Nauka

Takiego Księżyca ze Słońcem w tle jeszcze nie widzieliście

przeczytasz w 2 min.

Słońce i Księżyc na jednym zdjęciu to widok, który zwykle towarzyszy dokumentacji zaćmienia naszej dziennej gwiazdy. Wtedy jednak tarcze obu ciał niebieskich mają podobny rozmiar. A tu, nie dość, że mamy zaćmienie Słońca, to Księżyc jest od niego dużo mniejszy. Jak to możliwe?

Odpowiedź jest bardzo prosta, ale wymaga zrozumienia działania urządzenia obserwacyjnego. Za zaćmienie odpowiada koronograf (czyli instrument do przesłaniania tarczy słonecznej) na pokładzie niedawno wystrzelonego satelity z konstelacji NASA PUNCH. Składa się ona z czterech niewielkich obserwatoriów kosmicznych o wadze około 40 kg każde. Ich zadaniem jest obserwacja najbliższego otoczenia Słońca, by poznać tajemnice powstawania wiatru słonecznego. Trzy satelity mają szerokie pole widzenia, jeden, którym sfotografowano koronę słoneczną, wąskie.

Satelita PUNCH
Satelita NASA PUNCH, czyli Polarimeter to Unify the Corona and Heliosphere. (fot: NASA/SVS)

Każdy z satelitów znajduje się na orbicie heliosynchronicznej, czyli zsynchronizowanej z ruchem dziennym Słońca względem Ziemi, na wysokości około 570 km. Ta inna perspektywa niż obserwatora na powierzchni planety nie odpowiada jednak za różnice rozmiarów, które dostrzegamy na pierwszy rzut oka. W rzeczywistości to co widzimy na zdjęciu to dysk przesłaniający Słońce, a nie tarcza słoneczna, w rzeczywistości zbliżona rozmiarem na zdjęciu do rozmiaru Księżyca. Mimo to, tarcza słoneczna nie jest dokładnie przesłonięta i część blasku Słońca wydostaje się przy krawędzi koronografu. Stąd biorą się także pierścienie świetlne wokół Słońca i Księżyca. Czarne obszary na zdjęciu to miejsce, którego kamera nie obejmuje.

NASA PUNCH Księżyc w nowiu
Zdjęcie z satelity NASA PUNCH. (fot: NASA/SwRI)

Księżyc w pełni czy w nowiu

Na zdjęciu widać tarczkę Księżyca, która sprawia wrażenie jakby był w pełni. To jednak przeczyłoby logice, gdyż pełnia jest wtedy, gdy naturalny satelita jest po przeciwnej stronie Ziemi niż Słońce. W tym przypadku mamy do czynienia z tak zwanym zjawiskiem światła popielatego (ang. earthshine). W tym przypadku nasza planeta działa jak lusterko, które oświetla Księżyc. I mimo, iż w rzeczywistości na zdjęciu wykonanym przez kamery satelity PUNCH, Księżyc jest w nowiu, widać szczegóły jego powierzchni. Przesłonięcie tarczy słonecznej przez koronograf i osłabienie blasku gwiazdy po prostu spotęgowało ten efekt.

Earthshine
Swiatło popielate widziane z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Światło popielate widać także z Ziemi, dobrym momentem na takie obserwacje są chwile tuż po nowiu, gdy Księżyc można dobrze zlokalizować na zachodnim niebie. Gdy Słońce skryje się pod horyzontem (czyli inaczej niż w przypadku obserwacji PUNCH, gdy oba ciała niebieskie były w polu widzenia) kontrast jaki tworzy światło Księżyca i blask nieba jest niewielki i możemy zobaczyć nie tylko wąski sierp, ale też słabo oświetloną pozostałą część tego globu. W późniejszej fazie Księżyca efekt trudniej dostrzec gołym okiem, ale manifestuje się on na zdjęciach (można go zobaczyć np. na fotografii z telefonu, gdy prześwietlimy odbijającą światło część księżycowej tarczy). Jednak nie liczcie na to, że w ten sposób zobaczymy coś więcej niż można zobaczyć w trakcie innych faz. Strona Księżyca, której z Ziemi nie widać, zawsze jest zwrócona w przeciwną stronę od nas.

Źródło: inf. własna, NASA PUNCH

Komentarze

0
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.

    Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!

Witaj!

Niedługo wyłaczymy stare logowanie.
Logowanie będzie możliwe tylko przez 1Login.

Połącz konto już teraz.

Zaloguj przez 1Login