Zrujnowali Halo. Czy da się jeszcze odratować legendę?
Gry

Zrujnowali Halo. Czy da się jeszcze odratować legendę?

przeczytasz w 7 min.

Halo Infinite miało wystrzelić podupadającą serię w stratosferę. I przez pewien krótki czas wydawało się, że tak będzie. Wkrótce po premierze okazało się, że król jest nagi i nie wystarczyło mu szat. Teraz sypią się głowy. O co chodzi i co teraz stanie się z kultową serią Xboxa?

Halo Infinite - dobre złego początki. Nie zrobili "Cyberpunka", ale i tak nie pykło

A przecież było tak pięknie. 343 Industries, deweloperzy Halo Infinite, po druzgocącej reakcji z pierwszej prezentacji gameplay’u (wszyscy pamiętamy niedorobionego "Craiga") przesunęli premierę gry o okrągły rok. Gdy już zbliżała się nowa data wydania twórcy uraczyli znienacka graczy doskonałym skądinąd "kawałkiem" multiplayera, udostępnionym przed premierą, w grudniu 2021 r. I trzeba przyznać, że mocno tym 343 zapunktowało - szczególnie, gdy nawalili twórcy Call of DutyBattlefield.

Wydawało się, że Halo powróci do czasów świetności znanych z Xboxa 360 i okolic premiery Halo 3. Całkiem niezła, choć nie rewolucyjna, kampania dla pojedynczego gracza podtrzymywała bardzo dobre przyjęcie Halo, a tryb wieloosobowy przez moment stał się internetową sensacją, którą chwalili wszyscy na lewo i prawo.

Niestety po niedługim czasie ten balonik całkowicie sflaczał. Był to całkiem niezły sprint ze strony deweloperów, ale zabrakło sił na bieg długodystansowy. Halo Infinite miało być grą-usługą i powstało w takim modelu dlatego, że Microsoft miał ogromne problemy z dobrą "konwersją" pieniężną tego typu tytułów z własnych stajni. I niestety, jak na grę-usługę, Halo Infinite zabrakło świeżych, regularnych dostaw nowej zawartości. To, co twórcy „rzucali” graczom to była jakaś kpina i co najwyżej ochłapy, a nie ekscytujące "mięsko". Na domiar złego, sezon 1 został opóźniony, a oprócz tego brutalnie okrojony z nowości.

Pomimo wydania dopracowanej, wolnej od większych błędów, gry na premierę i uniknięcia scenariusza w stylu Cyberpunka, 343 Industries zawiodło na obydwu frontach - single- i multiplayerowym. Nie było obiecywanego split screena, obsuwę zaliczył również co-op i edytor map do trybu sieciowego, czyli Forge. 

To, co mieli do zaoferowania twórcy było na tyle nieekscytujące, że poziom zainteresowania grą poleciał na łeb, na szyję. Tytuł, który na premierę trafił na pierwsze miejsce sprzedaży na Steam i miał na starcie podobną liczbę graczy co Destiny 2, wypadł w niedługim czasie z obiegu, zachowując jedynie ułamek początkowego zainteresowania. Trochę słabo jak na studio zatrudniające około 500 osób i współpracujące aż z pięcioma (!) partnerami przy tym projekcie.

Halo Infinite - częściowo otwarty świat

Fani chcieli głów. Odeszła szefowa 343 Industries, czy słusznie?

Początek września 2022 roku. Pojawia się plan wprowadzenia nowej zawartości do Halo Infinite. Dowiadujemy się, że długo wyczekiwany edytor Forge wejdzie dopiero w wersji beta w listopadzie 2022, tak jak i tryb co-op (który miał być na premierę!). Natomiast sezon 3 zostanie wprowadzony od marca 2023. Przy okazji Forge nie będzie sfinalizowany minimum aż do początku lipca 2023. Fani nie wytrzymują.

