
Korzystałem z przeglądarek AI. Zawołajcie mnie, gdy będą gotowe [OPINIA]
Mój werdykt po testach różnych przeglądarek AI? Nie ma to jak zwykła, "głupia" przeglądarka.
Dla szerszego kontekstu - nie jest tak, że ja z założenia jestem negatywnie nastawiony do nowych technologii, bo moje zdjęcie mogłoby widnieć w słowniku przy haśle "early adopter". Ten tekst piszę z perspektywy człowieka, który od 2014 roku regularnie korzysta z gogli VR, od 2016 ma inteligentne głośniki w każdym pomieszczeniu w mieszkaniu i rozmawia z AI podczas kąpieli, a pierwszą parę inteligentnych okularów kupił w 2018.
Technologie na wczesnym etapie rozwoju z reguły mnie nie zrażają (ba - zazwyczaj perspektywa wyprzedzenia rynkowych trendów działa na mnie jak magnes). Potrafię znaleźć zastosowanie nawet dla najbardziej niszowych rozwiązań, ale jednak przeglądarki AI to coś, od czego się odbijam.
Czym w ogóle są przeglądarki AI?
Dia, Perplexity Comet i ChatGPT Atlas - to trzy przykłady przeglądarek, które kilka miesięcy temu w ogóle jeszcze nie istniały i które zostały od podstaw zbudowane z myślą o usługach AI. Nie jest jednak tak, że takie pomysły snują wyłącznie młode startupy, bo i starzy wyjadacze wyraźnie zmierzają w tym samym kierunku.
Dość wspomnieć, że:
- Google zdążył już zintegrować Chrome’a z asystentem Gemini i wypuścić testową wersję agenta AI o nazwie Projekt Mariner, choć na razie tylko w USA;
- Opera wydała we wrześniu nową przeglądarkę AI o nazwie Opera Neon;
- Microsoft w sierpniu dodał do przeglądarki Edge tryb Copilot, który na razie pełni funkcję pomocnika, ale docelowo ma wykonywać złożone polecenia w imieniu użytkownika.
Idea jest taka, by asystent AI cały czas znajdował się pod ręką, był świadomy kontekstu przeglądanych treści i mógł w razie konieczności przejąć kontrolę nad stroną internetową. Przeglądasz bloga kulinarnego? Możesz polecić przeglądarce wygenerowanie listy zakupów w oparciu o oglądany przepis. Planujesz wakacje? Możesz polecić przeglądarce znalezienie najtańszych biletów w wyznaczonym terminie, a ona sama uda się na stronę linii lotniczej, skorzysta z wyszukiwarki i wypełni wszystkie formularze.
Brzmi fajnie, ale istnieją przynajmniej trzy powody, dla których na razie do tego wagonika nie wsiadam.
Agenci AI w przeglądarkach są strasznie wolni
Pierwszą przeglądarką AI, z której korzystałem, był Perplexity Comet. Wbudowany agent AI faktycznie nie najgorzej radzi sobie z nawigowaniem po stronach internetowych, ale na zrobienie rzeczy, które mi zajmują 30 sekund, potrzebuje 2-5 minut.
Przyspieszenie 6x
Podobnie wygląda to w przypadku Opery Neon. Tuż przed premierą miałem okazję porozmawiać z jej twórcami, którzy przyznali mi, że póki co człowiek faktycznie byłby w stanie wykonać większość operacji szybciej, ale zespołowi zależy na tym, by przeglądarka przyspieszyła 10-krotnie w ciągu roku.
Na ten moment nie widzę sensu w czekaniu minut na coś, co mogę zrobić w sekundy. "Ale w czasie, w którym przeglądarka rezerwuje nocleg w hotelu, możesz zjeść obiad" - powiecie. No i tu przechodzimy do kolejnego problemu z przeglądarkami AI.
Agenci AI nie są jeszcze na tyle godni zaufania, by zostawić ich samopas
Gdy testowałem Cometa i Operę Neon tuż po ich wydaniu, dałem przeglądarkom trzy polecenia:
- "Znajdź najtańszy smartfon z 512 GB pamięci. Dodaj go do koszyka, zrezygnuj z ubezpieczenia" - na stronie sklepu MediaExpert.pl;
- "Znajdź najtańsze wakacje dla 2 osób w Nowym Jorku. Koniecznie w terminie, w którym w Wielkopolsce będą ferie" - na Wakacje.pl;
- "Znajdź artykuły napisane przez Mirona Nurskiego 20 sierpnia" na benchmark.pl.
Perplexity Comet wykonał prawidłowo dwa z trzech poleceń. Opera Neon żadnego, choć kilka dni później twórcy poprosili mnie o opinię, po czym błyskawicznie załatali kod pod kątem tych konkretnych scenariuszy użycia.
Przyspieszenie 6x
W każdym razie nie jestem jeszcze w stanie zaufać narzędziu, które ma bardzo dużą kontrolę nad moją przeglądarką i moimi danymi, a jednocześnie swoim intelektem dorównuje co najwyżej średnio rozgarniętemu 4-latkowi. Nie chciałbym któregoś dnia odebrać od dostawcy 256 pizz, bo przeglądarka błędnie wypełniła formularz na stronie internetowej, gdy jej nie pilnowałem.
No i bezpieczeństwo
Nie będę teoretyzował na temat bezpieczeństwa korzystania z przeglądarek AI, więc po prostu oddam głos twórcom jednej z nich.
"Zdolności agentowe ChatGPT nadal wiążą się z ryzykiem. Oprócz możliwości popełniania błędów podczas działania w twoim imieniu, agenci są podatni na ukryte złośliwe instrukcje, które mogą być zawarte np. na stronach internetowych lub w wiadomościach e-mail, z zamiarem nadpisania zamierzonego zachowania agenta ChatGPT. Może to prowadzić do kradzieży danych z witryn, na które jesteś zalogowany, lub do podejmowania działań, których nie zamierzałeś" - czytamy w informacji prasowej poświęconej przeglądarce ChatGPT Atlas. Twórcy wspominają, że przeprowadzili "tysiące godzin ukierunkowanych testów bezpieczeństwa", ale w ich ocenie "nawet te środki nie zapobiegną wszystkim atakom, które mogą pojawiać się wraz ze wzrostem popularności agentów AI".
OpenAI podczas premiery swojej przeglądarki zaapelowało, by użytkownicy "rozważyli kompromisy przy podejmowaniu decyzji, jakie informacje przekazują agentowi, oraz podjęli kroki w celu zminimalizowania ryzyka".
OK, to ja zgodnie z sugestią minimalizuję ryzyko i na razie wracam do swojej głupiej przeglądarki.
Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!