Nauka

SpaceX Starship doleciał w kosmos, a potem… Podsumowanie słodko-gorzkiego sukcesu

przeczytasz w 4 min.

Na sobotni lot w kosmos rakiety SpaceX Starship cześć ludzi spojrzy się jak na kolejną, drugą już z kolei porażkę. Ale w imię zasady, małymi krokami do sukcesu, to co udało się zrealizować SpaceX w ten weekend należy uznać za sukces. Choć o słodko-gorzkim smaku. Podsumujmy go.

Gdyby przyglądać się poczynaniom SpaceX w dziedzinie lotów w kosmos na spokojnie, bez większych oczekiwań, to co się wydarzyło 18 listopada 2023 roku można z pewnością uznać z ogromny postęp. W 2019 roku, nawet jeszcze nie prototyp, a makieta górnego modułu rakiety Starship (zwana Starhopper) podskoczyła na niespełna 30 cm. Dwa dni później był to 1 metr, a latem 2019 roku już 150 metrów.

W grudniu 2020 roku udało się osiągnąć 12,5 kilometra, choć był to wybuchowy pokaz, do czego zresztą się przyzwyczailiśmy oglądając pierwsze próby nowych technologii na przestrzeni dziesiątek lat eksploracji kosmosu. W maju 2021 roku udało się pomyślnie wylądować górnym członem Starshipa po locie na 10 km. Był to z perspektywy transportowej mizerny sukces, ale w końcu to co miało zadziałać zadziałało tak jak trzeba.

Projekt Starship postęp
Projekt Starship w 2019 roku, w 2021 roku i wiosną 2023 roku. (fot: SpaceX)

Potem nastąpiła przerwa. Prawie dwa lata po locie Starship SN15, nastąpiła pierwsza próba lotu zintegrowanych obu członów rakiety. Był to skok na głęboką wodę, bo lot zakładał separację dwóch członów, osiągnięcie orbity, lądowanie po niepełnym okrążeniu Ziemi. Dla SpaceX była to okazja na zebranie dużej liczby doświadczeń, które zaowocowały podobno ponad tysiącem usprawnień w projekcie rakiety i stanowiska startowego. Jednak lot z 20 kwietnia nie zrealizował prawie żadnego z zakładanych punktów programu (rakieta jednak wystartowała) poza ogromną liczbą zebranych danych.

Druga próba lotu orbitalnego SpaceX Starship. Osiągnięto kosmos, ale nie wszystkie cele

Po ponad półrocznej przerwie, a także śledztwie FAA, które nakazało poprawki w 63 elementach projektu, SpaceX dostało zgodę na druga próbę. I co się okazało?

To co osiągnięto w drugim locie Starshipa, niezależnie od podsumowania efektów przez SpaceX, którego szczegóły poznamy pewnie za jakiś czas, jest rzeczą niesamowitą.

Rankiem (u nas była to już godzina 14:00) 18 listopada rakieta wystartowała, robiąc ogromne wrażenie szybkością z jaka opuściła platformę startową jednocześnie jej nie niszcząc. Następnie nastąpiło pomyślne rozdzielenie członów rakiety po 2 minutach i 45 sekundach lotu, a górny człon osiągnął pułap 148 kilometrów, znacznie powyżej linii Karmana, która wyznacza granicę kosmosu. Lecz próba nie była takim sukcesem jak lot Starship SN15. Co prawda nie zakładano tu lądowania, a jedynie wodowanie obu członów rakiety, lecz i do tego nie doszło.

Poniżej wpis na X ze startem Starshipa w zwolnionym tempie, a jeszcze niżej zapis całej transmisji SpaceX z sobotniej próby lotu orbitalnego.

Dolny człon napędowy rakiety eksplodował chwilę po rozdzieleniu, po 3 minutach i 30 sekundach od startu, a górny w pewnym momencie, choć już prawie przed osiągnięciem prędkości orbitalnej, po 8 minutach i 30 sekundach lotu również zdecydował odejść w zapomnienie. To ostatnie słowo ma tu spore znaczenie, bo John Insprucker ze SpaceX uważa, że wraz z górnym członem utracono sporą ilość danych pomiarowych. Jeśli to prawda, sukces, którym drugi lot mimo wszystko był, jest znacznie mniejszy niż zakładano.