Wkrótce na Twitterze zaczyna trendować hasztag "fire 343" (zwolnić studio 343 Industries). Trochę to okrutne i trudno się z tym utożsamiać, ale nie ma się też co dziwić, skąd się wzięła ta frustracja. Sezony miały trwać po 3 miesiące, a nie 10! Czekać tyle miesięcy na znaczące aktualizacje to strzał w stopę. Co-op miał być na premierę gry, po czym przesunięto go na marzec 2022, Forge planowano wydać w maju 2022. Czarę goryczy dopełniło całkowite porzucenie planów na dodanie podzielonego ekranu, obiecywanego już w 2017 roku. Bonnie Ross szumnie zapowiedziała wtedy, że od tamtego momentu każde nowe Halo zawsze będzie mieć split-screen (nostalgiczna funkcja, która towarzyszyła serii od samego początku, ale zabrakło jej w Halo 5: Guardians).

Halo Infinite - Bonnie Ross
Bonnie Ross

Nieco ponad tydzień po ostatnich ogłoszeniach związanych z wsparciem Halo Infinite, spadła atomówka. Bonnie Ross, szefowa 343 Industries oznajmiła swoje odejście. To ona prowadziła to studio od 2007 roku, gdy powstało ono, aby najpierw wspomagać oryginalnych twórców z Bungie (od Halo 3: ODST i Halo Reach), a potem ich zastąpić. Wielu przyjęło te wiadomości z ulgą i radością. I szczerze mówiąc - ja też.

Bonnie Ross to legenda branży, która spędziła w Microsofcie 28 lat i ogromny przykład dla kobiet w świecie gier wideo, ale niestety to ona również odpowiada bezpośrednio za upadek tej serii. I dlatego wszelka krytyka jest jak najbardziej uzasadniona. To ona obiecywała split-screen, a potem musiała się z tej zapowiedzi po 5 latach wycofać. Sami widzicie jak źle wizerunkowo to wygląda? I kto, jak nie osoba decyzyjna na samym szczycie, powinien za to odpowiadać?

Stało się najlepiej, jak tylko mogło - niestety pod kuratelą Ross seria Halo zawsze przeżywała same turbulencje, nigdy nie była prowadzona w stabilny sposób. Po każdej części, a czasem nawet i w trakcie ich tworzenia (jak przy Halo Infinite) wylatywali dyrektorzy kreatywni na skalę raczej niespotykaną w projektach tego typu. Przy ostatniej części, reżyserów było łącznie aż trzech (Tim Longo i Chris Lee odeszli zanim projekt trafił ostatecznie do Josepha Statena) – mówi to samo za siebie.

Halo Infinite - ostrze

Microsoft mocno przetasował szefostwo u twórców Halo. Koniec pobłażliwości w studiach Xboxa?

Znany branżowy insider od Microsoftu i Xboxa, Brad Sams dowiedział się, że odejście szefowej studia (Bonnie Ross), jak i dyrektora technicznego (David Berger, odpowiadający za stworzenie silnika Slipspace) nie było przypadkowe. Microsoft chciał, aby Halo Infinite było udaną grą-usługą, ale niestety nie było w stanie wypełnić założonych kryteriów sukcesu. Gigant z Redmond do tej pory nie mógł stworzyć megahitu w stylu Destiny i niestety tym razem również mu się to nie udało.

Funkcję Ross jako szefowej 343 Industries rozbito na trzy osobne pozycje - Pierre Hintze (dotychczasowy główny producent) został szefem całego studia, Bryan Koski jest dyrektorem generalnym marki (będzie odpowiadał za jej rozwój, także poza światem gier, w tym w formie seriali), a Elizabeth Van Wyck będzie kierownikiem operacyjnym i szefową ds. finansów. Przyznacie chyba że pełnienie tych wszystkich funkcji jednocześnie to była spora przesada? Może i to heroiczne, ale na dłuższą metę na pewno wyniszczające i nic dziwnego, że Ross nie była w stanie wszystkiego zrobić na każdym froncie.

