Bezpieczeństwo

Oszuści w akcji. Podszywają się pod YouPorn

przeczytasz w 2 min.

„Mamy film z tobą w roli głównej. Daj znać, jeśli mamy go nie publikować. A jeśli chcesz dodatkowej ochrony, to mamy kilka propozycji”. Podpisano: YouPorn.

Cyberprzestępcy ponownie próbują wykorzystać tę samą strategię. Twierdzą, że są w posiadaniu nagrania, na którym jesteś w kompromitującej sytuacji, i oferują swoją pomoc w zamian za uiszczenie odpowiedniej opłaty. Oszustwa znane jako „sextortion” nadal cieszą się dużą popularnością.

Już od kilku lat pojawiają się e-maile, w których od ofiar żąda się wpłat pieniędzy, aby nie rozpowszechniać materiałów wideo o wyraźnie seksualnym charakterze. Schemat jest zazwyczaj taki sam. Tym razem jednak spróbowano czegoś innego – podszywając się nie pod hakera, który nielegalnie zdobył nagranie, lecz pod serwis, który w trosce o naszą prywatność daje ci narzędzia do eliminacji problemu.

Oszustwo na YouPorn. Sextortion w nowym wydaniu

W ramach najnowszej kampanii oszustwa, przestępcy podszywają się pod jeden z największych serwisów pornograficznych na świecie: YouPorn. Ostrzegają, że na serwer trafił film, na którym jesteś w kompromitującej sytuacji. Wiadomość o temacie „Przesłany materiał: wymagana opinia” rzekomo pochodzi z adresu [email protected].

YouPorn mail

Oszuści przekonują w swojej wiadomości, że traktują kwestię prywatności bardzo poważnie. Aby zapobiec rozpowszechnianiu intymnych filmów bez zgody „głównego bohatera”, oferują możliwość usunięcia takiego materiału. Dają siedem dni na reakcję. Sama odmowa zgody na publikację jest bezpłatna. (Swoją drogą – skorzystanie z tej opcji, czyli kliknięcie podanego linku, powoduje tylko otwarcie nowej karty w przeglądarce i nic więcej).

Jest jednak jeszcze druga opcja. Za odpowiednią opłatą można zapobiec publikacji materiału w którymkolwiek z serwisów należących do sieci YouPorn (a jest ich ponad 300). Co więcej, w zależności od wybranej opcji ochrona może trwać nawet przez trzy lata i obejmować także inne filmy, na których możesz się znaleźć (takie wideo ma być wykryte poprzez technologię rozpoznawania twarzy). Ceny rozpoczynają się od 199, a kończą na 1399 dolarów. 

Skuteczność zerowa. Przynajmniej na razie

W przypadku tej kampanii, cyberprzestępcy żądają wpłat na jeden z dwóch portfeli bitcoinowych. Okazuje się, że na żadnym z nich nie odnotowano jeszcze wpłat. Tego typu akcje jednak często okazują się bardzo skuteczne. Jedna z pierwszych, przeprowadzona w 2018 roku, generowała ponad 50 tys. dolarów tygodniowo dla cyberprzestępców.

Źródło: Bleeping Computer

Komentarze

6
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    oreonoreon
    -1
    Stulejarze - fani Konfederosji już porobieni na brązowo ze strachu, że ich ojczym zobaczy w internecie ich siusiaka, którego wkładają w rurę od odkurzacza.
    • avatar
      RAQ73
      0
      ze jakis debil sie jeszcze na to nabiera....
      • avatar
        Sander Cohen
        0
        Coz. Ten kto figlowal ten zapłaci. Za głupotę się płaci. A jak nie zapłaci to najwyżej ktoś zobaczy nudny film z jego/jej udziałem. Ot wielkie halo. Swoją droga, bardzo ładnie zredagowana wiadomość dla „figlarza”. Widać ze profesjonaliści ;-)
        • avatar
          vacotivus
          0
          To brzmi raczej jak test na rozgarnięcie. Przecież każdy chyba wie, czy takie filmy były nagrywane, i jak tak, to z kim je nagrywali, więc kogo pozywać za wyciek, jeśli do takowego doszło.
          • avatar
            fonzie
            0
            Mi tam to wisi , jak by mieli jakiś filmik (a wiem że nie mają) to niech go sobie publikują.
            Mój 10 centymetrowiec na 100% wprawi w osłupienie niejedną białogłowę xD