Lustrzanki

Wojny systemowe

przeczytasz w 3 min.

Wybór obiektywu i korpusu to wybór systemu. Każdy znaczący na rynku producent oferuje własne rozwiązania, które nie są kompatybilne z innymi. Nie założymy obiektywu Nikona do aparatu marki Canon, nie błyśniemy lampką Minolty z korpusu Pentaxa. Każdy producent tworzy swój kompletny system aparatów, obiektywów, lamp błyskowych i akcesoriów. Jeśli ktoś skompletował sobie rozbudowany system jakiegoś producenta, wówczas przejście do innego systemu będzie bardzo niekorzystne finansowo - trzeba sprzedać wszystko (ze sporą stratą), trzeba kupić wszystko.

Od niedawna mamy na rynku prawdziwe bogactwo, jeśli chodzi o amatorskie systemy lustrzanek cyfrowych. Potentaci: Canon i Nikon nie są jedyni, choć najpopularniejsi. Ale swoich zwolenników ma też Pentax (seria *ist D), Olympus (nowy E-System), a zwłaszcza Konica-Minolta i jej Dynaxy 7D i 5D. Jest w czym wybierać, ale co możemy tutaj doradzić?

Wybór systemu to sprawa niekiedy bardzo indywidualna - może ktoś w rodzinie lub wśród znajomych ma lustrzankę analogową lub cyfrową z kilkoma obiektywami? Byłaby to duża oszczędność na starcie - możliwość wypożyczenia rzadko używanego teleobiektywu lub lampy błyskowej.

Jeśli mamy zamiar w przyszłości dużo eksperymentować, szukać tanich szkieł na rynku wtórnym, wówczas wskazane byłoby wybrać któryś z najpopularniejszych systemów. Nikon chwalony jest za swój pomiar światła oraz w miarę tanie i dobre obiektywy amatorskie. Canon to największy wybór korpusów i akcesoriów, największy rynek wtórny.

Z kolei Minolta stawia na stabilizację matrycy, dzięki czemu możliwe jest uzyskanie ostrych zdjęć w złych warunkach oświetleniowych. Inni producenci mają swoje rozwiązania stabilizacji obrazu, ale stosowane tylko w niektórych (droższych) obiektywach. Minolta to stabilizacja matrycy, działająca dla każdego szkła, co docenia wielu użytkowników.

Pentax stawia na pełną wsteczną kompatybilność ze starszymi, ale świetnymi i tanimi obiektywami. Wyróżnia się też nowy E-System Olympusa, z dobrymi korpusami, amatorskimi obiektywami o mniejszych gabarytach niż pozostałe systemy.

Trzeba zrozumieć, jakie możliwości stwarza przed nami system - obojętnie który wybierzemy. Na początek kupujemy aparat z podstawowym obiektywem, uczymy się obsługi sprzętu, poznajemy jego zalety, próbujemy omijać wady. Robimy coraz lepsze zdjęcia, a nasze zainteresowania fotograficzne powoli się kształtują... i sprzęt zaczyna nas ograniczać. Wymieniamy więc podstawowy, przeciętnej jakości obiektyw na coś lepszego, o większej jasności lub z dodatkową stabilizacją obrazu. Kupujemy amatorski długi zoom, o górnym zakresie 300 lub 400 mm i wybieramy się w plener upolować ptaszka lub sarenkę. Sprawiamy sobie obiektyw macro o skali odwzorowania 1:1, aby podglądać życie mrówek, motylków i pszczółek. Ewentualnie wchodzimy w posiadanie szkła portretowego i zapraszamy na sesje zdjęciowe modelki lub modeli. Za jakiś czas uzupełniamy zestaw o lampe błyskową, statyw zwykły i oświetleniowy, sprzęt studyjny, obudowę podwodną, wizjer kątowy, uchwyt pionowy, całą baterię filtrów fotograficznych, blendy, foto-bank, następne obiektywy, torby foto...

Sporo tego, prawda? Właśnie wtedy ujawnia się siła systemu - owe zakupy możemy sobie dowolnie rozłożyć w czasie, możemy pominąć zupełnie niektóre składniki, a inne kupić najlepsze, jakie są dostępne na świecie - o ile tylko nas stać. Dzięki niezależnym producentom nie jesteśmy skazani na bardzo drogi sprzęt firmowy (marka kosztuje), ale możemy znaleźć na rynku o wiele tańsze, a jakościowo dobre lampy i przede wszystkim obiektywy. Niezwykle rozbudowany światowy rynek sprzętu używanego umożliwia łatwą sprzedaż obiektywów, które przestały nam odpowiadać, przy czym największy wybór to oczywiście marki Canon i Nikon.

Obserwując ceny profesjonalnych obiektywów można się załamać - ceny zaczynają się od 4 lub 5 tysięcy złotych, a za jasne teleobiektywy trzeba zapłacić dużo, dużo więcej... Jednak musimy sobie zdawać sprawę, że to sprzęt dla profesjonalistów, którzy na fotografii zarabiają pieniądze. Amatorskie szkła są o wiele tańsze, a za ich pomocą można uzyskać zadziwiająco dobre efekty... jeśli się potrafi.

Na koniec podstawowa część systemu - sam aparat. Korpus, zwany z angielska body lub swojsko puszką. Nie przywiązujmy się zbytnio do niego... Nowoczesny dziś, stanie się przestarzały jutro, a zabytkowy pojutrze. Jego spadająca cena wzbudzi w nas niechęć, a rzut oka na specyfikację techniczną następców zasieje w naszej duszy gorycz zazdrości. Jednak pocieszmy się - nawet za kilka lat nasz aparat będzie robił równie dobre zdjęcia, jakie robi dzisiaj. Jeśli będzie możliwość i sens - wymienimy go na nowszy model, a jeśli nie... to nic się nie stanie.