Halo Infinite - klimatyczne lokacje

Ta zmiana wraz z odejściem twórcy silnika, na którym śmiga Halo Infinite (który to miał być taki rewolucyjny, a ostatecznie daleko mu do tego) jest jednak zwiastunem czegoś większego. Microsoft, który obecnie od dłuższego czasu słynie z bardzo zrelaksowanego podejścia do zarządzania i ucinania kultury "crunchu", po raz pierwszy postanowił zainterweniować w bardziej widoczny sposób.

Moim zdaniem dobrze rokuje to na przyszłość wszystkich gier na Xboxa, bo zbyt wiele projektów zaliczyło obsuwy lub popadło w "piekiełko deweloperskie" przez to, że nie były wcześniej zarządzane w sprawniejszy sposób. W przypadku Halo Infinite taktyka zatrudniania setek podwykonawców z zewnętrznych firm, żeby przyspieszyć prace zdecydowanie nie popłaciła. Gdy skończyli już zakontraktowane zadanie i odeszli, nie było komu tworzyć nowej zawartości udostępnianej w multiplayerze, a to był właśnie filar rozwoju tej gry. 

Mam nadzieję, że to będzie nauczka dla Microsoftu, nie tylko w kontekście Halo, ale i wszystkich posiadanych w portfolio gier, na które swoją drogą - ciągle jeszcze trzeba czekać i czekać, mimo wykupienia tylu studiów… Oby po oraz ostatni.

Halo Infinite - wybuch działa

Teraz cała nadzieja w Battle Royale?

Tuż przed premierą Halo Infinite, Dr Disrespect mówił, że cudownie gra się w tryb wieloosobowy, ale popularność tej odsłony Halo szybko poleci na łeb, na szyję. Dlaczego? Znany streamer z Twitcha twierdził, że to przez brak trybu Battle Royale. Wtedy wszyscy wyśmiewali jego słowa, a jednak okazały się prorocze. Obecna liczba graczy w Halo Infinite to jakieś 3 procent tego co było jeszcze w listopadzie 2021.

Co ciekawe, bo wiemy o tym z nieoficjalnych przecieków, od dłuższego czasu trwają pracę nad osobnym trybem Battle Royale do Halo. Tworzy go od 2020 roku studio Certain Affinity, złożone z wielu weteranów Bungie. W obecnej sytuacji Halo Infinite wydaje się, że opcja ta to jedyna nadzieja dla gry, by przyciągnąć do siebie szersze grono zainteresowanych na dłużej. To trochę jak "być albo nie być" dla tego tytułu, ale strzelam, że w momencie jego wprowadzenia, Microsoft skupi się wyłącznie na Battle Royale, a wszystko inne pójdzie w odstawkę. I w sumie trudno się dziwić, skoro nowe Halo nie było w stanie zarobić na siebie. Myślę jednak, że tryb Forge zostanie - to on będzie napędzał żywotność gry, choć powinien ukazać się zdecydowanie szybciej po premierze.

Halo Infinite - walka w pojeździe

Bonnie Ross chciała być jak George Lucas. No i w sumie skopała markę jak on. Jak to naprawić?

Wcześniej skierowałem w stronę Bonnie Ross wiele słów krytyki. Trzeba jednak oddać, że to była szefowa 343 Industries zawalczyła o to, by ciągnąć dalej markę po Halo 3. "Pragnęłam być jak George Lucas, chciałam by ode mnie zależało wszystko i miałam zamiar podejść do tematu inaczej" - mówiła o swoich początkach w studiu 343 półtorej dekady wcześniej. Wtedy to przekonała kierownictwo Microsoftu, aby kontynuować tworzenie dalszych odsłon Halo, kiedy ówczesne "grube ryby" z Redmond uważały, że popularność serii wygasa i będzie z tego 1-2 gry maksimum.

Faktycznie, poniekąd była jak Lucas, chociaż chyba nie w taki sposób, w jaki chciała. Kampania Halo 5: Guardians jest powszechnie uznawana za najgorszą w historii serii. O ile jej odpowiednik z Infinite jest sporo lepszy, to gra zaliczyła ostre cięcie w tym trybie, bo pierwotnie miała mocno wzorować się na The Legend of Zelda: Breath of the Wild w otwartości świata i podejściu do eksploracji. Z tego została jedynie namiastka.

