
Battlefield 6 od kilku tygodni jest odmieniany przez wszystkie przypadki w branżowych mediach. Bynajmniej nie wynika to z jakichkolwiek problemów z grą. Wręcz przeciwnie - z tym tytułem jest wszystko w jak najlepszym porządku.
W Battlefielda 6 miałem okazję zagrać po raz pierwszy nie zza własnego biurka, wygodnie rozsiadając się przed konsolą, a w Londynie - podczas premierowego pokazu tego dzieła EA. Już wtedy z wypiekami na twarzy, po kilkuminutowym trailerze siadałem na stanowisku i odliczałem sekundy, aby doświadczyć tego ogromu dynamiki, zniszczeń, walk i hałasów. Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że pierwsze wrażenia były fenomenalne. Będąc niedzielnym graczem, w którego bibliotece gier znajdują się tytuły przeznaczone głównie do gry drużynowej, dawno nie bawiłem się za ekranem tak dobrze, jak podczas pierwszych testów Battlefielda 6. Po kilku dniach znów miałem okazję pograć - tym razem za sprawą pierwszej otwartej bety (trwającej od 7 do 10 sierpnia).
Battlefield 6 okiem niedzielnego gracza
Abyście mieli jasny obraz tego, jak definiuję siebie jako gracza - wymienię krótką listę gier, do której chętnie siadam w towarzystwie znajomych (kiedy akurat mam odrobinę czasu): R.E.P.O., PEAK, Phasmophobia, Sons of the Forest, no i... Fortnite. Nie są to tytuły, które mogłyby wskazywać, że mam wiedzę absolutną o gamingu i jego historii - a wręcz mogą sugerować, że jestem osobą, która nie ma szczególnie wykształconego gustu, jeśli chodzi o gry. Nie będę z tym dyskutował, bo poniekąd zgadzam się z tą rzuconą przez siebie tezą.
Nie mam dziś tyle czasu, aby ogrywać każdy popularny tytuł i wracać do tych, które pominąłem w ostatnich latach. Wybieram więc do grania takie tytuły, które - mówiąc bardzo ogólnie - są przyjemne w rozgrywce i mają choć niewielki pierwiastek możliwości integracji ze znajomymi. Siadając więc czy to przed Xboksem, czy przed "pecetem", oczekuję, że w grze będę mógł pogadać ze znajomymi, pośmiać się, a przy tym nie zasnąć, jak mogłoby się to zdarzyć w przypadku znienawidzonych przeze mnie gier strategicznych. Jestem więc prostym graczem, prawda? Ale uważam, że takich jest najwięcej - a Battlefield jest idealnym tytułem, aby te oczekiwania najliczniejszej grupy graczy spełniać.
Gra nie atakuje mnie rzeczami, których nie rozumiem
Będę szczery - w swojej gamingowej historii kilka razy już zdarzyło się, abym stracił ochotę na rozgrywkę już z poziomu menu. Uruchamiasz grę, a ekran startowy atakuje dziesiątkami banerów, zaproszeniami do zakupu pięciu różnych karnetów sezonowych, skorzystania z promocji na skórkę banana dla jednej z postaci, czy może dokupienia DLC za równowartość kompletu zimówek do samochodu. Battlefield 6 sprawia do tej pory wrażenie wolnego od tego typu zapychaczy. Wchodząc do menu głównego, wiem po kilku sekundach co mam kliknąć, aby rozpocząć rozgrywkę. Jasno wyszczególnione są wszystkie możliwe tryby gry - nie mam poczucia, że twórcy atakują mnie informacjami, których tak naprawdę nie potrzebuję, aby pograć w tę grę.
Nie inaczej sprawa wygląda w obsłudze każdego innego menu. Obawiałem się trochę, że powrót klas do Battlefielda 6 sprawi, że personalizacja postaci zostanie rozwleczona, przez co przeklikiwanie się przez kolejne strony ustawień będą pochłaniać długie godziny. Tak na szczęście nie jest. Każdy element interfejsu jest czytelnie opisany, nie jest w żaden sposób zakamuflowany rzeczami, które trzeba przejść, aby dotrzeć do tego, czego się poszukuje.
Battlefield 6 pokazuje już z poziomu menu, że gra nie musi być "zapchana" niechcianymi elementami interfejsu.
Pole walki w Battlefield 6 robi naprawdę fenomenalne wrażenie
Battlefield 6 to gra dynamiczna - tego nie można jej odebrać. To zresztą podkreślali sami twórcy podczas prezentacji tytułu w Londynie, zwracając uwagę, że w najnowszym wydaniu Battlefielda jest jeszcze więcej zniszczeń, jeszcze więcej chaosu. I ja trochę obawiałem się tego chaosu. Bałem się, że uruchamiając dowolny tryb, będę poruszał się po mapie maksymalnie 10 sekund nim zostanę wyeliminowany. Nie oczekiwałem oczywiście gry, w której przez 20 minut będę planować taktykę i skradać się w krzakach. Chciałem kompromisu pomiędzy szarżującą wokół dynamiką a spokojem - na tym zresztą zależało mi najbardziej. I wiecie co? Właśnie to dostałem od Battlefielda 6.
W nowym tytule EA, w porównaniu do głównego konkurenta tej gry, naprawdę dobrze zachowano balans pomiędzy spokojną a szybką rozgrywką. Kiedy tylko moja postać została wyeliminowana - szybko wracałem do gry. A jak już wróciłem - nie musiałem eksplodować ze złości, że dostaję head-shota ze snajperki po pięciu sekundach od respawnu. To sprawiło, że w Battlefielda 6 grało mi się naprawdę przyjemnie.
