• benchmark.pl
  • Gry
  • Relacja z pokazu 2K Games – sporo grania i jeszcze więcej zapowiedzi
Relacja z pokazu 2K Games – sporo grania i jeszcze więcej zapowiedzi
Gry

Relacja z pokazu 2K Games – sporo grania i jeszcze więcej zapowiedzi

przeczytasz w 3 min.

Słów kilka o planach wydawniczych 2K Games, Civilization: Beyond Earth i Borderlands: The Pre-Sequel!. No i o tym, dlaczego Evolve zrywa bambosze ze stóp!

W tym roku 2K Games zaszaleje „na bogato” i już wkrótce wszyscy się o tym przekonamy. Zanim każdy wyzeruje sobie licznik na sylwestrowej imprezie, na półkach sklepowych wyląduje bowiem rekordowa ilość ich tytułów. Kilka z nich miałem już okazję zobaczyć na własne oczy i równie osobiście przetestować, a wszystko to na eleganckim pokazie zorganizowanym przez rodzimą Cenegę.

evolve

Jako że wrzucenie kompletnego zestawu informacji i spostrzeżeń do jednego worka w stu procentach okazałoby się zgubnym pomysłem, pozwoliłem sobie na zgrabne podzielenie przekazanych mi wiadomości według powiązanych z nimi produkcjami. Zatem, już bez zbędnego przeciągania, zapraszam Was na krótką przebieżkę po zbliżających się premierach tego roku – wszystko oczywiście spod szyldu 2K Games.

WWE 2K15

Na początek garść informacji o tytule powiązanym z widowiskiem, które może nie cieszy się w naszym kraju takim powodzeniem jak nieśmiertelna piłka nożna (bądź dowolny inny sport, w którym to akurat wygrywamy), jednak wciąż systematycznie potrafi zgromadzić wokół siebie niemałą rzeszę wiernych fanów. Wszystkich tych, którzy pamiętają jeszcze złote czasy emisji „wolnej amerykanki” na Polsacie 2 z przyjemnością informuję, iż 2K postawiło przed sobą pięcioletni plan uczynienia z gier opartych na tej licencji takiego samego molocha, jakim jest dzisiaj ich seria NBA.

John Cena

Nowa odsłona machać do nas będzie ze sklepowych półek przepakowaną łapą Johna Ceny, a za sprawą nowego silnika graficznego i zastosowanych technologii na konsolach nowej generacji zaprezentuje się najlepiej, jak tylko będzie to możliwe. Idea 2K Games związana z tą konkretną serią jest w tym przypadku obłędnie prosta – oddać w ręce graczy tytuł, który przekaże im pełne spektrum wrażeń i emocji związanych z WWE. Zupełnie więc jak i w przypadku NBA2K, gdzie postronny obserwator ma wszelkie prawo do pomylenia gry z faktyczną transmisją koszykarskiego meczu, granie The Rockiem ma wyglądać jak autentyczny przekaz telewizyjny z jego prawdziwej walki. Bez kompromisów.

NBA 2K15

Nowa odsłona sztandarowej koszykówki od 2K nie doczeka się może aż tylu zmian ile dokonujący właśnie generacyjnego skoku WWE, ale również i w tym przypadku każdy entuzjasta kozłowania piłką nie może przejść obok tego tytułu obojętnie. Chociażby dlatego, że pecetowa wersja 2K15 będzie teraz identyczna z wydaniem konsolowym, a liczba dostępnych drużyn podskoczy z 14 do 25. Oczywiście wliczając w to Euroligę i rarytas w postaci polskiego zespółu koszykarzy z Zielonej Góry. Na okładce zaś ponownie odnajdziemy Johna Cenę.

NBA 2K15

Nie no, żartuję. Kevin Durant będzie.

Borderlands: The Pre-Sequel!

Chociaż wśród odchodzących od stanowiska z nową odsłoną przygód Vault Hunterów dziennikarzy dawało się usłyszeć pomrukiwania w stylu „mogli z tego zrobić DLC”, nie da się ukryć, iż Borderlands po raz kolejny daje radę. To prawda – ilość zmian i nowości wprowadzanych przez The Pre-Sequel! ciężko jest uznać za coś więcej, niż jeszcze bardziej pokręcony od poprzednich części spin-off. Z drugiej jednak strony, opowieść osadzona pomiędzy pierwszą i drugą odsłoną serii wnosi wystarczający powiew świeżości, by z pierdyliardem broni pobawić się jeszcze raz.

