Gry

Tajemnicza wyspa

przeczytasz w 1 min.

Gra osadzona w realiach Lost przez wiele miesięcy zapowiadana była jako uzupełnienie historii z serialu i nie ukrywajmy, to ta niesamowita fabuła w której tak bardzo zakochali się fani pierwowzoru miała być jednym z najmocniejszych elementów gry.

Ktokolwiek jednak oczekiwał, że Lost: Via Domus w jakiś sposób wzbogaci już rozbudowana mitologię wyspy, albo dostarczy nowych informacji na temat już znanych bohaterów rozczaruje się i to bardzo. Bo Via Domus buduje własną, unikalną opowieść, tylko co jakiś czas wplatając w nią charakterystyczne lokacje lub postacie. W teorii potraktować to można jako zaletę, bo przynajmniej kierujemy losami kompletnie nowego bohatera - Elliota Maslowa, który również był pasażerem lotu Oceanic 815 z Sydney do Los Angeles, który zakończył się katastrofą na wyspie. W praktyce jednak, fabuła w którą zostajemy wplątani naszkicowana jest dość słabo, w żaden sposób nie porywa, nie wnosi niczego nowego i koniec końców nawet grasujący w dżungli potwór z dymu nie jest w stanie jej urozmaicić.

Grając w Via Domus nieszczególnie lubiłam głównego bohatera, jego decyzje wydawały mi się mało rozsądne, czasami wręcz idiotyczne, a nawet samo zakończenie gry sprawiało wrażenie niepotrzebnie skomplikowanego i wciśniętego na siłę. Elliot dość mało oryginalnie cierpi na amnezje wywołaną szokiem pourazowym, przez co, równie mało oryginalnie, jedno z głównych zadań gracza polega na odkryciu, czym zajmował się pan Maslow zanim znalazł się na pokładzie feralnego samolotu i dlaczego pewne osoby chcą go zabić.