Halo Infinite - w pojeździe latającym

Ogólnie za kierownictwa Ross cała ta seria była jedną wielką sinusoidą. Halo 4 było arcydziełem technicznym i miało naprawdę udaną kampanię, ale krytykowany był multiplayer. Z Halo 5 było odwrotnie. Natomiast Infinite z pozoru miało obydwa solidne tryby, ale zabrakło tutaj stałych, "mięsistych" aktualizacji. Dobrych chęci nie brakowało, ale jak na serię, dzięki której Xbox w ogóle zaistniał, to jednak wszystko to okazało się niewystarczające.

Sytuacja z tą kultową serią strzelanin jest po prostu kuriozalna. Niby początkowa sprzedaż Halo Infinite była świetna (nr 1 na Steam!) i gra totalnie przyćmiła kolejne odsłony Call of Duty i Battlefield z 2021, a mimo to i tak zawiodła. Microsoft zainwestował setki milionów dolarów w silnik Slipspace, który tak naprawdę jest nowocześniejszą wersją starego Blama (engine Bungie z czasów pierwszego Xboxa i X360). Teraz przy łatwości użytkowania Unreal Engine 5, Phil Spencer i reszta pewnie sobie plują w brodę, po co w ogóle szli w ten Slipspace.

Model biznesowy Halo Infinite prawdopodobnie się zmieni i wszystko będzie zależało od trybu Battle Royale. Podejrzewam jednak, że już nigdy gra nie zbliży się do swojej popularności z listopada 2021 (300 tys. jednocześnie grających osób na Steam). 

Halo Infinite - walka

No i cóż tu począć? Jak dla mnie idea posiadania studia 343 Industries, które zajmuje się wyłącznie jedną marką (i nawet tego nie potrafi zrobić dobrze!) jest wypaczona. Drogi Microsofcie, pozwól innym studiom tworzyć gry w tym uniwersum i dokonać czegoś świeżego. Masz id software, które zrobiło dwa ostatnie fenomenalne Doomy, masz MachineGames od niezgorszych Wolfensteinów - idtech jest kapitalnym i bardzo wydajnym silnikiem do dynamicznych strzelanek, w których liczą się umiejętności gracza. 

I nie zapominajmy o Arkane Studios, które genialnie łączy RPG i FPS w jednym gatunku. Ba, wkrótce do rodziny Xboxa zawitają też wszystkie studia Activision-Blizzard, w tym te od Call of Duty. Naprawdę będzie więc w kim wybierać. Podejrzewam też, że utalentowani ludzie z 343 chcieliby także zrobić coś nowego, wolni od jarzma bycia zmuszonym do pracowania z jedną marką.

Poza tym, nie tylko chodzi o otworzenie się Halo na innych deweloperów, ale i na inne gatunki. Mieliśmy całkiem niezłe jak na konsolowe warunki Halo Wars 1 i 2, czemuż by więc nie postawić na RPG w stylu Mass Effecta? A może coś w stylu Star Wars Jedi: Upadły Zakon albo jakaś taktyczna strzelanina TPP czy FPP bądź też survival horror? Możliwości jest tu bez liku.

Halo Infinite - brama

Nie wydaje mi się, że ciągłe powracanie do pierwszego Halo będzie jeszcze "działać". Halo Infinite mogło być sukcesem i miało niemal wszystko, by nim się stać. Poza właśnie najważniejszym składnikiem gry-usługi - nieustannymi aktualizacjami z treściwą zawartością i sensownymi urozmaiceniami. Niestety, skoro się tutaj nie udało i raczej już nigdy nie uda się odwrócić tego fiaska, lepiej porzucić wszystko, czym chciało być Halo Infinite i spróbować czegoś radykalnie odmiennego.

Trzeba całkowicie od tego odejść i zmienić wszystko u podstaw. Wiernym to można być fabularnemu kanonowi, ale seria taka jak Halo po prostu musi trafić w inne ręce. I nie trzeba się bać tego, że w rozgrywce nie będzie mieć nic wspólnego z poprzednikami. To właśnie byłoby w tym wszystkim najpiękniejsze – prawdziwy, ożywczy powiew świeżości.

