Gry

Civilization: Beyond Earth

przeczytasz w 2 min.

Musicie przyznać, że liczba zmian i nowości w nadchodzącym Borderlands (premiera 17 października) mile zaskakuje. To jednak i tak mały pikuś w porównaniu z debiutującą tydzień później Cywilizacją, również zabierającą nas w przestrzeń kosmiczną. Duchowy spadkobierca Alpha Centauri zawita na pecetach, Macach i Linuxach 27 października, i wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują, iż najprawdopodobniej srogo zarządzi wśród fanów serii. O namieszaniu w reprezentowanym przez siebie gatunku już nawet nie ma co wspominać.

Wszystko to za sprawą nieograniczonej swobody w naszym kosmicznym przedsięwzięciu, w którym to budowa zupełnie nowej cywilizacji nie będzie już ograniczona żadną przeszłością czy historią. Tę bowiem pisać będziemy zupełnie sami, określając lidera, kulturową przynależność czy nawet ładunek naszego statku-matki, lądującego na obcej planecie. Sieć technologii zastępująca tutaj standardowe drzewko rozwoju poszerzy nasze możliwości na niespotykaną dotąd skalę, w bardzo wiarygodny sposób łącząc podstawowe gałęzi nauki, z czasem prowadzące do jeszcze bardziej zaawansowanych badań. Posługując się przykładem, inwestycja w gałęzie „Fizyki” i „Inżynerii” odblokuje nam drogę do „Robotyki”, której dalsza ścieżka łącząca się z „Fizyką” doprowadzi do „Bioniki”. A każda z tych gałęzi ma jeszcze przecież „liście” – pomniejsze kategorie rozwoju, w obrębie których pracować będziemy mogli nad kolejnymi technologiami.

Podobnie jak i przy okazji The Pre-Sequel!, nowego wymiaru budowy własnej Cywilizacji dane mi było zasmakować osobiście, zasiadając do udostępnionego fragmentu gry. I chociaż w jego ramach rozegrać mogłem wyłącznie 50 tur, krótki fragment rozgrywki i tak zdołał przywitać mnie jeszcze jedną nowością - systemem Doktryn. Czystość, Supermacja i Harmonia, bo tak nazwane zostały trzy światopoglądowe ścieżki, którymi od pewnego momentu będziemy musieli podążać, to nie tylko kolejny zestaw bonusów do rozgrywki (w postaci np. zwiększonych obrażeń dla jednostek), ale i też istotny element określający dalszy wygląd naszych budowli, jednostek czy całego stylu gry. Reprezentanci Czystości za wszelką cenę będą starali się zmienić nową planetę na podbieństwo starej Ziemi, jednocześnie odrzucając wszystko co obce. Supermacja kocha za to technologię i będzie bawić się w kontrolę ewolucji, na wzór Wilhelma Enforcera ładując w ludzkie ciała swoich jednostek najznakomitsze zdobycze cybernetyki. Harmonia? Dla nich najważniejsza będzie synergia z nowym otoczeniem, jedność z obcą planetą i modyfikacja genetyczna. Skoro dawna Ziemia i ludzkość upadła, trzymanie się niesprawdzonych rozwiązań i idei to dla fanów Harmonii bardzo krótkowzroczne rozwiązanie.

Nadchodząca Cywilizacja to niestety nie ten typ gry, którą osądzić można po jednorazowym posiedzeniu i kilku rozegranych turach. Mogę jedynie strzelać, że fani serii poczują się tu jak ryba w wodzie, a ilość świeżych rozwiązań czy zaimplementowanych poradników i samuczków da twórcom szansę na przyciągnięcie także nowych graczy. Niestety na odpowiedź, jakież to możliwości dawać będzie zaimplenetowany tu widok orbitalny czy opcja posłania saliety w przestworza na całe 60 tur poczekać musimy nieco dłużej. Tak czy inaczej – datę 27 października 2014 r. warto zapisać sobie w kalendarzu.