Bezpieczeństwo

Polacy ujawnili jak tracą dane - najciekawsze historie na konkursie Kroll Ontrack i Antyradia

przeczytasz w 2 min.

Wybrano 10 najciekawszych historii utraty danych przez Polaków - wśród nich komputer zalany WD40 i pendrive potraktowany rozpuszczalnikiem.

Kroll Ontrack Antyradio konkurs

Dostawca usług odzyskiwania danych Kroll Ontrack oraz Antyradio zorganizowali kampanię „TOP lista najciekawszych historii utraty danych”. Użytkownicy mogli wysyłać swoje historie, a następnie słuchacze wybrali spośród nich 10 najlepszych.

Jak wynika z badań Kroll Ontrack, 56 procent utrat danych przez użytkowników ma swoje źródło w awarii sprzętu, a 26 – z winy człowieka. Pozostałe punkty to natomiast błędy oprogramowania, wirusy oraz katastrofy naturalne. 

Kampania „TOP lista najciekawszych historii utraty danych” wykazała, że często to nie sam użytkownik, ale najbliżsi członkowie rodziny doprowadzają do błędów, których skutkami są utraty danych. Oczywiście użytkownicy także czasem popełniają pomyłki, czego dowodem może być historia kobiety, która skasowała cenne zdjęcia z aparatu, gdy próbowała ustawić datę poprzez opcje w menu – format data.

Łącznie swoje historie podesłało 200 osób, a finałową „dziesiątkę” wybrało 6000 słuchaczy Antyradia. Poniżej prezentujemy sytuację, która zdobyła najwięcej głosów. Wszystkie historie znajdziecie natomiast na stronie Kroll Ontrack.

Otóż moja historia zaczyna się tak... Parę lat temu zdecydowałem się założyć rodzinę... żarcik:) Chociaż nie do końca, bo rodzinę faktycznie założyłem. I tu tkwi sedno sprawy. Myślę, że jestem dobrym mężem swojej żony i ojcem dwójki moich dzieci. Tak przynajmniej mi się wydaje. Pewnej nocy jak to zwykle po wyczerpującym dniu, otuliłem się kołderką z moją ukochaną małżonką, a przed tym jak to mam w zwyczaju, pod swoją poduszkę położyłem telefon służący mi dzielnie za budzik, gdyż głos donośny a ustawiona muzyczka (Hunter -T.E.L.I.) też zrywająca na nogi pozwalała zacząć mi dzień o tej godzinie, o której musiałem, a nie później. Tu muszę nadmienić, że syn mój wtedy lat miał lat 1,5 i już dzielnie kroczył w samodzielność, co bardzo mi się podobało.

Podobało mi się, bo już coraz więcej swoich potrzeb sam dzielnie "załatwiał" ciesząc oko swych rodziców. Nawet potrzeby tak przyziemne jak fizjologiczne, i co jeszcze bardziej cieszyło nawet w nocy, nie budząc swoich wymęczonych za dnia rodziców (czyt. taty nie mamy:) Miał on w pewnym ustalonym miejscu swoją, co jest bardzo istotne, mobilną stację dokującą, czyli tzw. nocnik i jak była potrzeba to chyba nawet z zamkniętymi oczami, bo i tak po ciemku trafiał bezbłędnie. I do sedna.

Z biegiem czasu mobilna stacja faktycznie stała się mobilną, bo co rusz, każdego ranka można było zaobserwować ją tu i ówdzie. I to mnie zgubiło. A właściwie mój budzik, aparat foto z pokaźną galerią, przenośny odtwarzacz mp3 z wyselekcjonowanymi perełkami, kieszonkową mapę polski a w planach i świata, miejsce przechowywania różnej maści ważnych lub nie plików w jednym.

Budzę się pewnego dnia zaniepokojony bardzo, że jeszcze nie jestem na nogach i szukam przyczyny (bo nie było Huntera rano). Zaglądam pod poduszkę moją, Żony, rozglądam się nerwowo po pokoju czy na ścianie nie ma odprysków farby, co świadczyło by o tym, że moja Żona ukochana nie przyzwyczajona do tak energicznego poranka (kto zna ten kawałek, to wie) próbowała wyłączyć moje urządzenie o tej porze służące za budzik w sposób drastyczny, aczkolwiek niewysublimowany.

Ale nie... ale nie... Patrzę a tu na wysokości mojej poduszki stacja dokująca mojego syna. Aha, se myślę, synuś chciał w miłym towarzystwie posiedzieć, to se przyszedł do taty zrobił co trzeba i se poszedł. No i pech chciał, że jako iż, bo ponieważ, rzucam się podobno przez sen, to wysłałem, pewnie swoją ręką prawą, przez sen swój wielofunkcyjny telefon marki N w podróż ostatnią w otchłań siuśków mojego syna. I tak wszystko to co było... to już tego nie było. A ja postanowiłem, że przy okazji pierwszej komórki syna, opowiem mu tą historię, co obawiam się będzie szybciej niż mi się wydaje. No i jeszcze jedno - z córką nie mam takich problemów;)

Źródło: Kroll Ontrack

Komentarze

8
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    yamata
    7
    Strasznie się to czyta. Gość zbyt nachalnie próbował być dowcipny, ale przez nadmiar tych "dowcipów" w każdym dosłownie zdaniu, tekst jest po prostu nieczytelny. W dodatku nużący i w efekcie mało śmieszny...

    Za to dobre z tym "format data" ;)
    • avatar
      Mulciber
      2
      Dziwne że dostała pierwsze miejsce, były ciekawsze
      • avatar
        Pan Piksel
        1
        zadokowal :D
        • avatar
          Konto usunięte
          0
          Ale suchar.
          • avatar
            XaRaDaS
            0
            Ale trzeba być ofiarą losu, aby skasować dane z dysku, a tym bardziej nie umieć ich odzyskać :D oczywiście nie mówię tutaj o fizycznym uszkodzeniu nośnika, tylko czysty format, czy też zdjęcie partycji.