Nauka

Tianwen-1 - Chiny powtarzają historię eksploracji Marsa w przyśpieszonym tempie

przeczytasz w 3 min.

Za jednym i to pierwszym podejściem, Chiny chcą zrealizować trzy cele eksploracji Marsa. Badanie planety orbiterem a powierzchni z pomocą lądownika i łazika Tianwen-1.

Chiny do eksploracji kosmosu włączyły się dość późno w porównaniu z USA i Rosją (wcześniej Związkiem Radzieckim), ale mają ambicje nadrabiać zaległości w szybkim tempie. Na razie w formie dużych kroków w każdej z dziedzin eksploracji (stacja kosmiczna Tiangong, łazik Yutu na Księżycu), ale nie ulega wątpliwości, że plany Chin są długofalowe i nie mniej ambitne niż pozostałych kosmicznych potęg.

Chiny próbowały współpracy z Roskosmosem, ale rozczarowała ich porażka misji Fobos-Grunt w 2011 roku, której częścią miała być sonda Yinghuo-1. Dlatego kolejną próbę bezzałogowego lotu na Marsa, Chiny podjęły samodzielnie. I jak na razie z powodzeniem.

Rankiem 23 lipca 2020 roku z pomocą rakiety Długi Marsz 5 w podróż na Marsa ruszył Tianwen-1. To orbiter i lądownik w jednym, a nazwa oznacza w wolnym tłumaczeniu „pytania do niebios”. Na pokładzie lądownika umieszczony jest także łazik, którego przewidywany czas pracy szacowany jest na co najmniej 90 marsjańskich dni. Każdy taki dzień trwa o 39 minut dłużej niż ziemska doba. Powyższe wideo to zapis transmisji ze startu.

Tianwen-1 to pierwsza taka misja w historii, która zakłada jednoczesne wprowadzenie sondy na orbitę wokół Marsa, lądowanie na jego powierzchni i wypuszczenie łazika

Chiński łazik ma szanse pójść w ślady Spirit i Opportunity 

Jak zapewne pamiętacie, Spirit i Opportunity wedle pierwotnych założeń miały działać również przez trzy miesiące. A ostatecznie ich podróż po bezdrożach Marsa trwała odpowiednio 6 i 14 lat. Tianwen-1 również konstrukcyjnie przypomina bliźniacze łaziki NASA. Ma umieszczoną z przodu na wysięgniku kamerę, sześć kół (tak jak zresztą wszystkie łaziki, które dotychczas trafiły na Mars), waży około 240 kilogramów (księżycowy Yutu był dwa razy lżejszy) i jest uzależniony od światła słonecznego. Zasilanie zapewniają bowiem panele słoneczne, które po wylądowaniu zostaną rozłożone, by zwiększyć ich powierzchnię aktywną.

Tianwen-1

Sonda umieszczona na orbicie biegunowej będzie prowadzić badania marsjańskiej morfologii i struktury geologicznej. Obserwacje mają pomóc w stworzeniu map rozmieszczenia zasobów wody oraz scharakteryzowaniu składu gleby. Jednocześnie sonda zajmie się badaniem jonosfery Marsa jak i jego elektromagnetyzmu i grawitacji. Będzie także fotografować Marsa. Jak widać nawet orbiter łączy w sobie rolę więcej niż jednego pojazdu, który inni wcześniej wysłali na Marsa.

Wejście Tianwen-1 na orbitę planowane jest na połowę lutego 2021 roku, ale lądowanie łazika nastąpi mniej więcej dwa miesiące później. Jako miejsce pracy wybrano znaną nie tylko z nauki, ale i z s-f, region Utopia Planitia, który w praktyce jest największym oficjalnie znanym kraterem uderzeniowym w Układzie Słonecznym. Jego średnica wynosi 3300 km, dlatego łazik będzie czuł się jak na dużej równinie.

Podobnie zresztą jak Viking-2, który lądował na Marsie w tym samym regionie we wrześniu 1976 roku. Był to lądownik, ale nie łazik, dlatego Tianwen-1 będzie miał pierwszą okazję do badań tego obszaru nie tylko w miejscu lądowania. Miejsce lądowania wybrano też ze względu na przyjazną dla łazika powierzchnię i łatwiejsze warunki lądowania.

Chiny mogą jako drugie po USA rozpocząć udaną eksplorację powierzchni Marsa

Chiny wraz z Tianwen-1 stoją przed niezwykłą okazją stania się drugim krajem, który pomyślnie umieścił łazik jak i lądownik na powierzchni Marsa. Bo warto pamiętać, że tylko USA i NASA udało się zapewnić długotrwałe funkcjonowanie instrumentów badawczych na Czerwonej Planecie.

Miejsca lądowań na Marsie
Dotychczasowe i planowane miejsca lądowania pojazdów na Marsie

Co prawda to radziecki lądownik Mars 3 w 1971 był pierwszym, który cokolwiek przesłał z powierzchni, ale ostatecznie ta misja, jak i wszystkie kolejne próby lądowania na Marsie w wykonaniu ZSRR i Rosji zakończyły się fiaskiem. NASA też nie było bezbłędne, ale w przypadku łazików ma niesamowite szczęście, a dziś i doświadczenie. Obecnie na Marsie pracuje Curiosity, a niedługo dołączy do niego łazik Preserverance.

Europejska ESA także podejmowała próby lądowania na powierzchni Marsa. Wprowadzenie orbitera Mars Express w 2003 roku, a także TGO w 2016 roku i udane wieloletnie badania nie były problemem, ale ostatni etap lądowania okazał się barierą nie do pokonania. W 2006 roku rozbił się Beagle-2, jesienią 2016 roku jego los podzielił Schiaparelli.

Obawy ESA, by katastrofą naukową jak i wizerunkową nie zakończyła się najnowsza misja ExoMars 2020, której elementem jest łazik Rosalind-Franklin, skłoniły agencję do przesunięcia startu z 2020 roku na rok 2022. Jednym z argumentów jest sytuacja epidemiczna na świecie, ale wiadomo, że również wyniki testów procedur lądowania wciąż nie satysfakcjonują inżynierów i to jest kluczowy powód zmiany terminu na 2022 rok. Tę misję ESA organizuje wspólnie z Rosjanami.

Źródło: inf. własna, CNSA, Reuters, foto wejsciowe: China News Service (CC BY 3.0BY 3.0)

Więcej na temat eksploracji Kosmosu:

Komentarze

3
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    pablo11
    -2
    Oby to były silniki zgapione od Rosjan, bo te od NASA strasznie syfiły w atmosferze. Chyba z tego powodu dali sobie spokój z kontynuowaniem wysyłania rakiet i przerzucenie się na prywatne firmy, które silniki początkowo kupowały od Rosjan.
    Niestety wszystko wskazuje na technologię amerykańską/starą rosyjską, które używały paliwa stałego.
    • avatar
      Adrianwo
      0
      Karolu Żebruniu ty k*sie pie*ny zabiję cię za takie teksty!!! Wraz z twoją żoną dziećmi i rodzicami!!! ŚMIERĆ KOMUNIZMOWI!!! ŚMIERĆ XI JINPINGOWI!!! SKOŃCZYSZ Z ŻYCIEM KOMUNISTO ŻEBRUNIU TY!!!