
Netflix w swojej ofercie ma tak szeroką bazę filmów, która w dodatku szybko się zmienia, że nie zawsze można liczyć na pomoc algorytmu w wyborze dobrego filmu. Idziemy zatem z pomocą i wybieramy 10 najlepszych filmów sci-fi, które aktualnie możemy tam obejrzeć.
Filmy sci-fi na Netflix? Jest z czego wybierać
Czasem mówi się, że życie pisze najlepsze scenariusze, ale ubiegły rok pokazał, że lepiej jednak zostawić tę robotę specjalistom od branży filmowej. Tak będzie zdecydowanie bezpieczniej dla wszystkich. W końcu lepiej oglądać apokalipsę w bezpiecznym kinowym fotelu lub na swojej własnej sofie, niż doświadczać jej na własnej skórze.
Jeśli podzielacie nasze zdanie, a przy okazji jesteście fanami fantastycznych i futurystycznych klimatów, to mamy dla was zestawienie najlepszych filmów SF, które w tym momencie można obejrzeć na Netflixie. Nie musicie spędzać długich minut na przeglądaniu dziesiątek produkcji, zebraliśmy najciekawsze z nich.
Tak na marginesie, to sci-fi jest jedną z tych kategorii filmowych, w których Netflix jest szczególnie mocny, jest SF, dlatego trochę nam zajęło przygotowanie tej listy. Wam nie pozostaje nic innego, jak tylko usiąść wygodnie na kanapie i włączyć dobry film.
Najlepsze filmy SF, które można zobaczyć na Netflix w 2021 roku:
Blade Runner 2049 - lepszy od oryginału
Jeśli z jakiegoś powodu macie możliwość obejrzenia wyłącznie jednego filmu z poniższej listy, to niech to będzie właśnie Blade Runner 2049. Kontynuacja kultowej produkcji Ridleya Scotta nie tylko nie zawiodła oczekiwań, ale dla wielu (w tym niżej podpisanego) okazała się nawet lepsza od oryginału (tak możecie dać wyraz oburzeniu w komentarzach). W filmie Dennisa Villeneuve'a zagrało po prostu wszystko. Scenariusz trzyma się w ryzach, zwroty akcji zaskakują, mroczna wizja przyszłości niepokoi swą autentycznością, a nostalgia i sentyment pobrzmiewa tam, gdzie powinny. Całość spinają fantastyczne efekty specjalne i ścieżka dźwiękowa. Wszystko nawiązuje do oryginału, ale jednocześnie podąża własną drogą. Tak powinno się robić kontynuacje.
Matrix - Keanu zanim został Srebrnorękim
Kolejną propozycją jest nie mniej kultowy Matrix. To pod wieloma względami przełomowy film. Przywrócił modę na klimat science fiction, zachwycił efektami specjalnymi, które nawet po dwudziestu latach robią wrażenie, a przede wszystkim ugruntował pozycję Keanu Reevesa, jako człowieka od cyberpunku. Kto wie, może gdyby nie Matrix, nie mielibyśmy okazji zagrać w Cyberpunk 2077 i poznać losy Johnnego Silverhanda? Pewnie każdy widział już Matrixa nie raz, ale warto sobie przypomnieć raz jeszcze, zwłaszcza że prace nad kontynuacją oryginalnej trylogii już trwają.
Mad Max: Na drodze gniewu - 120 minut nieprzerwanej akcji
Kolejny po Blade Runnerze przykład, że nie trzeba się bać powrotu do filmowych klasyków. Trzeba tylko mieć sensowny pomysł na kontynuację i środki na jego realizację. W najnowszej odsłonie przygód Szalonego Maksa w tytułową postać wcielił się Tom Hardy i godnie zastąpił Mela Gibsona. Wprawdzie fabułę można skrócić do zdania "Hobbit, czyli tam i z powrotem", ale cóż to jest za podróż. Akcja nie zwalnia przez bite dwie godziny, a widz jest świadkiem spektakularnych ewolucji, wizualnych majstersztyków i absurdalnych postaci w rodzaju gitarzysty z płonącym instrumentem (to trzeba zobaczyć!).
