• benchmark.pl
  • Netflix
  • Jak zepsuć całkiem dobry serial? Netflix potrafi! Recenzja serialu The Umbrella Academy sezon 3
Jak zepsuć całkiem dobry serial? Netflix potrafi! Recenzja serialu The Umbrella Academy sezon 3
Filmy / seriale / VOD

Jak zepsuć całkiem dobry serial? Netflix potrafi! Recenzja serialu The Umbrella Academy sezon 3

przeczytasz w 4 min.

Seriale na podstawie komiksów biją ostatnio rekordy popularności. Disney+ przejął Marvela, zostawiając Netflixa w tyle. Czy powracający trzeci sezon The Umbrella Academy ma szanse konkurować z produkcjami Disney’a? Czy może to już ostatni krzyk tonącego? O tym w naszej recenzji.

 Z deszczu pod rynnę - The Umbrella Academy w akcji

Disney plus rozbił bank debiutując w naszym kraju. Już na start dostaliśmy dwie mocne produkcje takie jak "Moon Knight” czy hit prosto z kin - Doktor Strange w multiwersum obłędu. Netflix stara się ratować jak może serwując nam kolejny sezon Stranger Things (który, jakby nie patrzeć zdominował rankingi) i Akademii Umbrella (The Umbrella Academy). Mimo to propozycje Netflixa coraz słabiej wyglądają na tle konkurencji, zwłaszcza że ostatnio dość dużo słuchać o kontrowersyjnych pomysłach na zakazanie współdzielenia kont na tej platformie czy wprowadzenie tańszego abonamentu z reklamami.

No ale pomysły pomysłami, oczywiście mogą się wydawać absurdalne, ale dopóki nie będą wcielone w życie nie warto się nimi przejmować. Można mieć jednak do Netflixa pretensje, i wiele osób o to je ma, że zbyt często w ich produkcjach widzimy nadmierne epatowanie poprawnością polityczną. No bo jak inaczej nazwać tak absurdalne pomysły jak czarnoskóra kobieta będąca Jarlem wioski w Wikingowie Valhalla, czarnoskóra królowa Anglii w “Bridgerton” czy cała jakże wspaniała obsada w Wiedźminie. Stacja zanotowała ostatnio spory spadek oglądalności, co świadczy o pewnych gustach widzów. Jak na to zareagowały władze Netflixa? No jak? Tego dowiecie się czytając nasza recenzję The Umbrella Academy.

Oops!...I Did It Again, czyli Akademia Umbrella ponownie ratuje świat

Na powrót bohaterów tego serialu musieliśmy poczekać aż dwa lata. Trzeci sezon rozpoczyna się jednak dokładnie w momencie, w którym skończyła się poprzednia seria. Warto więc przed seansem przypomnieć sobie ostatnie odcinki. A tym którym nie chce się wracać do starych epizodów przypominamy, że pod koniec drugiego sezonu, po powstrzymaniu apokalipsy, członkowie Akademii Umbrella opuścili Dallas z 1963 roku i wrócili do współczesności. No i fajnie, no i nareszcie czas na upragnione wakacje…No nie. Działania The Umbrella Academy naruszyły bowiem kontinuum czasowe.

W skrócie oznacza to, że nic nie jest takie jak powinno. W domu naszych bohaterów swoją siedzibę ma Akademia Jaskółka, której członkowie, co najważniejsze, mają pełną kontrolę nad swoimi zdolnościami i zdecydowanie lepiej radzą sobie jako zespół. Nie mają też zamiaru tolerować konkurencji.  Co gorsza, to jeszcze nie koniec kłopotów. Okazuje się bowiem, że matki naszych bohaterów w tej linii czasowej nie żyją, Allison nie ma córki, a na domiar złego całą ludzkość czyha niebezpieczeństwo z jakim nigdy „Parasolki” nie miały do czynienia.

The Umbrella Academy sezon 3 - Akademia Jaskółka

Na jedno kopyto

Pierwszym problemem z jakim zmaga się trzeci sezon The Umbrella Academy jest traktowanie naszych bohaterów jak idiotów. Powielono tu ten sam schemat mimo nadciągającego (i to kolejnego już) końca świata. Na początku nikt się tym nie przejmuje i zajmuje się własnymi problemami. Czyli co?! Nasi bohaterowie są aż tak głupi, że nie uczą się na błędach?

