nabywają nowej i pogłębiają aktualną wiedzę, by lepiej lawirować w labiryntach regulacji i norm - to literalnie początek końca. 

I pewnie, że będzie to koniec wygodny, że dzięki AI naślemy komornika na naszego dłużnika w 30 sekund, a sprawę spadkową ogarniemy, oglądając jednocześnie serial na Netfliksie. Mówimy tu o super poważnych zmianach w całej naszej strukturze społeczno-prawnej, które zestawione z pytaniem o to, czy chcemy korzystać z robotów sprzątających ociera się o śmieszność. I dlaczego, ja się pytam, ten wątek nie był przefiltrowany w badaniach, by nie robić z ankietowanych idiotów?

Podejmując temat AI i dziejącej się rewolucji, powinniśmy zakładać, mieć to gdzieś zakodowane z tyłu głowy, że podejmujemy arcyważny temat. Może nawet kluczowy dla historii naszego gatunku. Edukujmy więc siebie nawzajem i starajmy się postrzegać świat jako złożoną całość, w której miejsce sztucznej inteligencji udzielającej porad prawnych jest niewyobrażalnie daleko od zautomatyzowanych kas samoobsługowych w Lidlu czy robotów sprzątających.

Rewolucja AI

Tak, to prawda - boimy się AI

Wnioski z badań są może absurdalne w jednostkowym ujęciu, ale pokazują jedną ważną tendencję. Raport PRCN pt. „Polacy o sztucznej inteligencji” jest żartem - w tej wersji, z którą miałem przyjemność się zapoznać, w tym opracowaniu (by być konkretnym) jest po prostu żartem z naszej śmiertelności i to żartem w złym guście. Jest płytki, przeczący sobie wewnętrznie i na wielu płaszczyznach nie definiuje przedmiotu badania, co prowadzi do poznawczego cyrku obwoźnego, w którym coś się upublicznia, bo tak - bo trzeba produkować treść, takie mamy czasy, taki mamy klimat. 

Będąc paranaukowym stand-upem opracowanie ma jednak w sobie nieco merytoryki, która skupia się wokół lęku względem sztucznej inteligencji. Jedynie 10% badanych pozytywnie odebrałoby ideę posiadania własnego AI awatara, który pracowałby za nich. 24% badanych wykazuje niechęć do korzystania ze sztucznej inteligencji w pracy i wyżej ceni usługi świadczone przez ludzi. Nie lubimy i nie cenimy również treści generowanych przez modele językowe AI i niechętnie wsiadalibyśmy do taksówki prowadzonej przez sztuczną inteligencję. 

Powyższe dane zestawione z procentowo ujętą miłością do robotów sprzątających wypadają może zabawnie, pokazując pewną niekonsekwencję i nierefleksyjność, ale odkładając to na bok, widzimy lęk. Lęk przed nowością, przed tym, co niezrozumiane. Przed tym, co zmieni rzeczywistość, w której czysto zawodowo może zabraknąć dla nas miejsca. Tak durne pytania, jak i nieprecyzyjne odpowiedzi to tylko dopływy do głównego nurtu, który zdominuje nasz świat już niebawem. Nurtem tym jest zaś nierozumienie AI i lęk przed sztuczną inteligencją. 

Po prostu, boimy się AI. To fakt. I jest to wcale zrozumiałe. Nie wiemy, co AI potrafi. Nie wiemy, jak i czego się uczy, jaki ma proces wnioskowania. Nie wiemy, jak sztuczna inteligencja postrzega ciąg przyczynowo-skutowy i jak to możliwe, że dziś taki ChatGPT potrafi pisać wiersze, a jeszcze dwa lata temu nikt o nim nie słyszał. Literalnie, w ogólnym ujęciu, nie mamy pojęcia, na jakim poziomie zdolności kognitywnej znajduje się dzisiaj AI, a rozważania o tym, czy AI uzyska świadomość, toczymy w piątek po pracy ze znajomymi, kiedy fakt ten wydaje nam się nieuchronny. 

Powszechnie nie wiemy o tym, że AI ciągle jest głąbem, że bez super precyzyjnych instrukcji nie potrafi nic, jest kontrproduktywne i niekreatywne. Brak wiedzy, brak edukacji w zakresie rozwoju AI może być największym problemem tej toczącej się rewolucji i głównym generatorem lęku przed sztuczną inteligencją.

Rewolucja AI

Zrozumieć problem

Wnioski mam dwa. Wniosek pierwszy: boimy się sztucznej inteligencji. Boimy się jej wielowymiarowo, bo nie rozumiemy, co przyniosą ze sobą kolejne powszechnie dostępne iteracje popularnych modeli językowych i asystentów wszelkiej maści. W głowach siedzą nam wizję nowej maszyny parowej, która zmieni system pracy w rozwiniętych gospodarkach usługowo-produkcyjnych.

Wniosek drugi: bagatelizujemy sztuczną inteligencję, dlatego, że się jej boimy. Miast prowadzenia badań, które kontekstowo postrzegałyby problem badawczy, generujemy nic niewarte raporty, które wnoszą w życie społeczeństwa tyle, ile azjatycki tydzień w Biedronce.

No dobra, mam trzy wnioski. Ten trzeci refleksyjny, ale będący też apelem, swego rodzaju. Zacznijmy rozmawiać o AI. Czas na szeroko zakrojoną kampanię informacyjną, która w końcu zakończy dominację niekontrolowanej dezinformacji panoszącej się wokół fenomenu sztucznej inteligencji. AI przyszło i nigdzie się nie wybiera, więc czas powszechnie wytłumaczyć - powszechnie, czyli wszem i wobec, jakie zmiany nas czekają w nadchodzących latach. Latach, a nie dekadach!

Komentarze

9
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Yetii
    5
    Nasze lęki, czy obawy są tyle warte co zeszłoroczny śnieg. O losie SI zdecydują koncerny. Jest zarobek będzie SI. A tak na marginesie zwróciliście uwagę iż temat klonowania zniknął z mediów i jest tabu ??? ;P
    • avatar
      Viperus
      2
      Kiedyś się bano elektryczności, radia, sieci komórkowych a teraz pora na SI
      • avatar
        Warmonger
        1
        Nie wiem, jakie są ograniczenia sztucznej inteligencji, ale wiem, jakie są ograniczenia inteligencji ludzkiej. To chyba miał zademonstrować ten raport :v
        • avatar
          Batyra
          0
          W Kraśniku dalej boją się 5G...
          • avatar
            Tu_Szczecin
            -1
            Jeżeli to całe AI ma być takie jak Joński, Szczerba i cała obecnie rządząca banda to JEST się czego bać.
            • avatar
              Donejt
              0
              Oto adres majego waleta! Wpalacajcid mnie donejty w bitcoin !! Mam nadzieje ze będziecie chojni :)

              3FEvo9y8yUBwhNizN4SZEmUAKBrYWmQMFm
              • avatar
                vacotivus
                0
                Kto miałby prowadzić tę postulowaną "kampanię informacyjną"? Chyba tylko naukowcy, którzy pracują nad algorytmami uczącymi, na pewno nie korporacje, na pewno nie politycy.

                Przynajmniej nauczyłem się nowego słowa "grasant". Za to dzięki.