Komputery

Batalia o zdrowe oczy, czyli CRT kontra LCD

przeczytasz w 3 min.

Ofensywa wyświetlaczy ciekłokrystalicznych trwa. U nas, w Polsce oczywiście jest mniej gwałtowna niż na Zachodzie, ale jednak wzrost sprzedaży paneli LCD jednoznacznie wskazuje, przed kim jest świetlana przyszłość.

Niewątpliwie jedną z największych zalet technologii LCD jest mniejsza szkodliwość dla oczu użytkownika, niż w monitorach kineskopowych. Dużo mniejsza... co w dobie Internetu i małych literek na ekranie staje się coraz ważniejsze. Idealnie stabilny, nie męczący oczu obraz powinien być priorytetem dla rodziców, którzy kupują sprzęt dla swoich pociech. Dzieci nie mają umiaru, i jeśli im się to spodoba, będą godzinami przesiadywać na czacie lub Gadu-Gadu wpatrując się w niewielkie czcionki wypisywanych tekstów. Bardzo często można spotkać komputer z tanim, 17-calowym monitorem CRT z odświeżaniem ekranu 70 lub 75 Hz. Zły kontrast, rozmyta czcionka, migoczące tło - i dzieciaki, które spędzają przed takim czymś po kilka godzin dziennie. Smutna prawda jest taka, że większość świeżo upieczonych użytkowników komputerów nawet nie wie, co znaczy odświeżanie ekranu, nie zna podstawowych zasad dotyczących umiejscowienia monitora w pomieszczeniu i oświetleniu miejsca pracy, nie ma pojęcia o prawidłowych zachowaniach przed komputerem sprzyjających zdrowiu.

Tymczasem realia są takie, że za cenę 17-calowego panelu LCD możemy kupić cały zestaw komputerowy z 17-calowym monitorem CRT. Gdyby jeszcze użytkownicy byli świadomi, jak źle ustawiony kineskop niszczy oczy... Może wówczas choć niektórzy zdecydowaliby się na kupno panelu LCD. A tak to za kilka lat będziemy mieli społeczeństwo okularników z poważnymi wadami wzroku, a będzie to skutek życia w nieświadomości i niskiej kulturze komputerowej.

W dziedzinie monitorów przewartościowanie powinno nastąpić jak najszybciej, bo przecież zdrowie jest najważniejsze dla wszystkich. Bardzo markowe monitory CRT jak na razie muszą pozostać na biurkach ludzi zajmujących się profesjonalnie grafiką komputerową, video oraz zawodowych graczy FPP. We wszystkich pozostałych zastosowaniach panel LCD może z powodzeniem zastąpić tradycyjny monitor. Niech gracze nie marudzą, że smużenie przeszkadza... bo to nieprawda. Z łatwością można znaleźć na rynku szybkie panele z czasem reakcji 20 i mniej milisekund, które nadają się idealnie do szybkich gier FPP. Lekkie smużenie w niczym nie będzie zawadzać, groźniejsze byłoby rwanie się obrazu i związana z tym utrata płynności, ale są obecnie na rynku panele pozbawione tej niemiłej przypadłości.

W domowej edycji zdjęć czy materiału video nie będzie przeszkodą gorsze odwzorowanie bieli czy płytsza czerń, które to cechy stanowią o wyższości monitora CRT. Poprawnie ustawiony i skalibrowany panel zapewni wierność kolorów zupełnie wystarczającą dla amatorskich i półprofesjonalnych zastosowań.

Jeszcze rok temu mogłoby się wydawać, że wystarczy poczekać kilka miesięcy i ceny paneli spadną do akceptowalnego w Polsce poziomu. Niestety, to nie polski rynek dyktuje ceny, o czym możemy się obecnie przekonać w bardzo bolesny sposób. Obrzydliwie bogaty i wyedukowany komputerowo Zachód kupuje panele nie patrząc na ceny - oni wiedzą co dobre dla ich oczu i oczu ich dzieci. Producenci matryc byliby więc idiotami, gdyby zdecydowali się na obniżki cen - tym bardziej, że jest ich zaledwie kilku na świecie i łatwo się dogadać. Sprytni Azjaci wymyślając jakieś mdłe tłumaczenia windują więc ceny co jakiś czas o kilka procent w górę.

Ostra walka konkurencyjna wśród producentów monitorów ratuje nas co prawda przed niebotycznymi cenami, ale są też złe strony takiej sytuacji. Producent monitora LCD musi drastycznie ciąć koszty elektroniki, materiałów, lamp podświetlających, konstrukcji i produkcji, a także kontroli jakości i serwisu. Już dziś można zauważyć, że tanie panele 17-calowe niektórych producentów są wynikiem polityki głębokiej redukcji kosztów wytwarzania, a i tak ich ceny są na poziomie cen sprzed kilkunastu miesięcy. Za solidny, nowoczesny panel 17-calowy trzeba słono zapłacić, tak samo cena dobrej piętnastki skoczyła bardzo wysoko.

Trudno cokolwiek na to poradzić. Stojąc przed wyborem: kupujemy komputer z monitorem CRT albo składamy kasę jeszcze przez xx miesięcy na peceta z panelem LCD - mało kto zdecyduje się na czekanie. Jednak może chociaż niektórzy potencjalnie klienci mogliby rozważyć dopłacenie do tańszej 15-tki LCD? Jeśli komputer miałby być używany głównie do pracy tekstowej i surfowania po necie, to nawet najtańsza 15-tka nie będzie złym wyborem. Inni, dla których 15 cali to za mało mogą przemyśleć rozłożenie ceny większego monitora LCD na raty - może wówczas taki zakup będzie bardziej realny?

Przewartościujmy nieco podejście do kwestii monitorów, mamy obecnie ku temu możliwości, jakich jeszcze kilka lat temu nie było. Są to możliwości mało atrakcyjne finansowo, ale jednak z wielu względów warte głębokiego przemyślenia.