Borderlands: The Pre-Sequel!

Do ponownej zabawy zachęca tu przede wszystkim fakt, iż owy pierdyliard dał się (podobno) pomnożyć do pierdyliardowej potęgi. Jednak sama produkcja to nie tylko jeszcze więcej giwer, ale i całkowicie nowi przeciwnicy, pojazdy no i lokacje, nie wspominając już o intrygującym wątku fabularnym. Nowe „Borderlandsy” zabierają nas bowiem na księżyc Pandory – Elpis – gdzie młody Handsome Jack (jeszcze pozbawiony przydomka i złowrogiej natury), wraz ze swoją elitarną grupą poruczników walczyć będzie o lepsze jutro dla znanej wszystkim planety. Oczywiście na swój pokręcony sposób.

-Jack, jak przebiega misja?

- Wszystko idzie zgodnie z planem – moi najlepsi ludzie właśnie nad tym pracują.

- A kim jest ten młody?

- To dziesięcioletni chłopiec, którego zatrudniłem do pomocy.

-Jack, zwalniam cię.

Borderlands: The Pre-Sequel bitwa

The Pre-Sequel! nie dodaje Jacka jako grywalnej postaci, jednak w roli wspomnianych poruczników wraca do nas kilka równie znanych oryginałów. Obok Nishy The Lawbringera, a więc szeryfa Lynchwood z Borderlands 2, czy Międzyplanetarnego Ninja Asasyna w postaci Claptrapa (!), w grze wcielimy się również w Gladiatorkę Atenę oraz Wilhelma – ulubionego żołnieża Jacka i reprezentanta klasy Enforcer w jednym. I o ile o pierwszej parze niewiele na chwilę obecną jeszcze wiadomo, to pozostała dwójka w udostępnionym demie była już grywalna i kopała tyłki rezydentom Elpis aż miło.

Borderlands: The Pre-Sequel menu

Atena wyposażona jest w swego rodzaju energetyczną tarczę, która po zebraniu określonej ilości „hitów” może zostać przez nas rzucona w stylu Kapitana Ameryki. Umiejętność ta nosi tutaj nazwę Kinetic Aspis i przyznam, że swoim działaniem w bardzo zgrabny sposób łączy śmiercionośną skuteczność z cieszącą oczy efektownością. Wilhelm zaś bez problemów dogadałby się pewnie z Adamem Jensenem – jako wielki fan augumentacji, wraz z kolejnymi postępami na jednym z trzech drzewek rozwoju ( w jego przypadku – Enforced, Dreadnought i Cyber Commando) coraz więcej części swojego ciała facet zamienia na mechaniczne podzespoły. Gdy na polu bitwy zrobi się jednak zbyt gorąco nawet dla jego mechanicznych rąk i nóg, zawsze wezwać może jeszcze Wilka i Świętego, a więc bezzałogowe drony, z których to jeden będzie go leczyć, a drugi - kosić przeciwników jak kombajn zboże.

Borderlands: The Pre-Sequel walka z robotami

Co ciekawe, Elpis śmiało uznać można tu za piątego bohatera The Pre-Sequel!, bo otoczenie w nowym Borderlands trwale wiąże się z rozgrywką, w znacznym stopniu modyfikując i poszerzając naszą paletę ruchów. Obniżona grawitacja to nie tylko wielgachne skoki, ale i też możliwość mocarnego powrotu na ziemię i ogłuszenia przeciwników, połączonego z jednoczesnym wybiciem ich w powietrze. Efekt ten poszerzyć można dodatkowo o jeden z żywiołów, z których to nowość – lód – pozwala na rozbicie wroga na klasyczny już pierdyliard kawałków, majestatyczne dryfujących w powietrzu. Ponadto, dodatek w postaci zbiornika z powietrzem przemienić można na odrzutowy plecak, utrzymujący nasz tyłek w locie te kilka sekund dłużej. Tylko bez przesady – brak tlenu w zbiorniku to na księżycu Pandory pewna śmierć, chociaż jego braki śmiało uzupełniać można w specjalnych strefach, bądź poprzez rozkruszanie loklanych gejzerów.