Halo Infinite - ku zachodowi słońca

Komentarze

11
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    PerfectDAY
    5
    Dla mnie Halo nigdy nie było dobrą grą ze względu na dużą ilość kiczu jaką zawiera. Nie rozumiem tego zachwytu nad tym tytułem. Zestawienie poważnie zachowujących się komandosów z dziecinnymi ufoludkami jest dla mnie po prostu głupie. Jednym plusem w tej serii jest postać Master Chiefa, który zamiast trafić do tego dna powinien wylądować w jakimś tytule pokroju Gears of War...
    • avatar
      iKonsument
      4
      Microsoft zaprzepaścił szanse aby za pomocą halo promować swój ekosystem i swoje technologie. Cortana jest tego idealnym przykładem. Niestety ale w ms jest za wiele twardogłowych pokroju Balmera.
      • avatar
        stanczyk
        2
        Mi się to nawet podobała, taka strzelanka.... Można było odreagować....
        • avatar
          jozek23
          2
          To jest pudrowanie trupa.
          • avatar
            MokryN
            2
            Ale ludzie mają problemy...
            • avatar
              szymcio30
              1
              Słaba grafika( miała być next gen), optymalizacja oraz denna fabuła. Po godzinie grania wyleciało to dziadostwo z dysku. O ile Cyberbug miał szereg błędów to dzięki fabule go ukończyłem. To nie DOOM gdzie liczyla się tylko nawalanka. Teraz ludzie oczekuja czegos lepszego i maja do tego prawo
              • avatar
                q3aki
                0
                Gra była nudna do porzygu, nic wielkiego. Fajnie się gra i strzela, ale to za mało. Odnośnie multi to mógłby powstać oddzielny artykuł , nawet włączyłem poprzednie wersje aby zobaczyć ile tam było zawartości. To nie ma nawet podejścia do tego co w starszych wersjach oddano w ręce graczy. Trudno, bo gra i cały świat ma ogromny potencjał i czytasz w kółko komentarze fanów, graczy i nigdy deweloperzy nie potrafią się do tego odnieść :/ my wiemy lepiej i hulaj dusza
                • avatar
                  adrgry90
                  0
                  Gra jest świetna gameplayowo, dużo lepiej mi się w to gra niż w cody czy bfy ale mamy zaledwie kilka map na krzyż, przez cały rok dodali zaledwie 2, system progresji jest okropny, bo wymusza na nas korzystanie z konkretnej broni, nie ma trybów gry z poprzednich części. Ogólnie straszna bieda
                  • avatar
                    xxx.514
                    0
                    Tak to jest jak się na siłe pcha wszędzie multi...
                    • avatar
                      Sander Cohen
                      0
                      W czasach świetności x360 zagrałem w Halo 3. Przeszedłem, nawet 2 razy, bo po pierwszym razie miałem wrażenie ze coś mnie ominęło. Za drugim razem tez miałem takie wrażenie. Trzeci raz już nie grałem, bo znalazłem inne gry, które bardziej mnie wciągnęły. Nie rozumiem hype’u Halo. Fajna gra, ale nie widzę w niej niczego co wciągnęłaby mnie na dłużej. Nie jestem tez fanem multiplayera. Może dlatego od razu wartość Halo była dla mnie niższa. Plus za kanapowy co-op w Halo 3, ale to tylko miły dodatek. Co dalej z seria? Albo niech dadzą jej odejść albo niech wezmą się za nią na porządnie bez grania ludziom na wspomnieniach, bo na sentymentach dobrej gry nie zbudują, a tracą publikę.
                      • avatar
                        Bywalec2
                        0
                        Nie wiem co Ty chcesz od tej gry. W kampanii grało mi się super a w sieci i tak nie gram. Chociaż muszę przyznać, że Studio Bungie swego czasu moim zdaniem robiła lepsze gry.