Zniszczenia, zniszczenia i jeszcze raz zniszczenia. Tu wszystko się wali!
Chciałbym umieć wskazać jeden aspekt, który wywarł na mnie największe wrażenie podczas ogrywania Battlefielda 6. Z jednej strony stoi genialna oprawa audio, z drugiej natomiast oprawa wizualna, a z trzeciej - fenomenalna mechanika i konieczność gry zespołowej. Kwestię audio pominę, bo to zwyczajnie trzeba usłyszeć na własne uszy - najlepiej na dobrych słuchawkach lub głośnikach, aby mieć pełnię "feelingu". Tutaj każdy strzał, każda eksplozja i każde zawalenie budynku sprawia niezwykłe wrażenie.
Co natomiast z oprawą wizualną? I tutaj Battlefield 6 nie rozczarowuje. Grafika jest świetna, mnóstwo tutaj szczegółów, drobnych elementów, które zdobią każdą mapę, ale są wykonane z dużą dbałością. Mapy wyglądają zjawiskowo i pochłaniają gracza natychmiast po wejściu do rozgrywki. Wchodząc w świat Battlefielda 6, nie czujesz, że wchodzisz do gry zręcznościowej. To jak wejście do najlepszego symulatora pola bitwy. Dźwięk, świat, mechanika - to wszystko składa się na grę, która moim zdaniem w najbliższych miesiącach może gościć na listach bestsellerów.
Nie mogę oczywiście nie wspomnieć o mechanice rozgrywki w Battlefieldzie 6. Zgodnie z zapowiedziami twórców - jest tutaj jeszcze więcej zniszczeń i mnóstwo destrukcji. Strzelasz czołgiem w budynek w centrum miasta - a ten się zawala. Rzucasz granatem we wrak samochodu - ten rozpada się na kawałki. Zasypujesz przeciwnika serią pocisków z granatnika - a wokół niego rozsypuje się pobliska infrastruktura, lampy uliczne wydają charakterystyczny dźwięk zwarcia elektrycznego, któremu towarzyszy chmura pyłu. Ta mechanika naprawdę robi wrażenie i bynajmniej nie robi go przez pierwsze kilka rozgrywek. Z każdym kolejnym meczem zniszczenia na mapie w połączeniu z genialną oprawą audiowizualną robią niesamowite wrażenie.
Poza tym w Battlefieldzie 6 bardzo przyjemnie się strzela - a to przecież główny element tej gry, a więc dobrze, że i jemu producent poświęcił dużo uwagi. Każda broń zachowuje się zupełnie inaczej - do każdej trzeba się przyzwyczaić i spersonalizować ją według własnych potrzeb (spokojnie, personalizacja wyposażenia jest bardzo wygodna, trudno się tutaj zagubić). Wybierając klasę z ciężkim karabinem maszynowym, musimy być świadomi, że waży on więcej niż mały karabinek, a więc wymaga to dodatkowego czasu na reakcję przy bezpośrednim starciu. Celowanie przez przyrządy optyczne również według mnie ma swój specyficzny "feeling". Nie ma tutaj wrażenia, że broń jest "kartonowa". Wręcz przeciwnie - zerkając przez celownik, czuć wagę broni, czuć oddawanie strzału.
Doceniam też, że powrót klas to nie tylko powrót dla samego powrotu, ale też postawienie na grę zespołową. Oczywiście liczba postaci grających konkretną klasą poniekąd zależy od mapy, na której toczy się rozgrywka - ale to wymusza na graczach współpracę. W miejscu, gdzie zdobywamy dominację na mapie, po której poruszają się czołgi - niezbędny będzie inżynier. Tego z kolei trzeba osłaniać, a jeśli osłona zawiedzie - uratować (co zapewni klasa wspierająca). W Battlefieldzie 6 trudno stawiać na samodzielną rozgrywkę. Tu współpraca determinuje sukces - a to według mnie kluczowe w grze typu multiplayer.
Nie mogę się doczekać premiery
Pierwsze podejście do Battlefielda 6 wywarło na mnie dobre wrażenie. Kiedy mogłem usiąść na spokojnie przed własną konsolą - podczas otwartej bety - było jeszcze lepiej. Nie będzie więc zaskoczeniem, jeśli stwierdzę, że z niecierpliwością czekam na pełną wersję gry (po cichu licząc, że razem z nią pojawi się tryb battle royale). Po kolejnej (i jednocześnie ostatniej) becie, z pewnością zatęsknię za tym chaosem, jaki toczy się w Battlefieldzie 6. Na szczęście dla mnie i pewnie wielu innych graczy - ten chaos wygląda fenomenalnie, jest kontrolowany i sprawia, że trudno oderwać się od kontrolera (lub klawiatury) nawet po kilku godzinach.
Na graczy czeka jeszcze jedna okazja, aby sprawdzić ten tytuł przed premierą w październiku. Ostatnia otwarty dostęp dla wszystkich zaplanowano na 14-17 sierpnia. Aby dostać się do otwartej bety, wystarczy zajrzeć do cyfrowego sklepu na platformie, na której chcesz zagrać. Battlefield 6 jest dostępny na konsole PlayStation i Xbox oraz PC.
Komentarze
5https://www.change.org/disablefemalevoices
Przypominam, poniżej 1% w jednostkach liniowych w USA służy kobiet, a oni dali ich jęki i krzyki do 60-80% linii dialogowych. Chore. No i dlaczego po obu stronach są te same pojazdy, czy to tylko dla testu w Becie, czy normalnie w pełnej wersji będzie arsenał rosyjski i chiński?