• benchmark.pl
  • Gry
  • Twórcy baśniowych gier jeszcze długo będą się uczyć od Lost in Random – to majstersztyk!
Twórcy baśniowych gier jeszcze długo będą się uczyć od Lost in Random – to majstersztyk!
Gry

Twórcy baśniowych gier jeszcze długo będą się uczyć od Lost in Random – to majstersztyk!

przeczytasz w 6 min.

Lost in Random to przejmująca historia, piękna oprawa i mechanika, która Was zaskoczy. No bo jak inaczej określić połączenie zręcznościowej walki, budowania talii kart i rzutów kością? O dziwo, różne elementy dały razem grę wybitną. Musicie spróbować!

ocena redakcji:
  • 4,8/5

Są takie gry, o których mogę oskarżycielskim tonem i z pełnym przekonaniem powiedzieć, że są robione „na jedno kopyto”. Dotyczy to większości strzelanek FPS, ale też wielu strategii czasu rzeczywistego czy „chodzonych” gier przygodowych. Nie zawsze znaczy to, że są one złe, ale czasem chciałoby się powiewu świeżości. Właśnie to dostałem dzięki Lost in Random – i nie jest to lekki podmuch, a huragan pomysłów połączonych w zwalającą z nóg mieszankę.

Brzmi to zbyt pięknie, żeby było prawdziwie? Uwierzcie mi, że żadna opinia czy nagrania z rozgrywki nie oddadzą Wam klimatu Lost in Random. W tym świecie trzeba się zanurzyć, żeby docenić jego konstrukcję. I mam tu na myśli nie tylko warstwę fabularną czy logiczne zbudowanie baśniowego świata, ale też innowacyjną mechanikę walki. Ten misz-masz sprawił w końcu, że dostałem coś nowego, co z miejsca dało mi masę pozytywnych wrażeń.

Żadna opinia czy nagrania z rozgrywki nie oddadzą Wam fenomenalnego klimatu Lost in Random

Losowe zasady królestwa Random

Nie będę nikomu psuł przyjemności i nie będę próbował streszczać pierwszych rozdziałów gry. Musicie jednak wiedzieć, że Lost in Random przedstawia się jako ponura i mroczna rzeczywistość, na którą składa się sześć krain – dokładnie tyle, ile ścianek na standardowej kości do gry. Wszystko w ryzach trzyma tajemnicza królowa i jej poplecznicy. 

Sama władczyni mieszka w Szóstopii, gdzie wszystko jest idealne, przynajmniej na pozór. Im niżej, tym gorzej, więc choć mieszkańcy Pięciopolis odczuwają jeszcze dumę z pełnionej przed laty ważnej funkcji, to już Czwórburg cieszy się złą sławą bezprawia i hazardu, podczas kiedy Trójnomię toczy wojna domowa. Z kolei Dwumiasto jest osiedlem przeciwieństw i rozdwojonych osobowości, a Jedynkowo… no cóż, na tym wysypisku śmieci zaczyna się nasza przygoda. 

Lost in Random - ponure miasteczko

Even i Odd to dwie siostry, dla których brudny świat Jedynek to całe życie. Dopiero kiedy starsza z nich kończy dwanaście lat i zgodnie z dekretem królowej musi wtedy rzucić kością, losy rodzeństwa się odmieniają. W wyniku trafienia „szóstki”, Odd trafia właśnie do Szóstopii, gdzie spędzi resztę życia. Choć jest to z pozoru powód do radości, w przeciwieństwie do „wyturlania” jedynki, to po roku rozłąki Even zaczyna śnić o tym, że jej siostra ma poważne kłopoty.

Co może zrobić rezolutna dziewczynka, by pomóc ukochanej osobie w tarapatach? Sama pewnie niewiele, ale gdy do pomocy dostaje zapomnianą przez lata, a obecnie przebudzoną magiczną kość, wtedy drzwi do pozostałych światów stają otworem. Tyle tylko, że do tych otworów trzeba się przekraść, wykonując rozmaite misje, poznając każdą dzielnicę i jej osobliwych mieszkańców i stoczyć wiele ekscytujących walk po drodze.