Według SpaceX najważniejsze z zadań, czyli udana separacja członów i osiągnięcie orbity zostały zrealizowane. A to mimo wszystko - „wciąż testy, choć realizowane poza laboratorium”.

Dużo rzeczy udało się zrealizować, ale też widać jak wiele jest do zrobienia, a czasu niewiele. Bo nie zapominajmy, że Starship ma wspomóc astronautów w misji Artemis III, czyli pierwszym w XXI wieku lądowaniu na Księżycu. A to mogłoby nastąpić już w połowie tej dekady. Załogowe loty prywatne na którego już są rezerwacje to jeszcze inna historia, nie mówiąc już o docelowym przeznaczeniu Starshipa, czyli locie na Marsa.

NASA, której sporo się obrywało w związku z powolnym i kosztownym budowaniem rakiety SLS, jest już mocno zaawansowana z projektem. Za rok planowany jest lot załogowy, odpowiednik misji Apollo 8, w trakcie którego załoga jedynie okrąży Księżyc, bez próby lądowania. Gdzie wtedy będzie projekt Starship? Oby jak najdalej. Oczywiście NASA bierze pod uwagę opóźnienia i perspektywę misji Artemis III, która będzie bardziej przypominać lot Apollo 10 niż Apollo 11, czyli jeszcze bez lądowania na Księżycu.

Jak zaawansowany jest projekt Starship po zakończeniu drugiej misji orbitalnej

Spójrzmy się na zagadnienie gotowości Starshipa do wypełniania misji kosmicznych. Najpierw sukcesy drugiego lotu:

  • wszystkie 33 silniki dolnego członu rakiety Starship mogą bezproblemowo zadziałać
  • technika hot-staging, dla rozdzielenia członów, która polega na odpaleniu silników górnego członu tuż przed separacją, działa, choć nie wiadomo czy jej konsekwencją nie była eksplozja dolnego członu, a także późniejsze problemy członu górnego
  • wzmocnienia platformy startowej okazały się skuteczne i można powiedzieć, że SpaceX ma już dopracowany projekt stanowiska startowego
  • Starship jest w stanie dotrzeć do przestrzeni kosmicznej, osiągnął kilkanaście razy wyższy pułap niż w testach bez dolnego dopalacza

A co niepokoi, czyli rzeczy, które trzeba bezwzględnie zrobić:

  • wciąż nie wiemy jak górny moduł Starship zachowa się w trakcie lotu orbitalnego
  • nie dokonano żadnej próby lądowania, ani Starshipem, ani dolnym członem, po ich rozdzieleniu się, a w zamierzeniu ma to być rakieta wielokrotnego użytku
  • nie mamy doświadczenia z wynoszeniem ładunków na orbitę, a Starship ma być przecież między innymi tankowcem
  • nie mamy doświadczenia z lotem między Ziemią, a Księżycem, który obfituje w manewry z pomocą silników
  • astronauci nie wiedzą co ich czeka w przypadku Starshipa jako lądownika, a już powinni się do tego sposobić, choć z drugiej strony NASA jeszcze nie wybrała załogi misji Artemis III
  • oprócz lotów bezzałogowych konieczne będą też testy wersji załogowej Starshipa, bo taki ma być lądownik księżycowy

Przy tym wszystkim trzeba też pamiętać, że postęp projektu nie musi być liniowy, a wykładniczy. Gdy SpaceX nauczy się latać i lądować Starshipem bez tzw. „szybkiego nieplanowanego demontażu”, to potem powinno być już łatwiej.