Jestem legendą - strach w wielkim mieście
Nieco zwalniając tempo, ale pozostając w post apokaliptycznym klimacie, przenosimy się do Nowego Jorku. Metropolia (podobnie jak reszta świata) została spustoszona przez zmutowany wirus, który zmienił ludzi w agresywne potwory. Brzmi sztampowo, ale jednak w tej historii jest coś więcej niż tylko Will Smith stawiający czoło niebezpieczeństwom. Może to atmosfera serii gier "The last of us", może zgrabnie napisany scenariusz, a może przekonująca wizja wyludnionego świata, który jednocześnie jest tak podobny do tego, który znamy, a zarazem tak diametralnie od niego różny. Acha, jeśli ktoś jest ciekaw, to w sieci można znaleźć alternatywne zakończenie tej historii. Gratka dla fanów "co by było gdyby".
Interstellar - czarną dziurą przez galaktykę
Ten film warto obejrzeć, chociażby po to, aby zobaczyć, jak wygląda czarna dziura. Drugim powodem jest przystępne wyjaśnienie paradoksu względności czasu, wcale nie biegnie dla wszystkich z taką samą prędkością. Oprócz tego mamy tutaj podnoszącą na duchu historię o tryumfie ludzkiego umysłu, potencjale tkwiącym w człowieku oraz sile miłości. Poza tym Interstellar można też oglądać jako kolejny film z cyklu "zorganizujmy kosztowną wyprawę, aby uratować Matta Demona" (do serii należą m.in. "Szeregowiec Ryan" oraz "Marsjanin"). Czy ktokolwiek potrzebuje więcej powodów?
Na skraju jutra - Dark souls z Tomem Cruisem
Przyznaję się bez bicia, że uwielbiam film "Dzień świstaka", czyli historię Billa Murraya przeżywającego ciągle ten sam dzień. Trochę to przypomina pandemiczne czasy kwarantanny i społecznej izolacji, tylko ma zdecydowanie więcej uroku. Ale do meritum. "Na skraju jutra" zbudowany jest podobnie, tylko akcji jest zdecydowanie więcej. Główny bohater również utknął w czasowej pętli, ale by się z niej wyrwać musi pokonać armię kosmitów pustoszących ziemię. Jest efektownie, trochę zabawnie, trochę strasznie, trochę patetycznie, a przede wszystkim jest biegający Tom Cruise.
Jestem matką - wychowane przez roboty
Kolejna propozycja to oryginalna produkcja Netflixa "Jestem matką". Co powiecie na historię ludzkiego dziecka wychowywanego przez sztuczną inteligencję? Czy zmechanizowana opiekunka (tytułowa Matka) będzie w stanie przekazać jej emocje, zachowania i prawdziwie ludzkie odruchy? Czy w momencie spotkania z prawdziwym człowiekiem dziewczyna będzie w stanie się odnaleźć? I co tak naprawdę decyduje o naszym człowieczeństwie? Sporo pytań, jak na rozrywkowy film na platformie streamingowej, ale uwierzcie mi na słowo, że twórcy nie popadają w banały, a opowiedziana przez nich historia wciąga i intryguje.
Odkrycie - co jest po drugiej stronie?
Kolejnym filmem stawiającym odważne i intrygujące pytania jest "Odkrycie". Któż nie chciałby dowiedzieć się, czy istnieje życie po śmierci. Grany przez Roberta Redforda naukowiec twierdzi, że znalazł ostateczny dowód na istnienie "drugiej strony". Spróbujcie wyobrazić sobie, jak takie odkrycie zmieniłoby oblicze tej ziemi? Co stałoby się z religią? I po co męczyć się na ziemskim padole, skoro można w łatwy sposób przenieść się do lepszego świata? Z pewnością byłaby to kusząca perspektywa dla wielu osób. "Odkrycie" sprawnie buduje atmosferę, nawet pomimo tego, że akcja nie pędzi do przodu na złamanie karku. Stopniowo buduje napięcie i dąży do finału, który z widzem pozostaje po seansie i skłania do refleksji.