Lost in Random - Even i magiczna kość

Potyczki kartą i mieczem

A skoro już o starciach mowa to warto powiedzieć coś więcej, bo kolejne bitwy będą stanowić prawdopodobnie około połowę czasu całej gry. Even jest dzieckiem, więc nosi ze sobą tylko zabawkową procę. Najczęściej skorzystamy z niej do strącania wazonów, w których poukrywana jest lokalna waluta. Jednak po uzbieraniu jej odpowiedniej ilości możemy kupić karty. Część z nich otrzymujemy także za wykonywanie misji pobocznych. Już podstawowa talia daje nam tutaj sporo możliwości, a kolejne, odkrywane „asy w rękawie” mogą siać prawdziwe spustoszenie na polu bitwy.

Lost in Random - walka przy użyciu kart
Lost in Random - zagrywanie kart

Jak wspomniałem, w Lost in Random prowadzimy nie tylko nie-taką-bezbronną dziewczynkę, ale też towarzyszącą jej tajemniczą kość. Gdy już nadarzy się okazja do właściwej walki, będziemy trafiać z procy słabe punkty przeciwników, by z tych posypały się kryształy. Ładują one moc rzutu, więc co kilka udanych ciosów będziemy mogli cisnąć sześciennym towarzyszem. Wylosowane oczka określą, ile punktów rozdysponujemy na zagranie kart.

W tym właśnie momencie walka przybiera wymiar bardziej taktyczny. Czas na chwilę zamarza, dając nam wytchnienie od ciosów i uników. Przez kilka chwil możemy używać specjalnych akcji – obronnych, ofensywnych lub… naginających zasady gry. Tworzenie własnych talii i łączenie ich atutów to świetna zabawa. Bo co może być lepszego od wyczarowania magicznego miecza, zamknięcia przeciwników w bańce zamrażającej i do tego posłania w sam ich środek szalonej, wybuchowej kostki?

Lost in Random - zwolnienie czasu

Co ważne, opanowanie podstawowych sztuczek wcale nie jest trudne. Trzeba tylko zorientować się, które karty są naprawdę mocne. Przyznaję, że gdy miesiąc przed premierą otrzymałem do testów próbną wersję gry, stworzyłem kiepską talię, bo nie do końca wiedziałem co mi się przyda, a chciałem już na coś wydać zebrane pieniądze. Wskutek tego, potyczka z pierwszym bossem była dość męcząca. 

Gdy jednak dorwałem się do pełnej wersji Lost in Random, znałem już kilka sztuczek i przejście tych samych etapów na normalnym poziomie trudności było dla mnie dość proste, choć wciąż wymagało skupienia, zręczności i odrobiny szczęścia.

Lost in Random - Even i strażnik

Twórcy Lost in Random postarali się też o to, żeby walki nie były zbyt monotonne. Jasne, każda powtarza się według tego samego schematu: atakuj, aż naładujesz moc, wyczaruj broń, atakuj ze zwiększonymi obrażeniami, a potem powtórz wszystko od początku. Jednak niektóre lokacje dodają chociażby ruchome płoty, zmieniające obszar „areny” czy inne atrakcje, które polecam odkryć samodzielnie. Wspomnę tylko o niezwykle sympatycznej, prostej potyczce na… rymy. Jak widać, walka to nie tylko zręcznościowe klepanie w przyciski kontrolera. 

Porządek w świecie chaosu

Jestem pełen podziwu dla twórców, którzy potrafili tak stworzyć świat, by maksymalnie uzasadnić jego liczbowe uporządkowanie w królestwie Random. Gdy pierwszy raz przeszedłem z Jedynkowa do Dwumiasta, byłem oczarowany napotkanym dualizmem. Lustrzane odbicia, dwójka burmistrzów, budowa drugiego księżyca… wszystko ma tu jakiś pokrętny sens. 

Kolejne światy nie są wcale gorsze. Nie zdradzając zbyt wiele tajemnic wspomnę tylko o mojej „ulubionej” trójstronnej wojnie domowej, rzecz jasna w mieście Trójnomii. Potyczki rodzeństwa, w które wplątane są nawet pluszowe zabawki są równocześnie przerażające, jak i przezabawne.

Lost in Random - mapa

Spotykając kolejne postacie nie miałem wątpliwości, że niemal każda z nich gdzieś w głowie scenarzysty miała dokładnie rozpisaną osobowość. Gracze dostają tylko tyle informacji, ile potrzebują, ale zawsze czuć tu ukrytą głębię. Najlepiej rozpisana jest postać głównej bohaterki, a to głównie za sprawą świetnych dialogów. Lost in Random to gra liniowa, ale można wybierać wypowiedzi Even, które czasem będą pasować do wystraszonej dziewczynki, choć znacznie częściej wydadzą się ironiczne, zabawne lub wręcz bezczelne.

