Recenzja Booze Masters: Freezing Moonshine. Streamerka w krainie bimbru
Gry komputerowe

Recenzja Booze Masters: Freezing Moonshine. Streamerka w krainie bimbru

przeczytasz w 4 min.

Ekipa Asmodev kolejny już raz dała z siebie całe 30 proc., co w praktyce oznacza, że Booze Masters: Freezing Moonshine jest dziełem kompletnym i nieskazitelnym.

Twórcy Priest Simulator z nową grą

"Może robimy byle jakie gry, ale nie robimy ich byle jak" – tak Asmodev reklamuje się mediach społecznościowych. Spieszę więc z wyjaśnieniem, skąd pomysł na taki, a nie inny wstęp do mojej recenzji i kim w ogóle jest ten cały Asmodev. Otóz wstęp oddaje ducha i tony, w jakie uderza polski deweloper, czyli specyficzny humor oraz absurd. Jeśli słyszeliście o Priest Simulator, no to mamy z górki.

Booze Masters: Freezing Moonshine 6

Tymczasem w moje ręce wpadło najnowsze dzieło omawianego twórcy, czyli Booze Masters: Freezing Moonshine. Jest to poniekąd symulator bimbrownika. Spędziłem z grą 8 godzin i pora na kilka wniosków. Pierwszym z nich będzie uspokajający fakt, że w tej grze wyraźnie czuć “asmodevską” rękę, ale jest bardziej kameralnie niż w przypadku Priest Simulator.

Streamerką być

Tym razem nie ksiądz-wampir, a raczkująca influencerka o imieniu Quella będzie przeprowadzać graczy przez krainę absurdu, w której pogodzono humor, eksplorację i zarządzanie surowcami. Jest to podróż z biletem FPP.

Quella to dobra dziewczyna, ale trochę zagubiona. Zawsze mówiła “dzień dobry”, jednakże jej niespełnionym marzeniem jest podbój Internetu, przez co mogłaby dołączyć do panteonu najznakomitszych streamerek na całym Pyrtoku. W tym celu uskutecznia zimową wycieczkę do tajemniczego motelu, by zdać widzom relację ze swojego życia. Jak sama podkreśla – relację “z niczego”.

Booze Masters: Freezing Moonshine 1

W Booze Masters: Freezing Moonshine praktycznie z miejsca jesteśmy konfrontowani ze specyficznym humorem i absurdem, które są znakiem towarowym Asmodev. O ile Priest Simulator uderzał w konwencję mockumentu, tak teraz źródłem rozmaitych komentarzy będzie… czat na streamie wewnątrz gry. W końcu gramy streamerką.

Nasze poczynania będą komentowane w czasie rzeczywistym. To świetny zabieg. Po pierwsze, umiejętnie wydłuża rozgrywkę i nie jest to czas stracony (ileż to razy zatrzymywałem się, by poczytać, co “elita” Internetu wypisuje). Czat niekiedy daje cenne wskazówki na temat rozgrywki, no i przede wszystkim bawi, gdyż zostało to zaimplementowane z należytą wiernością. Prosta i genialna rzecz.

Booze Masters: Freezing Moonshine 2

Czy fundamentem gry są dialogi? Powiem tak. Nie

W pewnych okolicznościach poznajemy Doktora Profesora, człowieka-ciecz oraz zero-karotena – bałwana, który lubi sobie dać w palnik. Oczywiście postaci jest więcej, ale do czego zmierzam? Asmodev bardzo chętnie i bardzo często sięga po dialogi, by gracz oswoił się z tymi nieco przerysowanymi osobistościami. To nie jest zarzut.

Po pierwsze: dialogi autentycznie bawią, a przy tym nie są tak ordynarne jak w Priest Simulator. Tu i tam gra słów, komizm sytuacyjny i stan permanentnego, lecz subtelnego absurdu. Tego stylu naprawdę nie da się podrobić.

Booze Masters: Freezing Moonshine 3

Booze Masters: Freezing Moonshine jest pod tym względem fajną odskocznią, ba, objawia się to nawet w pracy aktorów głosowych. Zamiast przesłodzonych, patetycznych i teatralnych wypowiedzi, mamy na przykład:

  • głos umęczonego i ekscentrycznego naukowca, którego każde słowo brzmi tak, jakby toczył nierówną walkę ze stanem przedzawałowym;
  • sama protagonistka brzmi tak naturalnie, że zacząłem zastanawiać się, która z moich znajomych pracuje w Asmodev (zapomniałem, że nie mam znajomych);
  • natomiast Pan człowiek-ciecz równie dobrze mógłby mnie obudzić 20 lat temu w sobotę o 9:00 rano słowami “Młody. Wstawaj. Bojowe zadanie. Już".

Pogadali, pośmiali się, no to czas na robotę

Natomiast poważnym zarzutem byłoby nazwanie Booze Masters: Freezing Moonshine symulatorem chodzenia i gadania. Gdy wpadniemy już na dobre w szpony intrygi, środek ciężkości przenosi się bardziej w kierunku gry eksploracyjno-ekonomicznej. A wszystko sprowadza się ostatecznie do pędzenia bimbru.