Black mirror: Bandersnatch - ty decydujesz, co się stanie
Kolejny film do prawdziwe SF, ale nie ze względu na tematykę i fabułę, ale wykonanie. To pierwsza prawdziwie interaktywna produkcja, jaką możecie zobaczyć. A w zasadzie powinienem napisać - w jakiej możecie wziąć udział. W kluczowych momentach historii musimy bowiem zdecydować, co zrobi główny bohater. W zależności od naszego wyboru akcja potoczy się w określony sposób. Czasem popędzi do przodu, a czasem zabrnie w ślepy zaułek i będziemy musieli cofnąć się do momentu decyzji. Pozornie wszystko będzie takie samo, ale nie do końca, bowiem decyzje (nawet te w wymazanych ścieżkach) zachowają pewny wpływ na losy bohatera. Uff, brzmi skomplikowanie, ale cóż zrobić - taki to właśnie film! Chce się do niego wracać, aby eksplorować kolejne ścieżki zmierzające do zupełnie innego finału. Czy tak właśnie będzie wyglądać przyszłość przemysłu filmowego?
Diuna - piękna katastrofa
Ostatni film w tej edycji zestawienia może wiele osób zaskoczyć, ale cóż, takie prawo redaktora wybierającego. Diuna w interpretacji Davida Lyncha miała wszelkie powody do tego, aby zostać kultową. I poniekąd się nią stała, ale nie z powodu tego, jak świetnie udało się ją nakręcić, ale jak bardzo nie wytrzymała próby czasu. Czasem po prostu trzeba obejrzeć coś, co pasuje do określenia "jaka piękna katastrofa". Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że nowa wersja, nad którą pracuje Dennis Villeneuve (ten od wskrzeszonego Blade Runnera), podoła wysokim oczekiwaniom fanów pustynnej planety.
TOP 10 filmów SF - lista aktualizowana na bieżąco
Jak wszyscy wiemy, biblioteka filmów na platformach streamingowych nie jest stała i praktycznie z miesiąca na miesiąc ulega zmianom. Dlatego powyższa lista obejmuje tytuły, które w momencie publikacji artykułu były dostępne na polskiej wersji Netflixa. Z tego powodu brakuje kilku tytułów, które jeszcze niedawno byłyby pewniakami do umieszczenia w TOP 10, albo chociaż symbolicznej wzmianki. Nie martwcie się jednak - będziemy tę listę systematycznie aktualizować.
Zachęcamy też oczywiście do komentowania i podrzucania swoich propozycji. W końcu, o czym dyskutować, jeśli nie o gustach?!
Oto co jeszcze może Cię zainteresować:
Komentarze
34"Black mirror: Bandersnatch " - z serii "Black Mirror" kilka miało ciekawe pomysły "Metalhead", "Nosedive", "Arkangel". "Bandersnatch" był raczej odtwórczy, może wniósł coś ciekawego dla ludzi, którzy nie znają w ogóle gier tekstowych.
Jak dla mnie wciąż mocną pozycję ma pierwsza część Matrixa i z nowszych pozycji "Interstellar".
Wszystkie te filmy już oglądałem w zeszłym roku na Netflix...!!!!
Reszta to raczej filmy klasy 2 w porównaniu z Matrix.
Chyba najgorszym gniotem jest Interstellar...na nim usnołem...
Jeśli chodzi o S/F to jedyne dwa filmy jakiem mam w pamięci z ostatnich lat to mistrzostwo świata - Moon i Pasażerowie ! To dwa mega filmy SF których nie ma na liście a które biją wszystkie oprócz kalsycznego...Matrixa :)