
Najważniejszy prezent w historii ludzkości? W Wigilię uwieczniono wschód Ziemi
24 grudnia 1968 roku, dokładnie 57 lat temu, trzech mężczyzn spędzało Wigilię rekordowo daleko od swoich domów. Choć misja Apollo 8, w której uczestniczyli, miała na celu zbadanie Księżyca, jej ikonicznym osiągnięciem stało się ponowne odkrycie Ziemi.
To właśnie tego dnia powstało jedno z najbardziej znanych zdjęć w historii ludzkości. Mowa o fotografii oznaczonej w archiwach NASA numerem AS08-14-2383, szerzej znanej jest jako Earthrise, czyli wschód Ziemi. Nie byłoby jej jednak, gdyby nie pośpiech astronautów, przypadek i precyzyjna inżynieria optyczna.
Zdjęcie Wschodu Ziemi było kompletnie nieplanowane
Zadaniem uczestników misji Apollo 8 - Franka Bormana, Jima Lovella i Williama Andersa - była dokumentacja fotograficzna powierzchni Księżyca. Astronauci szukali potencjalnych miejsc do lądowania dla przyszłych misji.
Gdy załoga okrążała Srebrny Glob po raz czwarty, zza horyzontu wyłonił się znajomy obiekt, ale widoczny z perspektywy, z którą dotąd nie miał do czynienia żaden człowiek. Ziemia.
W kabinie miało wybuchnąć zamieszanie. Anders, pełniący rolę fotografa misji, miał akurat załadowany czarno-biały film, bo ten perfekcyjnie spełniał swoją pierwotną rolę. Na widok Błękitnej Planety astronauta poprosił Lovella o podanie kasety z filmem kolorowym, po czym nerwowe sekundy, w których mężczyźni walczyli z brakiem grawitacji, by przeładować sprzęt, zadecydowały o tym, czy zobaczymy Ziemię w odcieniach szarości, czy w pełnym błękicie.
Na nasze szczęście NASA nie wysłała astronautów w kosmos z byle czym, bo w rękach Andersa spoczywał mocno zmodyfikowany Hasselblad 500EL/M. Aparat ten cechował się elektrycznym napędem przesuwu filmu i naciągu migawki, co umożliwiło szybką pracę w sytuacji; grube rękawice skafandra kosmicznego utrudniałyby ręczne przewijanie filmu po każdym zdjęciu. Istotne jest również to, że 70-milimetrowy format zapewnił wyjątkowo dużą powierzchnię naświetlania, co przełożyło się na imponujący poziom szczegółowości.

Zdjęcie wykonano przy użyciu teleobiektywu Zeiss Sonnar o ogniskowej 250 mm i jasności f/5,6. To właśnie ta długa ogniskowa pozwoliła na uzyskanie efektu kompresji perspektywy, dzięki któremu Ziemia wydaje się tak duża i majestatyczna na tle horyzontu Księżyca. Gdyby użyto standardowego obiektywu 80 mm (który również znajdował się na pokładzie), nasza planeta byłaby sporo mniejsza.
Specjalnie przygotowany film Kodak Ektachrome cechował się wyjątkowo cienką bazą, co pozwoliło inżynierom upchnąć więcej klatek w jednej kasecie. Parametry ekspozycji? Anders ustawił przysłonę na f/11 i czas naświetlania na 1/250 sekundy. W warunkach kosmicznych, gdzie Słońce świeci niezwykle ostro i nie ma atmosfery rozpraszającej światło, te ustawienia zapewniły poprawne naświetlenie jasnej Ziemi i powierzchni Księżyca, pozostawiając kosmos w głębokiej czerni.
Ciekawostką, o której rzadko się mówi, jest orientacja zdjęcia. Oryginalny kadr na negatywie jest pionowy, horyzont Księżyca znajduje się po prawej stronie. To nasze ziemskie przyzwyczajenie do poziomego horyzontu sprawiło, że biuro prasowe NASA postanowiło na potrzeby publikacji obrócić zdjęcie o 90 stopni.

Rozpakowując świąteczne prezenty, warto pomyśleć o tym jednym "prezencie", który jako ludzkość otrzymaliśmy 57 lat temu, dzięki szczytowi ówczesnej inżynierii fotograficznej.






Komentarze
1