Gry

Polska na Mistrzostwach Świata

przeczytasz w 2 min.

Przygoda Polaków z Mistrzostwami Świata rozpoczęła się stosunkowo wcześnie, bo już w 1938 roku, na trzecim Mundialu we Francji. Turniej od samego początku rozgrywany był systemem pucharowym, a nam nie dopisało szczęście, bo po niezwykle emocjonującym meczu przegraliśmy 5-6 z Brazylią. Wielkim bohaterem spotkania był Ernest Wilmowski, który zdobył w tym spotkaniu aż cztery bramki. Nie jest on jednak szczególnie mile wspominany przez kibiców, bo od 1941 roku postanowił grać dla III Rzeszy.

Na kolejny występ w Mistrzostwach Świata czekaliśmy - dosłownie - lata. Ostatecznie udało się zakwalifikować do turnieju dopiero w 1973 roku, po słynnym do dziś meczu na Wembley. Na Mundial rozgrywany rok później w RFN pojechaliśmy jako drużyna outsiderów, choć dwa lata wcześniej zdobyliśmy olimpijskie złoto, ale grająca piękny, ofensywny futbol ekipa Kazimierza Górskiego szybko zdobyła serca graczy. Rozgromiliśmy 7-0 Haiti, pokonaliśmy także Argentynę, Włochy, Szwecję, Jugosławię, by w końcu zatrzymać się na zespole RFN. Ostatecznie zajęliśmy trzecie miejsce w decydującym meczu, ogrywając wielką Brazylię 1-0.

Turniej przyniósł narodziny panteonu legend rodzimego futbolu, które do dziś czerpią liczne korzyści z uzyskanej wówczas popularności. Wprawdzie z powodu restrykcyjnej polityki PRL żaden z nich nie zrobił imponującej kariery w czołowych europejskich ligach, to piłkarze tacy jak Grzegorz Lato, Henryk Kasperczak czy Andrzej Szarmach do dziś kojarzeni są przez wszystkich kibiców w kraju, a gdzieniegdzie i poza jego granicami.

W 1978 na Mistrzostwach w Argentynie, na które jechaliśmy w roli faworytów (!), Mundial rozgrywany był w specyficzny sposób - dwóch kolejnych grup. Z pierwszej Polacy wyszli na pierwszym miejscu remisując jedynie z potężnym RFN, w drugiej grupie niestety szans nie dała im zarówno Argentyna, jak i Brazylia. Zbigniew Boniek i Grzegorz Lato wbili po dwie bramki, a Jackowi Gmochowi, który wystąpił w roli selekcjonera, zapewne nie było do śmiechu i podał się do dymisji.

Rok 1982 i Mistrzostwa w Hiszpanii nieco nieoczekiwanie i chyba troszkę bez takiej satysfakcji jak w 1974 roku przyniosły Polsce ponownie trzecie miejsce. Polacy wiedzeni przez Zbigniewa Bońka w półfinale przegrali z Włochami i musieli zadowolić się wygraną nad Francją 3-2 w meczu o medal. W roli szkoleniowca naszej reprezentacji wystąpił Antoni Piechniczek. Cztery lata później - w bardzo podobnym składzie - pojechaliśmy do Meksyku, gdzie po wyjściu z grupy i wbrew wynikowi dość dobrym meczu Polaków zgromiła Brazylia - 4-0! Polska na 16 lat pożegnała się z Mistrzostwami Świata.

Awans do Mundialu rozgrywanego w Korei Południowej i Japonii spadł na nasz naród nieco nieoczekiwanie. Nie byliśmy faworytami eliminacji, w grupie z Ukrainą i Norwegią, a mimo to dzięki wsparciu Nigeryjczyka Emmanuela Olisadebe udało się awansować. Trener Jerzy Engel zapewniał - "Na pewno wyjdziemy z grupy, a potem? Kto wie?!". Z grupy nie wyszliśmy, ośmieszyła nas Korea Południowa i Portugalia, pokonaliśmy jedynie 3-1 Stany Zjednoczone, a na osłodę w pamięci pozostało ekstrawaganckie wykonanie hymnu narodowego.

Ostatni Mundial, w którym do tej pory zagrała Reprezentacja Polski, to ten z 2006 roku w Niemczech. Pod wodzą Pawła Janasa biało-czerwoni rozegrali tylko trzy mecze grupowe, żartobliwie określane rutyną "meczu otwarcia, meczu o wszystko i meczu o honor". Reprezentanci wiedzeni przez Euzebiusza Smolarka, Macieja Żurawskiego czy Jacka Krzynówka przegrali z Ekwadorem, Niemcami oraz - wpisując się w schemat - zdobyli honorowe trzy punkty pokonując Kostarykę.