Co tu dużo mówić – pokochałem ten świat. A oprawa audiowizualna tylko mi w tym pomogła. Zdarza się, że rysunkowa grafika jest dla twórców wymówką, żeby jakieś elementy były niedopracowane, kanciaste lub stanowiły wyraz „artystycznej brzydoty”. W Lost in Random nie ma jednak kompromisów – tak jak historia jest baśniowa, tak oprawa jest po prostu bajeczna. 

Lost in Random - mroczny klimat wylewa się z ekranu

Muszę jednak przyznać, że całość jest dość ponura. Oczywiście, kolejne światy różnią się od siebie i po przekroczeniu bramy z trzema oczkami widać w końcu jaśniejsze niebo, z kolei za czwartymi wrotami roi się od kolorowych świateł. Jednak mimo wszystko, postarano się tu o mroczny nastrój, bo i sama historia jest niezbyt wesoła. Tym lepiej, że tę przyciężką atmosferę przełamują przezabawne dialogi i prowadzona przez nas para - „dziewczyna i chodząca kostka”, której nie da się nie polubić. Za utrzymywanie spójnej artystycznej koncepcji przez wszystkie światy twórcom należą się brawa. 

Muszę też wspomnieć o oprawie dźwiękowej. Bo choć muzyka Lost in Random jest naprawdę dobra, to jednak jeszcze bardziej urzekły mnie tutaj dialogi. Aktorzy głosowi zrobili kapitalną robotę. Na pochwały zasługuje zwłaszcza narrator i… dyrektor kreatywny studia, Olov Redmalm. Ten bowiem podczas wywiadu przyznał, że podłożył na próbę głos pod „gadającą kostkę”, a efekt był tak dobry, że przeszedł do finalnej wersji gry. Wszystkiego słucha się tak dobrze, że nie miałem ochoty przewijać przerywników filmowych.

Lost in Random - ciekawe dialogi

Lost in Random mogę określić dwoma słowami - niesamowita przygoda!

Lost in Random – czy warto kupić?

Lost in Random mogę określić bardzo prosto, dwoma słowami: „niesamowita przygoda”. A równocześnie, mógłbym o niej pisać przez wiele stron, nie będąc w stanie oddać całości jej magii i uroku. Mam wrażenie jakby trzy lata produkcji były jedną wielką burzą mózgów, gdzie co rusz ktoś mówił: „a może dodajmy jeszcze to?”. I zawsze wybierano najlepsze rozwiązania.

W efekcie Lost in Random to gra naprawdę wielowarstwowa. Już sama walka umiejętnie łączy element zręcznościowy z taktyką i losowością. Z kolei historia jest ponura, ale z olbrzymią dawką humorystycznych akcentów. A same opisywane sześć światów stanowią materiał na kilka intrygujących opowieści. Najważniejsze jednak, że całość doskonale ze sobą współgra.

Jeśli więc macie ochotę na coś nowego, sięgnijcie po Lost in Random. Tak, jest to pozornie zwykła historia o dwóch dziewczynkach. Owszem, stawia na nowy, choć powtarzalny schemat walki. I rzeczywiście, może wydawać się raczej ponura. Jednak w jakiś sposób wspierani przez Electronic Arts Szwedzi z Zoink Games stworzyli magiczną mieszankę. Niech ich czary udzielą się także wam, bo naprawdę warto!

Lost in Random - nietuzinkowa para bohaterów

Opinia o Lost in Random [Playstation 5]

Plusy
  • przepiękna oprawa audiowizualna,
  • wciągająca i pomysłowa historia,
  • duża dawka humoru w dialogach,
  • postacie, które można polubić,
  • system walki to coś totalnie nowego
Minusy
  • gdy źle zaczniesz (kupisz złe karty), może być trudno,
  • brak polskiej wersji językowej

Ocena końcowa

96% 4.8/5

  • Grafika:
    • 4.5 / Dobry plus
  • Dźwięk:
    • 5.0 / Bardzo dobry
  • Grywalność:
    • 4.5 / Dobry plus

  • Wyróżnienie "Super Produkt" - benchmark.pl

Grę Lost in Random na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od polskiego wydawcy gry - firmy Electronic Arts Polska

Komentarze

1
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    greghostor
    0
    Kupcie mi PS5 to zobaczę.