Może jeszcze jakoś by to przeszło, gdyby te wątki były ciekawie zrealizowane. Scenarzystom zabrakło jednak pomysłu na prowadzenie większości postaci, które dosłownie kręcą się w kółko, w dodatku po maksymalnie kilku lokacjach.  

The Umbrella Academy sezon 3 - nowa ekipa i stara ekipa

Romans Luthera i Sloane to taka trochę słaba kalka Romea i Julii. Dramatyczny wątek Allison, która straciła córkę jest tak nudny, że prędzej będziecie ziewać niż odczuwać jakiś żal w związku z tym co ją spotkało. Historia Klausa, który walczy na siłę o uczucia przybranego ojca - Reginalda Hargreevesa też nie pomaga, ale tutaj chociaż zdarzy się kilka zabawnych momentów, które wywołają uśmiech na Waszej twarzy.

Najlepiej na tle tego wszystkiego wypada Diego, który nagle dowiaduje się, że jest ojcem i musi sobie poradzić z wychowaniem syna. Wszystkie sceny poruszające ten wątek wypadły naprawdę ciekawie i przekonująco.

The Umbrella Academy sezon 3 - Allison, Diego i Klaus

Czarna owca w stadzie

Netflix popełnił w Akademii Umbrella dwa największe błędy. Po pierwsze postanowiono, że główną oś fabularną stanowić będzie Vanya Hargreeves grana przez Elliota Page (wcześniej znanego jako Ellen Page). Sam aktor (aktorka?) gra naprawdę przeciętnie, co powoduje, że większość scen z nim chcemy po prostu przewinąć, aby się nie męczyć.

Drugi błąd i może najważniejszy to… zmiana płci naszej bohaterki na ekranie. Tak dobrze czytacie - Vanya Hargreeves postanowi zostać Wiktorem. Pewnie miało być to takie mrugnięcie oka do samego Elliota - bo wiecie, miał niedawno coming out – to czemużby nie zrobić to samo w serialu? Fajnie, prawda? No nie, nie za bardzo!

The Umbrella Academy sezon 3 - Elliot Page jako Wiktor

Po pierwsze zabieg ten spowodował, że głównym motywem serialu uczyniono nie walkę z wyższym złem czy rozpacz za utraconym dzieckiem, a transgenderowy wątek, który miał nas chyba uwrażliwić na losy osób LGBTQ+. Po drugie - dla mnie tym bardziej świadczy to o słabym kunszcie aktorskim Elliota Page. Bo jeśli faktycznie jest tak dobrym aktorem, za jakiego do tej pory go brano, to mógłby spokojnie grać Vanye do końca kręcenia serialu.   

A tak dostajemy produkcje, w którym większość czasu „antenowego” oddano słabemu aktorowi. Co gorsze, jego wątek, nazwijmy to płciowy, skraca do minimum na przykład występ Aidana Gallaghera (numer pięć), a przecież grana przez niego postać jest najciekawszą w całym serialu.

The Umbrella Academy sezon 3 - numer 5 i Klaus

Akademia Umbrella - czy warto obejrzeć?

Wiecie co? To naprawdę jest trudne pytanie. Trzeci sezon The Umbrella Academy jest niby dokładnie tym samym co zaserwowali nam twórcy w poprzednich seriach - czarną komedią akcji o ratowaniu świata. I gdyby było to dobrze zrealizowane pewnie bym się nie czepiał. Nowa Akademia Umbrella wycięła jednak to co najlepsze w poprzednich dwóch sezonach - sporą dozę akcji i czarnego humoru na rzecz na siłę wciskanych wątków LGBTQ+.

Przyznam szczerze, że dotrwałem do końca głównie dlatego, że naprawdę zaciekawiła mnie historia Diego i jego ojcostwa. Jeśli trzeci sezon Akademii Umbrella miał być odpowiedzią Netflixa na premierę Disney Plus to niestety chyba jesteśmy właśnie świadkami początku końca tego serwisu.

