Gry

Krytycznym okiem (Maciej Piotrowski)

przeczytasz w 4 min.

Sam & Max: Hit the Road to jedna z najbardziej kultowych, klasycznych przygodówek na komputery PC. Gra powstała blisko 15 lat temu, a mimo to nadal nie straciła nic ze swojej atrakcyjności. Nie mówię tu bynajmniej o oprawie graficznej, która musiała się zestarzeć, lecz o klimacie, pomysłowości i ogromnej dawce humoru jaką był "wyładowany po brzegi" ten tytuł. Twórca gry - firma LucasArts zasłynęła w latach dziewięćdziesiątych z serii gier przygodowych (jedna lepsza od drugiej), które potrafiły przyciągnąć do siebie niemalże każdego gracza na długiego godziny. Ja osobiście wspominam je z rozrzewnieniem i łezką w oku, gdyż w obecnych czasach mało która gra zawiera w sobie takie pokłady grywalności i niezwyklej atmosfery jak tamte tytuły (poniżej screenshoty ze starego Sama & Maxa z 1993 roku).

Gdy na horyzoncie ukazała się nowa odsłona starego hitu czyli Sam & Max: Sezon 1 postanowiłem zdobyć ją jak najszybciej licząc po "cichu", iż nowej ekipie udało się wskrzesić klimat uwielbianych przeze mnie przygodówek. Niestety trochę się przeliczyłem, gdyż gra okazała się bardzo nierówna, a przyczyną takiego stanu rzeczy jest sposób w jaki gra została wydana. Pojawiała się ona bowiem najpierw w Internecie w formie epizodów do ściągnięcia, a następnie została wydana jaki ich kompilacja pod łączną nazwą Sezon 1. Każdy z epizodów opowiada oddzielną historie, choć występują w nich poznane przez nas wcześniej postacie. Pod koniec widać też zarysowującą się wątłą nic łączącą poszczególne epizody. Nie zmienia to jednak faktu, iż niektóre z historii wydają się być strasznie naciągane, a występujące w nich zagadki nie dają po ich wykonaniu oczekiwanej satysfakcji. Akcja rozwija się zbyt powoli, a gdy wydaje się, że wreszcie zaczyna się coś dziać epizod nagle się kończy. Naprawdę szkoda zmarnowanego potencjału.

Mam też spore zastrzeżenia do profesjonalnej, "polskiej" wersji językowej gry. Jaki jest bowiem cel tłumaczenia danego tekstu np. karty księgi skoro gra sama decyduje kiedy wyświetli ją w wersji angielskiej a kiedy w polskiej. Mamy przez to takie kwiatki jak np. budżet prezydenta USA, który raz objawia się nam w wersji polskiej, a raz angielskiej. Ponadto trochę dziwi fakt, iż w czasie gry można natknąć się na nieprzetłumaczone piosenki, które są istotną częścią samej rozgrywki.

Na kilka słów zasługuje również polski dubing postaci. Trzeba przyznać, że firma CDProjekt stojąca za wydaniem nowej odsłony Sama i Maxa w Polsce przyłożyła się do tej części swojej pracy i dobrała głosy w sposób prawie perfekcyjny. Niemalże wszystkie postacie brzmią naturalnie, a ich głos w odpowiednich momentach rozgrywki zdradza emocje. Na szczególną uwagę zasługuje tu para głównych bohaterów, w których wcielają się Wojciech Mann (pies Sam) i Jarosław Boberek (królik Max). W tym przypadku nie jest już jednak tak różowo. O ile bowiem gra Jarosława Boberka jest przednia o tyle do jakości podkładu Wojciecha Manna mam spore zastrzeżenia. Brzmi to może trochę dziwnie, gdyż to właśnie ta para miała zagwarantować sukces polskiej wersji językowej. Odniosłem jednak wrażenie, że Wojciechowi Mannowi nie pokazano gry w momencie nagrywania jego kwestii przez co wydaje się jakby po prostu czytał tekst z kartki nie okazując przy tym żadnych emocji. Trochę lepiej brzmi to w późniejszych epizodach, ale na samym początku dość mocno razi, tym bardziej na tle rewelacyjnego Jarosława Boberka, którego Max aż kipi psychopatyczną pasją.


Podsumowanie

Czas na podsumowanie. Nowy Sam & Max nie zachwycił mnie ani nie powalił. Przejście gry w środowisko 3D wyszło całkiem dobrze, chociaż nie obyło się bez zgrzytów. Fabuła i zagadki prezentują bardzo nierówny poziom - niektóre epizody są w tym względzie lepsze , inne gorsze. Najważniejszy jednak dla tej gry jest klimat i odpowiednia dawka humoru. Można uznać, że twórcom udało się wskrzesić atmosferę dawnego hitu, choć tak naprawdę osiągnięto to przede wszystkim dzięki pokręconym relacjom między Samem i Maxem objawiającym się w prowadzonych przez nich dyskusjach. Niestety, gorzej wygląda drugi z kluczowych elementów całej gry czyli humor . W pierwowzorze był on niewybredny, lekko szalony i zapewniał naprawdę dobrą zabawę. W nowej odsłonie miałem wrażenie, że dowcip nie zawsze jest naturalny tzn. nie wynika on z komicznej sytuacji a jest dodany do niej jakby na siłę. Oczywiście nie zawsze tak jest i niektóre momenty gry są całkiem śmieszne, ale nie mogę powiedzieć, że pokładałem się ze śmiechu. Być może gra nie jest, aż tak śmieszna jak twierdzi część recenzentów, a być może to ja jestem już na to za stary?

Moja ocena (Maciej):
 
 
Grafika:
4
Muzyka:
4
Grywalność:
3
Ogólna ocena:
3
  • Plusy:
    cena, bogate drzewko umiejętności, spora liczba potworów, duże i ładne lokacje, przyzwoita fabuła

  • Minusy:
    brak trybu multiplayer, archaiczne i niewygodne menu, mała ilość przedmiotów, czasami kulejące AI

Komentarze

0
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.

    Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!