Jeden udany lot Starshipa w kosmos nie wystarczy. Muszą być ich dziesiątki

W ciągu 4 lat jakie upłynęły od 2019 roku projekt Starship osiągnął zaawansowane stadium, ale wciąż tempo prac może budzić obawy. Bo dla realizacji projektu HLS, czyli lądownika księżycowego, Starship musi być rakietą z dużą liczbą zrealizowanych lotów.

Do wyekspediowania HLS na orbitę Księżyca nie wystarczy jeden lot. Konieczne będzie tankowanie na orbicie, to również musi zostać przetestowane. Tankowanie ma wymagać podobno nawet prawie 20 lotów Starshipa na orbitę. Zdaniem przedstawicieli NASA, SpaceX będzie musiało w tym celu korzystać jednocześnie ze stanowiska startowego w Texasie jak i tego, które powstaje w Centrum Kosmicznym Kennedy’ego.

Starship HLS
Starship HLS na Księżycu. Wizja, która dziś wydaje się równie abstrakcyjna co lot na Marsa. (fot: SpaceX)

Nawet jeśli nie będzie to 20 lotów, a dwa razy mniej, liczba ku której skłania się Elon Musk, to i tak Starship musi osiągnąć ogromny poziom niezawodności. Taki na jaki zasługuje dziś konstrukcja rakiety Falcon 9. Nawet jeden nieudany lot Starshipa już na etapie realizacji misji wspierającej program Artemis byłby ogromną porażką i negatywnie wpłynąłby na zaufanie społeczne do załogowej misji księżycowej.

18 listopada 2023 z perspektywy historycznej na pewno będzie postrzegany jako ważny dzień dla eksploracji kosmosu. Dziś miesza się entuzjazm, bo jednak SpaceX dokonał tego czego nikt jeszcze nie dokonał, a Starship jest najpotężniejszą rakietą w historii, ze sceptycyzmem, bo albo mamy sukces, albo porażkę, a nie połowę sukcesu. Pozostaje nam czekać i liczyć na to, że rozwój Starshipa z czasem ocenimy w tych pozytywnych kategoriach, a nie jako fanaberię miliardera.

Źródło/foto: SpaceX, inf. własna

Komentarze

10
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    kkastr
    10
    Bardzo dobry lot. Widać wyraźny postęp. Próby i błędy to jest jedyna sensowna metoda budowy tak wielkiej rakiety. Jest znacznie szybsza od symulacji, które i tak nie wychwycą wszystkiego.
    • avatar
      mat_ski
      5
      Bardzo mnie cieszy że Pani Redaktor Kasia Rutkowska już nie pisze artykułów o Starshipie. Dobra robota :D
      • avatar
        sosite
        5
        Ten lot był tak na prawdę sukcesem. Głównym celem było dojście do separacji obu członów rakiety, tym bardziej przy takim sposobie jakim jest hot staging. Lot starshipa w kosmos to był już tylko bonus. Podobno w obu przypadkach zadziałał FTS i muszą dojść do tego czym to było spowodowane. Oby jednak dało się odzyskać dane
        • avatar
          suchy91280
          -9
          Ta rakieta tego Muska to jak jego Tesla i jedno i drugie to wielki niewypał :))))) apropos dlaczego Muska nie było w środku? :)
          • avatar
            pimpalak
            0
            NIC SIĘ NIE STAŁO POLACY NIC SIĘ STAŁO! NIIIIC SIEEE NIE STAAAALO POLACY NIC SIĘ STAAAALO!!!!

            JESZCZE JEST SZANSA BO GRAMY W BARAŻACH WSZYSCY MAMY OBOWIZEK WSPIERANIA NASZYXH PIŁKARZY!!!!
            PRZEJDZIEMY PRZEZ BARAŻE I AWANSUJEMY NA NISTRZOTWA EUROPY!!!!
            • avatar
              J.B FIN
              0
              Pisalem kilka dni wczesniej za bedzie wielkie BUM; pomylilem sie ..byly dwa
              • avatar
                vacotivus
                0
                Analiza Scotta Manley:

                https://www.youtube.com/watch?v=hF2C7xE9Mj4