
Zgodnie z danymi przedstawionymi przez firmę analityczną Ookla, Polska dynamicznie nadrabia zaległości w europejskim wyścigu 5G. Kluczowym czynnikiem tej zmiany okazało się wdrożenie tzw. pasma C.
Choć 5G w Polsce wystartowało już w 2020 roku, przez kilka lat technologia ta nie mogła rozwinąć skrzydeł ze względu na problemy regulacyjne. Dopiero na początku 2024 pierwsi operatorzy zaczęli przełączać swoje stacje bazowe w wydajniejszy tryb 3400-3800 MHz, co poprzedzone zostało głośną aukcją częstotliwości.
Ten technologiczny przeskok przyniósł wymierne korzyści, co odnotował w swoim raporcie analityk Luke Kehoe z firmy Ookla, specjalizującej się w pomiarach prędkości internetu.
5G w Polsce rośnie w siłę. Liczby mówią same za siebie
Luke Kehoe zauważył, że w ciągu zaledwie roku – między pierwszym kwartałem 2024 a pierwszym kwartałem 2025 – mediana prędkości pobierania danych w naszym kraju wzrosła o około 51 proc. Wynik na poziomie 161,05 Mb/s pozwolił Polsce wyprzedzić Węgry, Czechy, Rumunię oraz Słowację i po raz pierwszy znaleźć się w czołówce regionu Europy Środkowo-Wschodniej pod względem jakości sieci 5G.
Analityk Ookla zwrócił również uwagę na wyjątkowo ambitne wymagania postawione przez Urząd Komunikacji Elektronicznej. Polska, ustępując jedynie Francji, wprowadziła jedne z najwyższych standardów wdrożeniowych 5G w Europie, zobowiązując operatorów do uruchomienia ok. 100 stacji bazowych na milion mieszkańców. Ponadto w ciągu 12 miesięcy od zakończenia aukcji operatorzy musieli zapewnić prędkości pobierania przekraczające 30 Mbps dla 95 proc. gospodarstw domowych. Istotne było również rozłożenie wymagań infrastrukturalnych poza duże aglomeracje – również w średniej wielkości miastach powiatowych.
Ookla zapowiada przygotowanie bardziej szczegółowego raportu, który przyjrzy się konkurencyjności polskiego rynku telekomunikacyjnego.
Komentarze
3