Bimber nie bierze się z powietrza i nasza wesoła grupka o tym wie. Gromadzimy więc potrzebne surowce, przechodzimy przez proces pędzenia bimbru z kilkoma mini-grami, odkrywamy właściwości nowego trunku, wyruszamy w świat po więcej, wracamy z wyprawy, pędzimy kolejne trunki, pijemy, idziemy po więcej i tak w kółko. 

Booze Masters: Freezing Moonshine 4

Brzmi banalnie, ale ta pętla bazująca na zarządzaniu surowcami jest ekstremalnie uzależniająca i została zaimplementowana bez zarzutu; praktycznie do samego końca gry pojawiają się nowe elementy. Asmodev umiejętnie je dawkuje, by nie wkradła się rutyna. Całość urozmaicają ciekawe gadżety typu odkurzacz do śniegu i inne przydatne w eksploracji narzędzia. Owszem, eksplorację będą nam "umilać" jakieś niewidzialne ściany, skakanie też raczej nie przypomina systemu znanego z Dying Light, no a graficznie to raczej nie jest Horizon Fobidden West.

Kolejny plus gry, czyli słaba grafika

Booze Masters: Freezing Moonshine ma przeciętną, miejscami "drewnianą" grafikę, ale poza tym gra ma też wady. Już wyjaśniam, co mam na myśli. Mamy do czynienia z jedną z tych gier, w których grafika niemalże z poprzedniej epoki nadaje klimatu i uroku. Drewniane animacje znane z Priest Simulator również tu są.

Nazwałbym ten zabieg “intencjonalnym kiczem” albo “stylizacją na kicz” i o zgrozo to doskonale pasuje do ogólnej filozofii Booze Masters: Freezing Moonshine. Czy chcielibyście, aby dzieła Bartosza Walaszka typu “Kapitan Bomba” ubrano w szaty fotorealizmu? Jeśli nie, to doskonale wiecie, co mam na myśli, do czego zmierzam i w jaki sposób podchodzę do oprawy graficznej w nowej grze autorstwa Asmodev. Tak, drodzy Państwo, w grach nie zawsze chodzi o grafikę. Wydaje mi się, że w grach chodzi o granie, że tak pozwolę sobie na kontrowersyjną opinię.

Booze Masters: Freezing Moonshine 5

Przyczepić się muszę

Mimo tych wszystkich “taryf ulgowych”, Booze Masters: Freezing Moonshine mógłby być lepszą grą w kwestii w soundtracku. I chociaż kierunek warstwy muzycznej jest słuszny, to nadal jest zbyt ubogi, nad czym szczerze ubolewam, bo te nieliczne motywy mają prawo się podobać. Brakuje też obsługi Steam Cloud, a to poważny błąd. Zarejestrowałem kilka razy spadek fps, ale przełknąłem tę zniewagę, a nawet ją popiłem wciągającą rozgrywką.

Booze Masters: Freezing Moonshine 7

Czy warto zagrać w Booze Masters: Freezing Moonshine?

Jeśli szukasz gry na PC za kilka dyszek, która ma pomysł na siebie, która ma własną tożsamość, to Booze Masters: Freezing Moonshine spełni te oczekiwania i odwzajemni się gamingową kreatywnością, specyficznym poczuciem humoru, oryginalnym klimatem i niezobowiązującym, lecz bezczelnie wciągającym modelem rozgrywki. Ta gra jest przy tym zadziwiająco odprężająca. Takie produkcje to idealna odskocznia od "głównego nurtu", gdyż nie silą się na podążanie za trendami, bo to własny styl jest fundamentem i to na tyle solidnym, że potrafi zakamuflować ubytki natury technicznej.

Booze Masters: Freezing Moonshine 8

Plusy:

  • cena
  • solidna dawka humoru
  • kreacja postaci
  • wciągający model rozgrywki
  • gra ma odprężający charakter
  • po zakończeniu gry nie byłem zmęczony, czułem nawet niedosyt
  • grafika pasująca do ogólnego klimatu
  • osiągnięcia "wpadają" praktycznie same
  • idea czatu w grze

 Minusy:

  • uboga ścieżka dźwiękowa
  • człowiek-ciecz mógłby być bardziej elokwentny w procesie tworzenia bimbru
  • sporadyczne problemy techniczne lekkiego kalibru

Opinia o Booze Masters: Freezing Moonshine

80% 4/5

Grę Booze Masters: Freezing Moonshine (PC) na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od Asmodev.

Komentarze

5
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    PerfectDAY
    0
    Jakiś czas temu daliście Call of Duty: Modern Warfare III ocenę 3.6 a tej dajecie 4 czyli chcecie powiedzieć, że ta gra jest od niej lepiej wykonana? Trochę ciężko mi w to uwierzyć...