The Umbrella Academy sezon 3 - ekipa

Ocena serialu The Umbrella Academy sezon 3:

  • znani i lubiani bohaterowie powracają
  • to nadal przyjemne połączenie akcji i czarnej komedii 
  • wątek Diego i jego przyszywanego syna
  • ciekawie ukazana alternatywna wersja Akademii
     
  • zbyt duża ilość czasu poświęcona historii zmiany płci przez Vanye w Wiktora kosztem wątków innych, ciekawszych bohaterów
  • słabe aktorstwo Elliota Page'a (dawniej Ellen Page)
  • mało ciekawe wątki poboczne naszych bohaterów (poza Diego i jego synem)
  • zdecydowanie mniej akcji i czarnego humoru niż w poprzednich sezonach
  • schematyczne i powielające zachowania naszych bohaterów w poprzednich części
  • wciskana na siłę polityczna poprawność robi się już nudna

Ocena końcowa

40% 2/5

Komentarze

29
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Lonnger
    5
    Dla mnie tego Page mogło by w ogóle nie być... Już w sezonie pierwszym jego gra aktorska to była katastrofa. W drugim również nuda. Mam wrażenie, że scenarzyści kompletnie nie potrafią napisać dla tej postaci dobrej historii, a jest to kluczowa postać dla poprzednich sezonów. Informacja o braku dłuższego czasu dla numeru pięć bardzo mnie smuci, bo tak naprawdę to dla mnie to ta postać dźwiga cały serial. Bez niego reszta aktorów czy wątków jest strasznie płytka i miałka.
    • avatar
      Kanayoness
      4
      Autor mógł oszczędzić ludziom czasu i napisać po prostu, że istnienie ludzi trans przyprawia go o ból zadu, zamiast próbować to maskować za pomocą zakłamywania rzeczywistości.

      Serial poświęca tematowi, który w transfobiczbych urojeniach autorzyny jest "głównym wątkiem serialu" raptem trzy sceny w pierwszych dwóch odcinkach. Najpierw coming-out Viktora przed większością rodziny, potem scena jak Luther się o tym dowiaduje bo przegapił powyższą scenę bo był na herbatce u jaskółek i scena później jak Luther i Diego gadają o tym z Viktorem.

      I poza Lutherem, który chciał zorganizować z tego powodu imprezę (za co został wyśmiany przez Diego) cała reszta rodzeństwa zareagowała jedynie na poziomie "Aha, OK" i tyle było w temacie.

      W porównaniu, wątek z udawanym synem Diego (który wbrew peanów autora był absolutnie denny, bo skończył się na niczym i był tylko przystawką do prawdziwego wątku pomiędzy Lilą a Diego) ciągnął się przez pół sezonu a robiony na hop siup ślub między Sloan i Lutherem pochłonął cały odcinek.

      Ale nie, to kilka zdań na temat Viktora to "główny wątek serialu". Autor zapewne jest jedną z tych jednostek, które próbuje potem ludziom wciskać kit, że totalnie nie ma nic przeciwko osobom LGBT w filmach i serialach i tylko wciskanie takich wątków "na siłę" mu przeszkadza.

      Ale w rzeczywistości bycie postacią LGBT "nie na siłę" jest barierą nie do przeskoczenia, bo tak na prawdę problemem jednostek pokroju autora problemem są postacie (i, nie czarujmy się, osoby) LGBT jako takie i każda z nich jest "na siłę". Nawet jeśli do "udowodnienia" takiego stanu rzeczy potrzeba kompletnego wyolbrzymiania i naginania wydarzeń, gdzie nawet postać, której tożsamość płciowa została potraktowana jako zupełnie normalna rzecz nad którą nie ma sensu się rozwodzić magicznie staje się "głównym wątkiem".

      Najśmieszniejsze w tym jest to, że to nawet nie jest główny wątek Viktora. Serial znacznie bardziej skupił się najpierw na problemie Harlana a potem na konflikcie z Allison.

