Samochody elektryczne

Polska przeciwko samochodom elektrycznym. Mają doprowadzić do tragedii

przeczytasz w 2 min.

Unia Europejska zakaże sprzedaży samochodów spalinowych po 2035 roku. To już nie plany, a realny scenariusz. Polska natomiast wyraźnie sprzeciwia się tej wizji przyszłości i zakłada, że „milion samochodów elektrycznych w Polsce oznaczałby stały blackout”.

Za 13 lat kupimy tylko samochód elektryczny - twierdzi Unia Europejska

Wiele wskazuje na to, że taki scenariusz wkrótce stanie się rzeczywistością. Poza tym, że w ostatnim czasie Parlament Europejski i Rada Unii Europejskiej wypracowały porozumienie dotyczące sprzedaży spalinówek w przyszłej dekadzie, wyśrubowane zostały także normy emisji CO2 do 2030 roku.

W świetle tych, ale też nadchodzących wydarzeń (stawiania producentów na produkcję elektryków), dostępność aut spalinowych systematycznie może spadać. Polskie Ministerstwo Klimatu i Środowiska twierdzi natomiast, że ten proces należy zatrzymać, bo elektryki wywołają w naszym kraju tragedię - stały blackout.

Minister Jacek Ozdoba krytykuje plany UE i twierdzi, że „jedziemy w stronę ściany”

W rozmowie z Robertem Mazurkiem dla RMF FM, Jacek Ozdoba (wiceminister klimatu i środowiska) stwierdził, że droga obrana przez Parlament Europejski, który chce zakazać sprzedaży samochodów spalinowych jest „szaleńczym marszem”.

Rozwiązanie według Ozdoby jest jedno: „Jedziemy rozpędzonym pociągiem w stronę ściany. My musimy to wszystko przewrócić. Ten stolik należy przewrócić”. Ma się do tego przyczynić „wetowanie kolejnych rozwiązań” proponowanych przez Komisję Europejską.

„Milion samochodów elektrycznych oznaczałby stały blackout”

Jeszcze w 2016 roku obecny premier Mateusz Morawiecki obiecał, że do 2025 roku po polskich drogach będzie jeździć milion elektryków. Dziś, po 6 latach od tych znamiennych słów, w Polsce nadal jest niewiele elektryków, a do miliona brakuje jakieś… ok. 950 tysięcy samochodów.

Planu Morawieckiego w obecnym tempie raczej nie uda się spełnić. Przeciwny tej wizji jest również Ozdoba, według którego taka liczba elektryków „oznaczałaby stały blackout”.

Sieć energetyczna nie jest gotowa na taką ilość elektryków

Zakładając scenariusz ciągłego blackoutu, wiceminister powołuje się na obliczenia Ministerstwa Klimatu i Środowiska, z których wynika, że podczas jednoczesnego ładowania wszystkich samochodów w Polsce, sieć energetyczna pochłaniałaby 70 GW mocy (obecnie maksymalna wartość wynosi ok. 30 GW).

W rzeczywistości jednak sytuacja, w której wszyscy właściciele elektryków ładują swoje samochody w jednym momencie nie powinna wystąpić, a zatem sieć energetyczna nie powinna zmagać się z niedoborem 20 GW mocy (łączna moc polskich elektrowni to w sumie 50 GW).

Jak myślicie, Polska będzie usilnie walczyć z wprowadzeniem zakazu sprzedaży spalinówek do samego końca? Dajcie znać w komentarzach i weźcie udział w ankiecie poniżej.