      I nawet wtedy żaden z tych wątków nie jest najbardziej istotny dla fabuły sezonu. Five i Claus byli znacznie bardziej zaangażowani w główny wątek. Dotyczy się to również Diego, Allison (co prawda na końcu) a nawet nowego Bena.
      • avatar
        kitamo
        4
        Nie bardzo rozumiem tego pełnego wywodów i spoilerów artykułu.
        Jeśli kogos (tak jak autora) rażą czarnoskórzy czy też osoby transseksualne w filmach to stanowczo powinien napisać że nie podoba mu się bo nie jest hetero i wszystko co inne traktuje na NIE.

        Epatowanie tym przez cały artykuł jest po prostu oznaką braku obiektywizmu i zauroczenia nad jednym wątkiem w filmie i przypisania mu całego sensu serialu.
        No słabe to jak diabli bo takie rzeczy to mozna sobie pisać na swoim blogu a nie jako recenzje całego serialu.
        • avatar
          danielunio
          3
          Weź się chłopie lepiej zastanów nad sobą, a nie "recenzje" piszesz, bo czytając te twoje wysrywy nóź się w kieszeni otwiera.
          • avatar
            saser
            2
            Nie mam nic przeciwko LBGT ale na litość boską po co w prawie każdym serialu Netflix to wciskać!? Gdyby to miało jakis glebszy sens dla fabuły, to rozumiem. W tym przypadku nie miało zadnego sensu. Generalnie jestem rozczarowany serialem. Ratuje go tylko postać Klausa i nr. 5.
            • avatar
              Wenezo
              2
              A co to za epika łacha
              • avatar
                Krzysiak_PL_GDA
                1
                Mi się zakończenie podobało i mam nadzieje że nie będzie kontynuacji :)
                • avatar
                  astralvcid
                  1
                  Co za okropna recenzja. Dziwi mnie, że komuś takiemu pozwolono w ogóle je pisać.
                  • avatar
                    TzOk83
                    1
                    Jak dla mnie może i najbardziej nudny, ale też i najbardziej strawny sezon Akademii Umbrella. Najlepsza rola i najciekawsza postać sezonu, to Lila Pitts, grana przez Ritu Aryę. Postać Klausa wreszcie nie jest denerwująca i nabiera jakiegoś sensu. Wątku Vanii/Wiktora mogłoby nie być, postać Wiktora nie odgrywa większej/żadnej roli, epizod wciśnięty na siłę.
                    • avatar
                      AxisMort
                      0
                      Szczerze? Zgadzam się z tym co napisał autor; pamiętam pierwszy sezon, który podobał mi się niemiłosiernie. Na początku Vanya wydawała się być strasznie tajemnicza, potem zaś zaczęła (aż w końcu zaczął) bardziej przypominać flaki z olejem. Rozwlekany wątek płci aktora jest według mnie totalnie na siłę i za mocno się produkcja na nim skupia; do samego aktora nic nie mam, sam jestem ze środowiska LGBT i szczerze mi też przeszkadza fakt, że ten serial jak i Netflix tak mocno brną w tę politykę poprawności. Po Stranger Things usunąłem netflixa i to chyba była najlepsza opcja
                      • avatar
                        Fiona
                        0
                        szacun. Za długość Waszego życia. Ja niestety nie będę żyć 400 lat także z seriali dość dawno zrezygnowałam. Żaden nie był wart swojego czasu...
                        • avatar
                          piterk2006
                          -1
                          Ja nadal nie rozumiem dlaczego ludzi którzy chcą uciąć sobie rekę/nogę (bo mentalnie uważają się za inwalidów) uznaje się za wariatów, a osoby kaleczące się i obcinające lub dorabiające genitalia (bo mentalnie uważają się za inną płeć) uznaje się za zdrowych. Chyba za słabo mnie wyedukowano w tym temacie...
                          Dawniej w przypadku zaburzeń płci była edukacja i psychoterapia. Chyba, że ktoś miał zaburzenie genetyczne i był dwupłciowcem to mógł wybrać. Teraz po prostu zmienia się płeć wedle zachcianek (chorego?) mózgu. Ciekawe jak długo potrwa ten trend i na czym ostatecznie stanie.

                          P.S. Już na nic nie czekam bo seriale to ostatnio pasmo rozczarowań, podobnie jak rynek gier przez ostatnie 5 lat.