Źródło: RMF FM

Komentarze

36
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    brudney
    23
    Hehe wielkie plany pinokia poszły w PiSdu. Elektryki, statki, drony - pisowska ściema. Obawiam się, że z atomem będzie podobnie. Nieudacznicy są jedynie dobrzy w wydawaniu cudzych pieniędzy na kiełbę wyborczą.
    • avatar
      nevermind
      7
      Od dawna to mówię, nie jesteśmy i baaaardzo długo nie będziemy gotowi do przestawienia się na elektryki. Nie dość, że elektrownie nie dadzą rady to nie mamy takich sieci przesyłowych aby to udźwignęły ale ekoświry i eurokomuna nie bierze tego pod uwagę. Tzn. pewnie biorą tylko realizują plan globalistów "nie będziesz miał niczego i będziesz szczęśliwy" oraz "zapie... za miskę ryżu".
      • avatar
        Dragonik
        3
        O widzę głos rozsądku w sprawie elektrycznych zabawek.
        • avatar
          pablo11
          3
          To nie jest głos rozsądku. Głosem rozsądku jest Unia Europejska. Polski rząd zamiast rozwijać energetykę jądrową, wypłacał 500+ i teraz mamy tego skutki... Za 15 lat będzie problem. Ale nie z tym, że nie będzie samochodów benzynowych. Bo te będą(ta data 2035 jest tylko na papierze i wiadomo, że jest raczej nierealna). Problem będzie polegał na tym, że benzyna będzie osiągała rekordowe ceny, bo zacznie jej powolutku brakować. A w Polsce także prądu...
          Europa nie wycofuje się z pojazdów spalinowych bo są nieekologiczne. Wycofuje się, bo one nie mają przyszłości. Za 15 lat może być problem z tym, by wykorzystywać państwa wydobywające ropę w ten sposób, by za bezcen nam ją wysyłały. To jest główna przyczyna. Jak ropy zacznie być mało, to pół świata znów wróci do średniowiecza... Europa chce tego uniknąć.
          Stąd te wszystkie ruchy ekologiczne. Bo im mniej teraz zmarnujemy potencjału na lepsze wykorzystanie zasobów, tym później benzyna po 50zł/litr nie będzie dla nas stanowić takiego problemu. Obecnie jest duża baza taniego surowca. Za 15 lat zacznie się kurczyć, a za 30lat będzie prawdopodobnie ta benzyna po 50zł...
          Kraje zachodu nie są bogate, bo są bogatę, tylko potrafią myśleć przyszłościowo i wykorzystywać kraje biedne. A my jak w dalszym ciągu będziemy mieć taką mierną władzę, to zamienimy się w kraj 3 świata...
          • avatar
            losiaczek1
            1
            Mnie ciekawi ile będzie kosztować utylizacja baterii i kto się tym zajmie. Na ile wystarczą baterie przy ciągłym używaniu samochodu. Jak przejechać z jednego końca Polski na drugi jeżeli zasięg przeciętnego elektryka to 300 km.
            • avatar
              zurcios
              1
              Elektryki jak najbardziej, ale do transportu zbiorowego. Na razie to tylko luksusowe zabawki, co widać po ulicach - łatwiej zobaczyć elektryczne Porsche czy wielkiego luksusowego SUV'a niż np Leaf'a...
              A moim zdaniem, jakby komukolwiek zależało na ekologii, a nie tylko na trzepaniu kasy na nowych zabawkach, to pojawiłyby się na rynku KIT'y do modernizacji istniejących aut - no kupujesz załóżmy za ok 10-15tys KIT do (przykładowo) Opla Corsy rocznik 2017 i zmieniasz go w elektryka (demontujesz stary silnik i wkładasz coś zamiast). Niech ma zasięg choćby 100km i max 80km\h a już się nada na auto do pracy, na zakupy itp
              Niechby to nawet miało współpracować z manualną skrzynią biegów (zamienić tylko "generator obrotów" jakim jest każdy silnik w aucie), a już by to było coś.
              • avatar
                robertmo
                0
                w Polsce sprzedaje się rocznie 500 tyś. nowych samochodów. Więc opisana sytuacja będzie miała miejsce najwcześniej w roku 2075.
                • avatar
                  Tommaso
                  0
                  Unia w tym wypadku postępuje bardzo nieodpowiedzialnie. Najpierw należy zbudować system energetyczny, odpowiedni proces przesyłania energii pomiędzy krajami, ustalić odpowiedni pułap energii odnawialnych. Zbudować strategiczne magazyny energetyczne np. używające piasku, opracować procedury na brak surowców i
                  dopiero później budować plan pozbywania się aut spalinowych a tak zaczynają od tyłka strony
                  • avatar
                    MokryN
                    -1
                    A kto się tym przejmuje skąd energia elektryczna pochodzi? Trzeba zmuszać ludzi do różnych rzeczy szczególnie tych dobrych, czystych, opłacalnych i ekologicznych. Ludzie to idioci i sami nie wiedzą co dla nich dobre.
                    • avatar
                      stanczyk
                      -1
                      Ciekawe dlaczego nie ma badań o rakotwórczych skutkach posiadania i korzystania z aut elektrycznych. Nikt też nie bada promieniowania elektromagnetycznego w czasie jazdy takim autem ;P
                      Tak wiem że jak wprowadzano kolei w Anglii wróżono iż krowy przestaną mleko dawać.
                      Ale mierniki promieniowania elektromagnetycznego są do kupienia. A jak ktoś chce się pobawić polecam zmierzyć własnego smartfona. Gdy korzystany z niego normalnie i gdy jest podpięty do ładowarki.
                      • avatar
                        digitmaster
                        -1
                        Elektryki mają sens, ale tylko w ujęciu ogniw wodorowych. Miałem okazję dłużej pojeździć Toyotą Mirai i taka forma jest w sumie najlepszą opcją odstępną obecnie na rynku. Zasięg jest zadowalający (ok 700 km, przy średnim zużyciu 1 kg wodoru na 100 km). Kosztowo wychodzi w zasadzie tak samo jak przy benzynie/ON, ale to dlatego że jest to mało popularne paliwo. Przy większym udziale w rynku cena spokojnie zeszłaby w dół, bo obecnie kilogram wodoru to koszt ok 10 euro za kilogram. Problem jest też taki, że o ile w Niemczech nie ma dużych problemów z tankowaniem wodoru, to w PL o takich stacjach nie słyszałem.
                        • avatar
                          sobik243
                          0
                          Elektryki to syf - ani ekonomiczne ani ekologiczne. hybryda wodoru i benzynki lub benzyna syntetyczna - to dwie przyszłościowe drogi!